Taehyung nigdy nie zastanawiał się co by było, gdyby przyszło mu zdradzić Sooyoung z Jungkookiem. W ogóle z kimkolwiek. Swoją drogą, jeśli chodziło o Jungkooka, to szczerze mówiąc, Tae myślał, że po takim czasie życia w związku z Sooyoung, z kobietą, najzwyczajniej mu przeszła możliwość bycia ponownie zainteresowanym... odwrotnością. Tymczasem od przyjęcia zaręczynowego Jungkooka i Yerim, krok po kroku przekonywał się o tym, jak bardzo był w błędzie. Nie chciał robić tego Sooyoung, naprawdę się bał, że któregoś dnia nawet się nie zorientuje, a już będzie po sprawie.
W przeszłości też tak to wyglądało. Przecież byli bardzo młodzi, nie rozumieli wielu kwestii, a się stało.
Bingsu, na które rzeczywiście poszli zaraz po wyjściu z klubu sportowego, smakowało tak samo jak bingsu przed laty, w pewien parny dzień. Był rok dwa tysiące dwunasty, prawie idealnie trzysta sześćdziesiąt pięć dni dzieliło ich grupę od debiutu.
❦
Polewa z czerwonej fasoli mieniła się w słońcu. Szkoda, że nie chroniła lodów przed rozpuszczaniem, wtedy byłaby praktyczniejsza. W ów polewie z czerwonej fasoli plastikową, białą łyżeczką grzebał Taehyung, sprawiając wrażenie, jakby wcale nie cieszyła go duża porcja bingsu na użytek własny. To znaczy, możnaby powiedzieć, że Jungkook rozumiał, dlaczego Taehyunga nie rajcowały jego lody, a to dlatego, że wziął je z polewą z czerwonej fasoli. To było jasne, że z truskawkową bingsu było lepsze.
- Rozpuszczą ci się - mruknął z buzią napchaną lodami, jakby wcale nie było widać, że bingsu Tae przybierało postać czerwonawej wody.
Taehyung westchnął ciężko.
- Jungkook-ah, jak myślisz, co będzie po debiucie?
- Hm... Zajdziemy na sam szczyt - zachichotał czternastoletni wówczas Kook. - Urosnę wyższy, ty i Jimin hyung prawdopodobnie też... Hyung, będziemy mieć fanów! Myślisz, że skoro my jesteśmy Kuloodpornymi Skautami, to nasi fani będą się nazywać... Wojownicze Żółwie Ninja? Pasowałoby.
- W sumie... Jimin pewnie rzuciłby czymś w stylu Płomiennych Druhn.
- Wiesz co Jimin hyung mi wczoraj powiedział? Powiedział, że on jedyny z nas wszystkich ma prawo rzucać zboczonymi żartami, bo miał w gimnazjum dziewczynę. - Jungkook twardo i trochę agresywnie wbił łyżkę w lody. - Prawda jest taka, że on nie ma żadnych praw wśród nas, bo dołączył jako ostatni.
- Ja byłem przedostatni. Ledwo co. I co, czujesz się lepszy?
Pokrótce Jungkook pokiwał głową z głupkowatym uśmiechem. Wiedział, że Taehyung rzuci się na niego, powali go na trawę i pochylając się, będzie kazał mu zaprzeczyć temu, że się przechwalał ponad nim. Bo zrobił tak i zignorował nawet to, że przewrócił swoje lody, które długo nie czekały, żeby się wylać.
- Jungkook, wiesz, że zachowujesz się jak bachor?
- A ty, hyung, dobrze wiesz, że się nabijam - wyskrzeczał przez śmiech, zduszony przyszpilającym go do trawy Taehyungiem Jungkook.
- I właśnie to robi z ciebie bachora. Dobry dongsaeng nie nabijałby się z hyunga w taki sposób.
CZYTASZ
the cheating club || taekook
FanfictionMiał być ślub i wesele... Czyli tam, gdzie żadna miłość nie przemija. the highest ranks #49 w FF - 14.11.2019 #78 w FF - 16.06.2019 #90 w FF - 6.06.2019 #93 w FF - 26.05.2019