Stan umysłu ogarniętego tylko tęskną zachcianką sprawił, że Jungkook nawet nie dał rady zaczekać na jakąkolwiek reakcję ze strony Taehyunga. Nie pozwolił mu zareagować, przechyliwszy się do przodu, siłą rzeczy lądując ustami na ustach Tae. Pustka w myślach nie podpowiadała nawet wątpliwości, które do tej pory nie odstępowały go na krok, gdy myślał o powrocie do przeszłości z Taehyungiem. Nie dał mu się odsunąć, cały czas powolnym, czułym i głębokim ruchem szczęki prosząc go o odpowiedź. Ale Taehyung się nie ruszał. Dawał się całować, lecz pozostawał całkowicie bierny.
Po paru dłużących się niemiłosiernie sekundach Jungkook wreszcie zatrzymał się i czując nieszczęsne łzy, napływające mu do oczu, zacisnął powieki z całej siły i wtulił głowę w szyję Taehyunga. Jeśli to miał być ich ostatni wieczór, już nic nie robiło różnicy.
- Hyung, przepraszam jeśli... Przepraszam po prostu... - wyszeptał rozedrganym głosem.
To właśnie wtedy poczuł szczupłe palce, muskające swym jedwabnym dotykiem jego kark. Potem zatonęły wśród jego włosów, co zmusiło go do uniesienia głowy. Taehyung uśmiechnął się łagodnie. Był tak cudowny; ze zmierzwioną grzywką, puszyście ułożoną w figlarnym, płowym nieładzie, patrzący zamglonym oczami. Każdy jego szczegół, pieprzyk pod okiem, na nosie, na wardze, struktura skóry, zmarszczki na ustach, długie rzęsy, ozdabiające dumnym wachlarzem najgłębsze oczy na świecie.
W s z y s t k o było jedną, perfekcyjną całością, dla której serce Jungkooka w ogóle biło. I zdawanie sobie z tego sprawy było jednocześnie raniące, jak i dawało uskrzydlającą ulgę, po latach okłamywania samego siebie.- Jungkookie - również szepnął Tae. - Nie przepraszaj mnie. Nie za to. Przeproś mnie lepiej za to jak wtedy uciekłeś i zmarnowałeś tyle naszego czasu...
Drugą ręką sięgnął do rumianego policzka Kooka. Opuszkiem kciuka pogładził szczyt jego kości policzkowej, a potem zsunął dłoń na szyję.
- Tak bardzo łamiesz mi serce, Kook... Nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy...
Jungkook najpierw przełknął gulę w gardle, uniemożliwiającą mu wyduszenie z siebie jakiegokolwiek słowa i poruszył się nieznacznie, dalej trwając w czułych, motylich objęciach ciepłych, ukochanych dłoni Taehyunga.
- D-dlaczego? Ja...
Taehyung położył mu palec na ustach.
- Zrobiłbym dla ciebie wszystko, naprawdę - mówił sam. - Przeszedłbym każdy, najdłuższy szlak, wspiąłbym się na najwyższy szczyt i przepłynąłbym ocean... a i tak nigdy nie będziesz mój, Jungkookie... Dlatego...
No tak... Przecież nawet teraz przyleciał, kiedy nikt raczej nie zrobiłby tego tak spontanicznie. Przecież Kook sam myślał, że zakończy się na rozmowie telefonicznej. A Taehyung jak zwykle na każdym kroku udowadniał, że był lepszy niż mogłoby się wydawać. Udowadniał jak bardzo go kochał i jak wiele był w stanie poświęcić byleby... znaleźć się przy nim.
- A i tak jak głupi staram się cię zdobyć nieczystą drogą. Nie potrafię cię odpuścić.
Jungkook ujął w swoją dłoń tą Taehyunga, której palec spoczywał mu na wargach i ścisnąwszy ją miękko, pochylił odruchowo twarz ku tamtemu.
- Tak... Ja też... Ja dużo myślałem... o tobie odkąd... zobaczyłem cię wtedy na przyjęciu. I tamtej nocy, a dopiero co wyprawiałem swoje zaręczyny... Tamtej nocy zapragnąłem to wszystko odwołać...
Tae poszerzył swój uśmiech odrobinę.
- Znowu - zauważył.
- Znowu - potwierdził Kook, odwzajemniając uśmiech, jednak w żałośnie posępnej wersji.
CZYTASZ
the cheating club || taekook
FanfictionMiał być ślub i wesele... Czyli tam, gdzie żadna miłość nie przemija. the highest ranks #49 w FF - 14.11.2019 #78 w FF - 16.06.2019 #90 w FF - 6.06.2019 #93 w FF - 26.05.2019