- Jesteś pewien, że wszystko w porządku?
Jungkook wymusił uśmiech. Taehyung zawsze traktował go jak porcelanową lalkę, odkąd się poznali. Z tą różnicą, że wtedy może faktycznie był troszkę drobniejszy, no i dwa lata między nimi odrobinkę rzucały się w oczy. Teraz tak nie było, a Tae dalej grał nadopiekuńczego hyunga, jakby to, że on miał trzydzieści dwa lata, a Kook tylko trzydzieści, dawało mu jakieś ojcowskie przywileje. Jimin jakoś potrafił wyśmiewać w głos całe to zajście od blisko godziny.
- Ile razy mam jeszcze potwierdzić? Spokojnie, hyung.
- Gdybyś widział swoją twarz, Kook, to sam byś się zaczął martwić - parsknął dalej jadący na czele Jimin. Znów wykręcał się w tył, by spoglądać na nich z głupkowatą kpiną.
- Cóż, ty Jimin, sam wyglądasz dość beztrosko, jak na kogoś, kto codziennie spędza co najmniej godzinę przed lustrem - odpowiedział mu natychmiast Taehyung.
- Spadaj, Taehyung, lepszy nie jesteś.
- To nie ja tu jestem od spadania - zachichotał, zerkając na Jungkooka.
Ten rozdziawił buzię, a potem wychylił się, by pchnąć Taehyunga w ramię. Jechali blisko siebie, więc udało mu się to bez ponownego wylądowania w trawie. Po chwili Tae, śmiejąc się, oddał mu w ten sam sposób. Kook zachwiał się w siodle i pod wpływem uderzenia, i przez to, że sam wybuchł śmiechem.
- Dobra, uznam, że to jakiś wewnętrzny żarcik, chociaż wyglądaliście jak laski z lesbijskiego anime tuż przed tym, jak zatrzymałyby się w tych krzakach, żeby wiecie, jedna drugiej... - wtrącił Jimin. Jak się okazało, dalej siedział wykręcony i obserwował tę przepychankę. - Jedyne co mi zakłóca tę wizję to fakt, że nie wyglądacie jak laski, a Jungkook ma krosty na szyi, bo raczył się ogolić.
Taehyung uniósł brwi.
- Jimin, piłeś coś?
Cóż, może miał słabość do alkoholu, gdy już wpadał mu w ręce, o czym przynajmniej większość jego znajomych doskonale wiedziała, ale nie był alkoholikiem. To, że lubił dużo wypić od czasu do czasu nie oznaczało od razu uzależnienia.
- Tylko moją dzienną dawkę witaminek i kawę. - Puścił wodze i uniósł ręce w górę w geście niewinności. - Kawa była dobra, zawsze robię ją tak samo, a z jakiegoś powodu, co także jest bezpłatną ciekawostką, którą wam sprzedaję, Yoongi hyung mówi, że byłbym potwornym baristą. Nawet bym nie chciał nim być! Możecie wydać to mediom, niech dowiedzą się, jaki ich Suga jest naprawdę bezduszny. Ciekawe czy swojej matce na dzień dobry też by powiedział "cześć, mamo, tylko nie rób mi kawy, bo nie umiesz jej robić tak, żeby zaspokoić moje urwane z pieprzonego księżyca potrzeby". Coś mi się nie wydaje... Myślicie, że tu chodzi o mnie? - Sapnął niespodziewanie. - O kurka, czyli serio robię złą kawę?
❦
Krajobraz majaczył rozmarzeniem, kolorami polnych kwiatów i morzem koron drzew w oddali, wzburzanym podmuchami wiatru. Słońce wplatało palce swych promieni w jego rozwiane włosy, ujmowało policzki, które pod wpływem tego robiły się rumiane. Mrużył oczy. Jak to robił, obfite dolne powieki kształtowały z nich wąskie półksiężyce, dzięki czemu wyglądał wesoło. Jungkook na tle kwiatowej łąki i skłaniającego się ku zajściu słońca. Sceneria rodem ze snu.
Po pewnym czasie przestał się przejmować czymkolwiek i po prostu zaczął się na niego gapić, pogrążając się w myślach. Zbyt długo nie mógł sobie na to pozwolić. Usprawiedliwiał się tym w głowie, tak jakby pożeranie wzrokiem przyjaciela było przewinieniem. Tak naprawdę nie miał pojęcia czy było, czy nie.
CZYTASZ
the cheating club || taekook
FanficMiał być ślub i wesele... Czyli tam, gdzie żadna miłość nie przemija. the highest ranks #49 w FF - 14.11.2019 #78 w FF - 16.06.2019 #90 w FF - 6.06.2019 #93 w FF - 26.05.2019