Jest takie uczucie, pojawiające się kiedy w myślach, przed oczami, albo tuż obok ma się osobę specjalną dla nas. W natłoku tego uczucia widzi się ją zupełnie idealną i w jakiś sposób nieosiągalną, bądź taką, na jaką nie zasługujemy, a przynajmniej tak nam się wydaje. Jest to uczucie pozytywne, mimo wszystko. Przepełnia ciepłem i migotliwym łaskotaniem. Wywołuje uśmiech. Szybsze bicie serca.
Sooyoung patrząc na swoją specjalną osobę widziała każdy jej detal jako coś absolutnie perfekcyjnego. Każde odbicie światła na jej skórze lśniło, blask w jej oczach mienił się jak kryształ, uzależniając chciwy ludzki wzrok.
- Serio, gdybyś to widziała...
- Co? - wyrwało się Sooyoung, którą dopiero koniec żywej opowieści Yerim wybudził z chwilowego rozmarzenia. Zamrugała kilkukrotnie.
Ramiona Yerim opadły. Popatrzyła na przyjaciółkę błagalnie.
- Nie słuchałaś?
- Zapatrzyłam się...
- Cały czas patrzyłaś mi w oczy.
Sooyoung uśmiechnęła się lekko, a na jej policzki wypłynął subtelny rumieniec. Po sposobie, w jaki zareagowała, Yerim nieco się zmieszała, domyślając się, o co mogło chodzić. Jednakże zrobiło się jej miło i ciepło na sercu. Ogromnie cieszyło ją, że po rozłące sprzed kilku lat, nie straciła relacji z Sooyoung na zawsze. Bo mimo, że najpewniej już nigdy w życiu nie będą tak blisko, jak były, to i tak dobrze było mieć ją z powrotem.
Dla Yerim Sooyoung tak naprawdę była jedyną prawdziwą i najlepszą przyjaciółką. Owszem, miała jeszcze Seulgi, z którą również była w bardzo dobrym kontakcie, a Seulgi wspierała ją właśnie jako przyjaciółka, kiedy Sooyoung wyszła za mąż i jakoś to wszystko zbladło. Jednakże to właśnie dla Sooyoung Yerim byłaby w stanie zrezygnować ze wszystkiego, skoczyć w ogień, czy nawet umrzeć. Może było to nie w porządku względem Jungkooka, któremu obiecała wspólną wieczność, zgadzając się podczas oświadczyn, ale w głębi duszy nie była w stanie się okłamywać.
- Unni, przez Taehyunga zrobiłaś się strasznie romantyczna - wymamrotała, marszcząc przy tym nos.
- Dlaczego "przez Taehyunga"? Nie uważasz, że sama w sobie taka byłam i jestem?
- Jakoś nie przypominam sobie, żebyś na studiach zapraszała mnie do restauracji. Pamiętam tylko ryż instant ze sklepu na parterze akademika i zbyt kwaśne kimchi. Albo soju i samgyeopsal przy ulicy.
Sooyoung zmrużyła oczy. Nigdy wcześniej nie skarżyła się na chłopskie rozrywki.
- Może dzięki temu, że nie dawałam ci tracić głowy na wymyślne kolacje skończyłaś studia. Lepiej mi podziękuj, niewdzięczna dziewucho.
- Przynajmniej teraz nadrabiasz - zachichotała Yerim, zakrywając usta.
Jej reakcje były zawsze takie energiczne, że tą energią zarażały z pewnością nawet na kilometr. Taka wesoła, pełna radości. Sooyoung była zatopiona w zauroczeniu. Zatopiona w pragnieniu bycia na miejscu Jungkooka.
❦
- Musisz mi powiedzieć tylko, czy to by było w porządku.
- I tyle? Naprawdę mogę ci po...
- Masz ważny występ i dużo roboty, tylko tyle, to i tak na później.
Namjoon popatrzył na skrawek papieru, który Taehyung położył mu pod nosem na biurku. Na owej kartce widniał kawałek tekstu, nabazgranego niedbałym pismem. Dookoła tych kilkunastu na oko linijek było mnóstwo niestarannych bazgrołów, które bardziej przyciągały uwagę niż sam faktyczny tekst, będący sensem całych odwiedzin Taehyunga. Słoń ze złamaną nogą w gipsie w rogu kartki był najładniejszy.
CZYTASZ
the cheating club || taekook
FanfictionMiał być ślub i wesele... Czyli tam, gdzie żadna miłość nie przemija. the highest ranks #49 w FF - 14.11.2019 #78 w FF - 16.06.2019 #90 w FF - 6.06.2019 #93 w FF - 26.05.2019