Pov.Narrator
Po sześciu miesiącach w pracy i mieszkaniu u ciepłego czarnowłosego [T/I] popadła w ciężki problem. Mianowicie? Zakochała się. I nie, to nie jest takie kolorowe jak wam się wydaje.
[T/K/W]włosa dziewczyna właśnie zmierzała przez korytarz, zdeterminowana do tego aby wyznać swojemu obiektowi westchnień uczucia, gdy przestraszył ją pewien Fioletowowłosy osobnik. Przytulił ją od tyłu, mocno na powitanie, i zagadał:
- Dzień Doberek pięknemu tościkowi!
- Vini! Nie strasz mnie tak pajacu bo umrę na zawał! - zaśmiała się dziewczyna.
- Przynajmniej nie powiesz mi swojego "Nie. E. E. " z jakże piękną gestykulacją. Bo wiesz hehe, martwe damy nie mówią "nie". -puścił swój nieśmieszny suchar i uciekł szybko z pola widzenia. Doskonale wiedział jaki ochrzan za to dostanie ale to potem.Wybita lekko z rytmu ruszyła dalej. Z każdym krokiem jaki wykonywała rosła w niej niepewność i strach. Cała zdenerwowana weszła, już mniej pewnie jak przypuszczała, do ganinetu. Jednak to jak okazało się był magazynek. [T/I] poczuła nagłe bóle w żołądku gdy chłopak odwrócił się na obrotowym krześle w jej stronę ze szczerym uśmiechem.
Kiedy zielonooki ujrzał dziewczynę całą czerwoną zaniepokojony wstał i szybko podszedł.
- Mała wszystko ok? Nie masz gorączki? -szczerze zmartwiony przystawił usta do czoła [T/I], co pogłębiło jej rumieniec. -Uff, całe szczęście. - oparł się o stare biurko znajdujące się tam.
- Co cię sprowadza? -czarnowłosy poprawił okulary.
- B - Bo wiesz Scotty... - [T/K/O]oka zbierała myśli, nerwowo zaciskając ręce na spodniach.
- Ej... Co się dzieję? Martwi mnie twoje zachowanie od pewnego czasu. Unikasz mnie, z domu wychodzisz przedemną nawet jak mamy tą samą zmianę.... Co zrobiłem nie tak? - dziewczyna popatrzyła na chłopaka całkowicie zbita z tropu.
- Nie! Broń boże! Ty nic nie zrobiłeś! - [T/I] zaczęła się z leksza plątać w tym co mówiła. Wszystko poszło nie tak. Młody szef podszedł do niższej od siebie istotki i położył ręce na jej ramionach.
-W takim razie mów co ci leży na sumieniu i nie martw mnie już, co?-uśmiechnął się do niej, a ona pod wpływem ciepła i jakże męskiego zapachu uspokoiła się.
-Kocham cię czterooki. - wydusiła to z siebie, patrząc na reakcje starszego.
Chłopak puścił ramiona dziewczyny analizując słowa dziewczyny. Niestety jak na złość pod drzwiami stał Vincent. Kiedy usłyszał słowa dziewczyny, zdenerwował się i zacisną ręce w pięści. Po chwili rozluźnił się i spuścił głowę przygnębiony. - To powinno być skierowane do mnie. -wyszeptał i wybył z pizzeri pisząc do okularnika, że źle się poczuł co nie było kłamstwem. Dziewczyna patrząc na zachowanie chłopaka czuła się co raz to bardziej niepewnie.
- Jak by to ci powiedzieć..- zaśmiał się i podrapał nerwowo po karku. -Ja też cię kocham ale jak siostrzyczkę. Nie interesuję się kobietami, a ty jesteś moim małym pokemonem. Proszę nie bierz tego do siebie. - Scott wyrzucił na jednym tchu, uśmiechając się niepewnie do młodszej.
[T/I] było przykro, lecz nie aż tak. Wiedziała, że jest możliwość odrzucenia przez chłopaka ale spodziewała się, że ten ją wyśmieje. Odrazu wparła sobie, że spróbuje puścić to w niepamięć, a on jej w razie co przy tym pomoże. Podeszła szybkim krokiem i przytuliła się do czarnowłosego czym go zaskoczyła.
- A - A więc dobrze ...braciszku - zaśmiała się cicho
- Tak też jest dobrze. - zielonooki wtulił czule w siebie dziewczę. -Dziękuję, że rozumiesz. - uśmiechnął się szczerze.Po chwili tulasków puścił dziewczynę
-Co szamamy na kolację? Na nocke dziś ma Mike i Jeremy.
- Zjadła bym twoje spaghetti. -odpowiedziała bez namysłu.
-vW takim razie jedziemy do marketu huhu! - złapał za telefon. Odczytał wiadomość od białookiego i poczuł, że coś jest nie tak z jego przyjacielem. - Albo wiesz co? Podrzuce cię pod dom, a sam pojadę co? Ty cały dzień ganiałaś za dzieciakami, a ja siedziałem tutaj. -[T/I] ziewnęła i przytaknęła chłopakowi.Scott jak powiedział, tak zrobił. Upewnił się, że zmęczona dziewczyna wejdzie do domu i zamknie drzwi, i pojechał do sklepu. Jednak zakupy zrobił sobie i pewnemu osobnikowi, który siedział teraz u siebie w domu pociemku i oglądał jakieś tanie romansidła. Zajechał do fioletowowłosego. Trzymając siatki z łakociami dla chłopaka, zapukał w drzwi. Po chwili przed nim stanął Vincent w całej okazałości. Włosy rozpuszczone w lekkim nieładzie, opadały na barki odziane w pomiętą fioletową koszulę, pasek od spodni był całkowicie rozpięty i zwisał po bokach. Gdy Scott przyjżał się bardziej twarzy mężczyzny mógł dostrzec strugi zaschniętych łez na jego policzkach.
- Vini... Co się stało? - zapytał łagodnie.Łapcie 700 słów psychole. Mam nadzieję , że ten le dramato kogoś będzie bawił tak jak mnie teraz haha . Miłej/ego nocy /dnia and Happy new year!
CZYTASZ
Fioletowa Misja ||Five Night's At Freddy's (ZAKOŃCZONE)
FanfictionCo się stanie kiedy poznasz faceta kochającego tosty i fiolet? Przeżyjesz? Zakochasz się? Czy może jednak odkryjesz prawdziwe sekrety jego i miejsca pracy? To jest twoja Fioletowa Misja [UWAGA! Po 1. Błędy są , były i będą. Nie mam zamiaru tego spra...