Angela pracowała dniami i nocami nad przygotowaniem maszyn które same wytwarzałyby nanoboty. Nie było to łatwe ale udało się i rozpoczęła swoją małą produkcję. Odetchnęła i rzuciła się do łóżka wyczerpana. Następnego dnia musiała w końcu rozpocząć powstanie. Pełnia sił była obowiązkowa, jednak prawie niewykonalna. Zasnęła zaraz po tym gdy głowa dotknęła poduszki.
Leżała z Moirą w dużym łóżku, które znajdowało się w elegamckim i nowoczesnym pokoju. Wtuliła się w kobietę która odwzajemniała gest i pocałowała ją w głowę.
- Kocham cię, Angela. - Wyszeptała jej do ucha rudowłosa.
- Ja ciebie też.
Moira westchnęła i wstała z łóżka, a Mercy podążyła za nią wzrokiem, po czym ruszyła za nią.
- Zostań jeszcze pięć minut... - Powiedziała blondynka przytulając się do pleców Moiry.
- Muszę iść do pracy. Wrócę niedługo. - Ucałowała ją w policzek.
- ...Ok. - Odparła niechętnie.Gdy O'Deorain opuściła pokój Angela z powrotem rzuciła się na łóżko. Zamknęła oczy próbując zasnąć, jednak gdy znowu je otworzyła nie była już w tym ślicznym pokoju co przedtem. Całe pomieszczenie było zniszcone, stare, a na ścianach widniały plamy krwi. Łóżko oblepione było jakąś dziwną mazią które ciągnęła się za Angelą gdy próbowała podnieść rękę.
- Co się dzieje? - Wyszeptała przerażona.
Przez szparę w drzwiach zaczął przedostawać się czarny dym. Mercy poczuła ogromny lęk, jakiego jeszcze nigdy nie czuła. Ukształtowała się z niego czarna postać bez twarzy która wycelowała broń w kobietę.
- MOIRA! - Wyłkała przerażona zasłaniając głowę rękoma.
Czekała tak dobre kilka minut, które ciągnęły się jakby zrobione były z gumy. Ból jednak nie nastąpił, dlatego Angela ostrożnie odsłoniła twarz. Pokój wrócił do normalnego stanu i tym razem zamiast czarnej postaci przy łóżku stała uśmiechnięta Moira.
- Spokojnie kochanie. Nie ważne co, zawsze będę cię broniła.Angela została obudzona przez dźwięk budzika. Leżała na łóżku i próbowała zrozumieć ten dziwny sen.
- To bez sensu. - Wyszeptała przewracając się na plecy, nie zważając na ciągle dzwoniący budzik. Leżała tak dobre kilka minut po czym wstała z westchnieniem i udała się do łazienki, wykonać poranną rutynę. Patrząc w lustro widziała wrak człowieka jakim się stała. Ciągła praca odcisnęła piętno na jej twarzy w postaci sinych worków pod oczami. Natomiast same oczy straciły blask i radość z życia. Włosy niegdyś lśniące, pozbawione były blasku i dość mocno się łamały. Opłukała twarz wodą mając nadzieję, że chociaż to jakoś pomoże. Bez rezultatu. Ogarnęła się szybko i wyszła z łazienki ubrana już w nową Walkirie.
- Doktor Ziegler. - Usłyszała zaraz po wyjściu z łazienki.
Włosy nadal miała wilgotne, dlatego przylepiały się jej do twarzy.- Słucham? - Zapytała zaskoczona nieoczekiwanym głosem generała.
- Jest pani gotowa? Za dziesięć minut wylatujemy.
- Oczywiście, muszę tylko zabrać jeszcze kilka rzeczy.
- Dobrze. - Przez chwilę nastała cisza i Angela czuła dziwne skrępowane.
- Może ja pójdę..?
- Doktor Ziegler... - Powiedział niepewnie czterdziestolatek. - ... Może to niestosowne pytanie, jednak jeżeli misja się powiedzie, czy udałaby się pani ze mną na randkę?
Angela była zaskoczona jego pytaniem. Uśmiechnięła się lekko.
- Do zobaczenia na statku generale Sigler. - Odwróciła się i ruszyła w stronę swojego tymczasowego pokoju zostawiając za sobą zmieszanego mężczyznę.Niebo było czerwono-szare. Typowe dla miejsc w których toczyła się wojna. Spowodowane było to zanieczyszczeniami, jednak ludzie mówili, iż to przelana na ziemi krew i pomordowanie niewinnych osób spowodowało ten fenomen. Było niejako odbiciem cierpienia wśród ludzi. Moira spojrzała w stronę rozbitego okna jednego z budynków w którym Widowmaker znalazła sobie idealne snajperskie miejsce. Kobieta regulowała ustawienie, by mieć pewność, że nie spudłuje. Reyels w czarnym stroju i masce siedział razem ze znudzoną Sombrą na ziemi w jednym z ciemnych zaułków. Dziewczyna otworzyła sobie holoekran i w międzyczasie zdobywała informacje o głowach różnych państw gdyż uważała, że jest to klucz do przewagi nad innymi. Moira zgadzała się z jej przekonaniem, jednak nie mówiła tego głośno. Sama O'Deorain natomiast stała oparta o ścianę naprzeciwko swoich kompanów. W jej głowie szalało mnóstwo myśli, jednak największą ich część zajmowało spekulowanie na temat jej nowych eksperymentów i wynalazków jakie użyła na współpracownikach. Z rozmyślań wyrwał ją głos Reyesa.
