- Nie! Czemu?! - Krzyknęła Moira.
Angela spojrzała na nią kątem oka i uśmiechnęła się.
- Strasznie przeżywasz to holoanime. Może powinnyśmy zrobić sobie przerwę?
Angela siedziała obok Moiry na łóżku z miską popcornu. Co prawda było już strasznie późno, a one następnego dnia musiały iść do pracy, jednak O'Deorain nie dawała Ziegler spokoju, póki nie zgodziła się na nocny maraton pokemonów.
- Nie w takim momencie! - Wskazała na holoekran.
- W porządku. - Ziewnęła. - Idę na stołówkę, chcesz coś do picia?
Moira tylko pokręciła głową nie odrywając wzroku od holoekranu. Angela wzruszyła ramionami i ruszyła w stronę drzwi.
- Zaraz wracam.
Dźwięk bosych stóp roznosił się po korytarzu, gdy Angela w samej piżamie wędrowała po wodę. Weszła do stołówki, nalała wody do szklanki, napiła się i resztę zabrała ze sobą. Przechodząc obok labolatorium rzuciła okiem na wnętrze przez otwarte drzwi. Zatrzymała się i zrobiła kilka kroków w tył. Na biurku nadal leżały Pocky. Rozejrzała się tak jakby właśnie robiła coś nielegalnego, po czym wślizgnęła się do środka i zgarnęła paluszki w czekoladzie. Wróciła do pokoju gdzie akurat leciało outro, a Moira próbowała włączyć kolejny odcinek.
- Doktor O'Deorain?
- Tak? - Nadal na nią nie spojrzała.
- Pokażesz mi jak w to się gra?
- Oczywiście, ale w co? - Odwróciła wzrok od holoekranu i szeroko otworzyła oczy.
Angela potrząsnęła pudełkiem uśmiechając się lekko. Moira odchrząknęła, jednak rumieniec nadal napływał na jej policzki. Wyglądała tak jakby próbowała wymyślić co powinna powiedzieć.
- W porządku, w takim razie... - Podeszła do Angeli bardzo blisko. - wyciągnij pocky.
Kobieta wykonała polecenie. W tym momencie outro się skończyło i nastała głucha cisza którą przerywały tylko odgłosy pudełka i ich własnych oddechów.
- Następnie gryziemy je, aż będzie coraz mniejsze. Kto pierwszy złamie pocky przegrywa.
Angela włożyła paluszka do ust i przybliżyła się do Moiry tak aby też mogła to zrobić.
- Trzy, dwa, jeden... - Powiedziała trzymając pocky w zębach. - ...Start.
I ruszyły. Jeden gryz, drugi, trzeci... Moira ułamała pocky centymetr przed ustami Angeli. Doktor Ziegler objęła O'Deorain za szyję i przyciągnęła do siebie łącząc ich usta w pocałunku.Po chwili Angela odsunęła się od Moiry. Na jej twarzy gościł lekki uśmiech. Wpatrywała się w oczy koleżanki, która nie była przygotowana na to co się przed chwilą stało.
- A-Angela? - Zająkała się.
Pogłaskała ją po policzku i przyciągnęła do swoich ust, gdyż pragnienie bliskości narastało. W pokoju można było usłyszeć tylko ich ciężkie oddechy i co jakiś czas odgłos odrywania się ust od ust. Ostatecznie przerwały pocałunek, a wtedy Angela przytuliła się do klatki piersiowej Moiry czując się naprawdę bezpiecznie. O'Deorain zaczęła głaskać ją po głowie.
- Wiesz jak psycholodzy nazywają stan zakochania? - Zapytała Mercy przerywając ciszę.
- Nie mam pojęcia.
- Przejściową chorobą psychiczną.
Moira zaśmiała się.
- Od początku wiedziałam, że nie jesteśmy zdrowe na umyśle.Angela obudziła się przy boku Moiry. Nic więcej miedzy nimi nie zaszło, jedynie nabawiły się paru malinek na ciele. Spojrzała na zegarek. 8:03 am.
- Szlag! Moira jesteśmy spóźnione do pracy. - Potrząsnęła nią, a ona tylko przekręcią się na drugi bok.
Usłyszały pukanie do drzwi.
- Doktor O'Deorain, dlaczego nadal nie ma nikogo w laboratorium? - Usłyszały głos Reyesa.
Moira od razu usiadła na łóżku, wystraszona.
- Szybko, schowaj się! - Wyszeptała do Angeli.
- Przecież tutaj nie ma gdzie się schować!
Ponownie rozległo się walenie do drzwi.
- Doktor O'Deorain!
- Dobra, stań tutaj. - Wskazała miejsce obok drzwi.
Otworzyła je delikatnie tak by tylko wyjrzeć na zewnątrz.
- Słucham? - Zapytała szorstko.
- Czemu w laboratorium jeszcze nikogo nie ma? - Reyes skrzyżował ręce.
