~ Time skip ~ cztery dni
Pov.readerMonotonna rutyna. Wstań. Ubierz się. Ucieknij przed pijanym ojczymem. Użeraj sie z Vincentem. Kolejny dzień? - powtórz. Czuję się jak maszyna. Nic dziwnego.
Wstałam o godzinie ósmej czterdzieści. Eh... On wstaje o dziesiątej, no może jedenastej. Do pracy mam na trzynastą trzydzieści. Może pójdę na dzienną i poprosze Scotta o dodatkową nockę? Nie chce tu znów wracać. Nie nawidzę mojego ojczyma. Nikt by nie obdarzał go sympatią.
Moje przemyślenia przerwał trzask drzwi. Do mojego pokoju "wpełzł" mój "tata na zastępstwo".
- Co ty tu jeszcze robisz?! - wykrzyczał.
- Nie drzyj się... Do pracy mam dopiero na trzynastą. Nie wiem o co się pieklisz.
- Mój dom, mogę robić co chcę! Od dziś tu nie mieszkasz! - rzucił we mnie torbą. -Pakuj się!
- A - Ale jest środek miesiąca! Wypłatę mam dopiero za dwa tygodnie! Tamte pieniądze mi zabrałeś i pewnie przechlałes! - plask. Dostałam od niego w twarz. Chciałam coś powiedzieć ale nie było mi to dane. Brązowowłosy wpadł w szał. Okladał moje ciało krzycząc. - Nie dyskutuj ze mną! Masz piętnaście minut! - wyszedł z pokoju. Wstałam z podłogi i wytarłam krew z nosa. O nie. Krew splamiła "mój mundur strażnika". I co ja teraz powiem Scottowi? Może nie będzie zły?Spakowałam się i wyszłam z "domu". Niech mu będzie. Tylko gdzie ja się teraz podzieję? Dobre pytanie [T/I]. Za sto punktów normalnie. Wsiadłam do autobusu. Wyjęłam z torby telefon i wykręciłam telefon do mojego, kochanego pracodawcy. Po chwili usłyszałam ten sam przyjazny głos.
- Um...Hejka nizołku. Co tam?
- Cześć Scotty! - zawołalam energicznie do słuchawki. - Mogę być chwilę przed czasem?
- Jasne. - ziewnął cicho. Chyba go obudziłam. Będę miała wyrzuty sumienia
- Ile przed czasem? - zapytał
- Dużo.... Będe za około dziesięć minut w pracy.
-O żesz! -powiedział i się rozłączył.Dotarłam, po krótkiej chwili, do mojego miejsca pracy - pizzeri. Pchnęłam metalowe drzwi zciskając ręke na uchwycie torby.
Ruszyłam przed siebie do szatni pracowniczej. Zastałam tam Scotta panicznie ubierającego koszulę i zapinający pasek w pracowniczych spodniach. Zaśmiałam się cicho. Wyglądał naprawdę komicznie.
- Pomóc ci? - zapytałam niespodziewanie.
- O - Oh! Już jesteś! Wybacz... Sam dopiero przyszedłem. - czarnowłosy zwrócił na mnie uwagę. Podeszłam do chłopaka i zaczęłam zapinać jego koszulę. Popatrzyłam ukratkiem na zielonookiego. Stał cały czerwony śledząc moje ruchy.
- D - Dziękuje [T/I]. - wyszeptał zawstydzony.
- Nie ma za co. To moja wina, że jesteś wcześniej. - powiedziałam ze skruchą.
- Nic nie szkodzi. Co się stało? Czemu masz ze sobą torbę podróżną?
- Nie ważne Scotty... Nie ważne.-usiadłam na kanapie. Spuściłam głowę i popatrzyłam na nogi.
- O mój boże! Twój nos! Ty krwawisz!-chłopak wyjął z kieszeni chusteczki higieniczne i delikatnie przyłozył do zaschniętej strugi krwi. -Boli? - zapytał zatroskany.
- Już nie. - westchnęłam.
- Co się stało? - zapytał ponownie.
Postanowiłam chłopakowi opowiedzieć całą moją sytuacje. Zaskoczyła mnie jego reakcja.
- Nie będziesz spać w pizzeri. Zabieram cię do siebie. W nosie mam co masz do powiedzenia. - Scott wziął moją torbę i wyszedł ze mną z pizzeri. Ciepły, miły i opiekuńczy chłopak. Co za anioł.
CZYTASZ
Fioletowa Misja ||Five Night's At Freddy's (ZAKOŃCZONE)
FanfictionCo się stanie kiedy poznasz faceta kochającego tosty i fiolet? Przeżyjesz? Zakochasz się? Czy może jednak odkryjesz prawdziwe sekrety jego i miejsca pracy? To jest twoja Fioletowa Misja [UWAGA! Po 1. Błędy są , były i będą. Nie mam zamiaru tego spra...