Angela od dawna pracuje w laboratorium Overwatch. Pewnego dnia, w jej miejscu pracy zjawiła się nowa osoba - kobieta która zrobi wszystko by poznać prawdę którą niesie za sobą nauka. Angela, nie lubi jej bezwzględności, ale ciekawią ją jej eksperyme...
Angela wstała z łóżka z niespotykaną energią. Zawsze była radosna, jednak dziś uśmiech od rana nie schodził jej z twarzy. Ciągle coś nuciła i czuła się tak, jakby latała. Jej pozytywny nastrój udzielał się innym agentom, a nawet Moirze. - Doktor Ziegler, co sprawiło, że jesteś taka wesoła? - Zapytała O'Deorain. - Nie mam pojęcia. Może to fakt, że po dzisiejszym dniu pracy mamy wolne, może miałam jakiś miły sen, a może to przez to, że dzisiaj idziemy na NORMALNĄ kolację. - Zaśmiała się. Prawdą było natomiast, że wszystkie te trzy rzeczy sprowadzały się do takiego stanu. Codzienny nakład pracy, plus wydarzenia z wczorajszego dnia, sprawiły, że naprawdę potrzebowała odpoczynku. Dodatkowo śniło jej się, że świat ogarnął pokój i wszyscy, omniki i ludzie, żyli w zgodzie. Mimo iż był to tylko sen, to był on bardzo przyjemny. Co prawda, jedzenie w Overwatch nie było tragiczne, jednak codziennie to samo może się w końcu znudzić. Angela podeszła do wielkiego regału z książkami i zaczęła szukać książki na temat kinetozy, którą - jak się okazało - miał Genji. Genji Shimada długo toczył wewnętrzną walkę o zaakceptowanie swojego cybernetycznego ciała, ale ostatecznie pomogło mu ono zrozumieć, czym jest istota człowieczeństwa. Jako najmłodszy syn mistrza klanu wojowników ninja Shimada, Genji prowadził uprzywilejowane życie w luksusach. Nie interesował się zbytnio nielegalnymi interesami swojej rodziny i choć świetnie sobie radził podczas ulubionych lekcji wojownika ninja, przez większość czasu prowadził życie playboya. Wielu członków jego klanu uważało, że beztroski Genji jest niebezpiecznym ciężarem dla rodziny, a ojciec za bardzo mu pobłaża i niepotrzebnie go chroni. Po śmierci głowy klanu starszy brat Genjiego - Hanzo - zażądał, żeby Genji bardziej zaczął się angażować w kierowanie imperium zmarłego ojca. Genji odmówił, co rozzłościło Hanza. Napięcia między braćmi doprowadziły do gwałtownej konfrontacji, którą Genji prawie przypłacił życiem. Hanzo myślał, że zabił swojego brata, ale Genji przeżył dzięki interwencji organizacji Overwatch i dr Angeli Ziegler. Dla tej globalnej organizacji obronnej Genji był dobrym kandydatem na agenta, szczególnie w świetle prowadzonych działań przeciwko klanowi Shimada. Ciężko ranny Genji był na granicy śmierci, więc przedstawiciele Overwatch zaproponowali mu odtworzenie ciała w zamian za jego pomoc. Genji przeszedł serię operacji zastępujących części jego ciała cybernetycznymi implantami, które zwiększyły jego szybkość i zwinność oraz poprawiły już i tak doskonałe umiejętności wojownika ninja. Genji stał się żywą machiną bojową, a jego naczelnym celem stało się rozbicie przestępczego imperium swojej rodziny. Brzmi zabawnie, że taki wielki wojownik ma chorobę lokomocyjną? Cóż, nie było to zabawne, przynajmniej nie dla Mercy. Zwłaszcza, gdy podczas tak krótkiego lotu, Genji wymiotował sześć razy. Próby ustabilizowania sytuacji znanymi dla doktor Ziegler sposobami nie pomogło, więc musiała dowiedzieć się więcej na ten temat. Angela przejrzała tytuły wszystkich książek do których dosięgała, jednak nie znalazła tego czego potrzebowała. Kobieta próbowała podskakiwać aby dostrzec zawartość wyższych półek, ale przeklęty metr siedemdziesiąt jej w tym nie pomagał. - Doktor O'Deorain? - Powiedziała zrezygnowana. - Słucham. - Mogłabyś mnie posadzić? Nie dosięgam do wyższych półek, a muszę znaleźć konkretną książkę... W ostateczności parę książek. Moira lekko się zaczerwieniła, jednak zaraz odchrząknęła. - Oczywiście. - Odparła i podeszła do kobiety. Objęła ją wokół ud i podniosła. Czuła jak robi się coraz bardziej czerwona, ze wzgledu na zaistniałą sytuację.