- Przygotujcie się. Nadlatują. - Jego zachrypły głos pobrzmiał echem.
Moira spojrzała w niebo upewniając się, że Reaper miał rację. Wiatr zawiał, a O'Deorain przeszedł zimny dreszcz. Zobaczyła jak omniki zbierają się do odparcia ataku. Moira wiedziała, że jest gotowa na walkę.- Przypominam. Najpierw wychodzi pierwszy oddział. Jeśli sytuacja będzie opanowana po moim rozkazie rusza drugi razem z Doktor Ziegler. Pamiętajcie by ją osłaniać, gdyż jest to jedyna osoba która w razie wypadku będzie mogła wam pomóc. Zrozumiano?
- Tak jest! - Wykrzyczał oddział.
Angela ściskała w ręku Kaduceusz tak, że aż pobielały jej knykcie. Bardzo się stresowała. Wiedziała, jak dużo może od niej zależeć.
- Oddział pierwszy rusza! - Krzyknął, a pół tuzina mężczyzn i kobiet wybiegło z samolotu.
Kilka osób z drugiego oddziału rozstawiło karabiny i ich osłaniało. Oddział pierwszy poradził sobie z pierwszymi atakującymi. Ruszyli dalej.
- Oddział drugi rusza! - Krzyknął i wybiegł jako pierwszy, a za nim kolejne pół tuzina ludzi, oraz Mercy.
Samolot musiał odlecieć więc zaraz za nimi zamknęły się drzwi i pojazd zniknął w przestworzach. Chwilę później rozległ się strzał i jeden z żołnierzy upadł na ziemię, a z jego głowy wyciekła stróżka krwi. Angela wiedziała, że jest już za późno na pomoc.
- Snajper! - Krzyknął jeden z mężczyzn.
- Tam! - Kobieta wskazała na jedno z rozbitych okien budynku.
Snajperzy zaczęli celować jednak postać poruszała się bardzo szybko i zwinnie. Nagle Angela poczuła jak jeden z pocisków przelatuje koło jej ucha, przez co serce na chwilę się zatrzymało. "Było blisko".- Co robisz wariatko! - Krzyknęła Widowmaker odpychając od siebie Moirę. - Przez ciebie nie trafiłam.
- Nie waż się jej skrzywdzić. - Wysyczała przez zęby.
- O co chodzi O'Deorain?! Co ty odkurwiasz?! - Powiedział zirytowany Reaper. - Zabicie lekarza to podstawa. Zwłaszcza, że wiemy jaką technologią się posługuje.
- Jeśli ją strzywdzicie osobiście wydłubie wam oczy i przeprowadze najgorsze tortury z użyciem chemikaliów.
- Oho, nasza Moira ją zna. - Zaśmiała się Sombra opierając się o ścianę.
- Albo jesteś z nami O'Deorain... - Widowmaker przystawiła jej karabin do głowy. - ...Albo przeciwko nam.
- Możesz być tylko po jednej stronie. Pamiętaj co możesz stracić.
Moira patrzyła w oczy Amélie.
- Nie zależy mi na tej osobie, tylko na jej wiedzy. Wiem, że jest dobrym naukowcem. Zabicie jej byłoby najgorszym błędem i głupotą. Moglibyśmy zmusić ją do wyjawienia swoich tajemnic odnośnie nanotechnologii. Wykorzystalibyśmy to, a potem.. usunęli niepotrzebny bagaż. - Uśmiechnięła się złowrogo.
- W sumie ma rację. - Przytaknęła jej Sombra.
- Niech będzie. - Reyes odparł obojętnie.
Widowmaker zmrużyła oczy i po chwili opuściła broń.
- Teraz wracajcie do roboty. - Dodał po czym zmienił się w dym znikając im z oczu.
Sombra włączyła niewidzialność, a Amélie jeszcze przez chwilę wpatrywała się w oczy Moiry po czym wystrzeliła hak i wylądowała na jednym z dachów. Moira westchnęła i także zmieniła się w dym by niepostrzeżenie przedostać się za przeciwników.
CZYTASZ
To tylko chemia (Moicy)
FanfictionAngela od dawna pracuje w laboratorium Overwatch. Pewnego dnia, w jej miejscu pracy zjawiła się nowa osoba - kobieta która zrobi wszystko by poznać prawdę którą niesie za sobą nauka. Angela, nie lubi jej bezwzględności, ale ciekawią ją jej eksperyme...