- Kto wie? Pewnie doktor Ziegler zajmuje się Genjim, a ja, no cóż, przebieram się.
- Genjim? A co mu się znowu stało?
- Nie mam pojęcia, ale domyślam się, że to właśnie nim doktor Ziegler się zajmuję. Czy byłby pan teraz tak łaskawy... I odpierdolił się, abym mogła ubrać się w spokoju?
Reyes nabrał powietrza chcąc coś powiedzieć, a wtedy Moira zatrzasnęła mu drzwi przed nosem.
- Ruszaj się i do pracy! - Krzyknął po czym odszedł.
Angela wybuchnęła śmiechem.
- To było wspaniałe. - Skomentowała przytulając się do Moiry. - Ale teraz muszę iść, żebyśmy nie miały więcej kłopotów.
Pocałowała O'Deorain w nos i założyła bluzkę po czym wymknęła się z pokoju rzucając krótkie "Do zobaczenia". Moira stała tak chwilę z uśmiechem na twarzy po czym zdała sobie sprawę, że też powinna się przygotować do pracy. Tak też zrobiła.Angela była gotowa do pracy już po około 5 minutach. Na całe szczęście, golf zakrywał wszystkie malinki. Udała się więc na stołówkę aby przygotować poranną kawę dla siebie i Moiry.
- Dzień dobry, doktor Ziegler! - Usłyszała za sobą głos Tracer.
Obróciła się i zobaczyła pełną energii dziewczynę z promienistym uśmiechem.
- Dzień dobry, Lena. - Powiedziała zmęczonym głosem. Dopiero wtedy poczuła, jak źle wpłynęła na nią mała ilość snu.
- Jak minęła noc?
- Dobrze. - Uśmiechnęła się do wspomnień po czym ziewnęła.
- Czy aby na pewno? Na pierwszy rzut oka widać, że jesteś bardzo zmęczona.
- To nie znaczy, że noc minęła mi źle. - Zaśmiała się.
- Racja. Więc co ciekawego robiłaś? Bo raczej nie spałaś. - Zachichotała.
Angela przez chwilę zastanowiła się ile może powiedzieć.
- Z doktor O'Deorain oglądałyśmy holoanime. Było naprawdę ciekawie, ale przez to późno poszłam spać. Mimo wszystko nie żałuje. - Zaśmiała się.
- Oh, to wspaniale, że nie zajmujesz się tylko pracą i potrafisz odpocząć przy czymś przyjemnym. To naprawdę zdrowe podejście.
Angela nalała kawę do kubków i wzięła je do rąk.
- Masz rację, Lena. Ty też o tym pamiętaj.
- Oczywiście doktor Ziegler.
Posłały sobie nawzajem ciepłe uśmiechy, po czym Angela poszła do laboratorium. Postawiła kubek Moiry na blat i zajęła się czytaniem książki na pod tytułem "reverse engineering" popijając kawę. Nagle poczuła dłonie na swoich biodrach i usta na szyi.
- Doktor O'Deorain, jesteśmy w laboratorium. Ktoś może tu wejść. - Wyszeptała.
- Yhym...
Nie przestała jej całować.
- Naprawdę... Moira...
- Doktor Ziegler! - Krzynkął Genji wchodząc do laboratorium.
Moira odsunęła się szybko tak jak gdyby nic takiego nie robiła, a Angela spojrzała w stronę chłopaka. Genji, jednak widział całe to zajście.
- Angela. Co to ma się znaczyć? - Zapytał zły i zmieszany.
- O co chodzi Genji? - Grała niewiniątko, jednak wiedziała jak głupie jest to zagranie.
- Co ona ci robiła?
Moira podeszła do chłopaka.
- To co widziałeś, więc po co zadajesz głupie pytania? - Rzekła bez emocji.
- Angela, czemu o niczym mi nie powiedziałaś?
- A czemu miałabym ci mówić?
- Myślałem, że wiesz... Angela, ja... Ja cię kocham.
Doktor Ziegler poczuła jak ściska jej się serce.
- Genji... Wybacz mi. Nie czuję tego co ty.
Patrzył na Angelę zawiedzionym wzrokiem, a gdy przeniósł go na Moire zmienił się w pełen nienawiści i złości.
- To wszystko twoja wina. - Wysyczał przez zaciśnięte zęby i wyszedł z pomieszczenia. Dostrzegły bukiecik białych róż dopiero gdy wylądował na podłogę.
CZYTASZ
To tylko chemia (Moicy)
Hayran KurguAngela od dawna pracuje w laboratorium Overwatch. Pewnego dnia, w jej miejscu pracy zjawiła się nowa osoba - kobieta która zrobi wszystko by poznać prawdę którą niesie za sobą nauka. Angela, nie lubi jej bezwzględności, ale ciekawią ją jej eksperyme...