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Angeli chwilę zajęło znalezienie tego czego szukała, a Moirze ten niezręczny moment dłużył się w nieskończoność. - Chyba mam już wszystko. - Powiedziała w końcu Mercy, a kobieta odstawiła ją ostrożnie na podłogę. - Dziękuje bardzo. - Powiedziała, odwracając się w stronę Moiry. - Doktor O'Deorain wszystko w porządku? Jesteś cała czerwona na twarzy. Masz może temperaturę? - N-Nie, wszystko w porządku. Jest tu po prostu strasznie gorąco. Doktor Ziegler spojrzała na klimatyzację na której widniała liczba "20", co oznaczało idealną temperaturę powietrza pracowni. - Osobiście wydaje mi się, że jest w porządku, ale możliwe, że klimatyzacja szfankuje. Poinformuje o tym kogoś. - Nie trzeba. - Powiedziała nadal zakłopotana O'Deorain. - Myślę, że już wszystko wraca do normy. Nie ma co się przejmować takimi drobnostkami. Lepiej wracajmy do pracy. Próbowała wybrnąć najlepiej jak potrafiła i nie chcąc dalej toczyć tej konwersacji udała się w stronę swojego eksperymentu. Przy pomocy prób i błędów próbowała dojść do zapragnionej substancji. Mercy widząc jej niechęć do dalszej rozmowy zrezygnowała. Zaczęła przeglądać spisy treści, dzięki czemu... Dowiedziała się tego co już wiedziała. Nie potrafiła dość do tego co może pomóc Genjemu w pozbyciu się, lub chociaż złagodzeniu choroby. Wyszła z laboratorium w poszukiwaniu mężczyzny. Nie zajęło jej to zbyt dużo czasu, gdyż Shimada stał pięć metrów od drzwi kierując się w ich stronę, prawdopodobnie na konsultację z doktor Ziegler. - Mercy! - Zawołał na jej widok. - Właśnie do ciebie zmierzałem. - Wspaniale Genji, bo ja właśnie cię szukałam. Angela wpuściła go do labolatorium i usadowiła go na małym krześle. Przeprowadziła krótkie badania, które wykazały niewielki problem z błędnikiem. - Mogłam się tego spodziewać. - Stwierdziła patrząc na wyniki. - Na szczęście jest na to lekarstwo. Odparła Angela i przejrzała zawartość jednej z szuflad. Dzięki porządkowi szybko znalazła krople do ucha z gentamycyną, które z pomocą środka wspomagającego nie wymuszają wstrzykiwanie go bezpośrednio do jamy bębenkowej. Odchyliła mu głowę i wlała po trzy krople do obu uszu. - Teraz powinno być dobrze. - Położyła mu rękę na ramieniu. - Dziękuje doktor Ziegler. - Powiedział z wdzięcznością Genji. - Wiesz... Dzisiaj jest sobota. Może chciałabyś po pracy pójść na kolację? Angela zachichotała. - Oh Genji, niestety spóźniłeś się. Moira już cię uprzedziła. Młody Shimada posłał doktor O'Deorain pełne zdziwienia spojrzenie które chwilę później zmieniło się w pełne nienawiści. Moira to zauważyła, jednak nie zareagowała. - Rozumiem. - Odparł oschle. - Może następnym razem, dobrze? Mercy uśmiechnęła się uroczo i pogłaskała go po głowie, po czym odsunęła się aby odłożyć krople. - Oczywiście. Jeszcze raz dziękuję pani doktor. - Nie ma za co. - Z twarzy Mercy nie schodził uśmiech. Następnie Genji pożegnał się i opuścił laboratorium.
Angela spakowała torebkę i nie zmieniając ubrań ruszyła do pokoju Moiry. Zapukała i czekała. Usłyszała zbliżające się kroki po czym drzwi się otworzyły. W pokoju doktor O'Deorain było mnóstwo plakatów z anime oraz różnorakich figurek pop z postaciami. Sama kobieta także się nie przebrała, co dawało Mercy wewnętrzny spokój, że rzeczywiście było to zwykłe, koleżeńskie spotkanie. - Wow, twój pokój jest... Taki kolorowy. Nie spodziewałam się tego po tobie doktor O'Deorain. Moira rozejrzała się po pokoju. - Prawdopodobnie wiele rzeczy byś się po mnie nie spodziewała. - Nastała chwila ciszy. - Idziem? Pytanie kobiety wyrwało Angelę z rozmyślań. - Tak, jasne.