13.

1.8K 112 108
                                    

Pov. Reader

Odpoczynek razem ze Scottem i Vincentem nie był taki zły. Nawet kiedy brałam prysznic nic nie zginęło z moich rzeczy ani nie wszedł mi "przypadkiem" do łazienki pewien fioletowowłosy. Nie wiedziałam nawet, że Vini potrafi być spokojny.

Ubrana w czarną bluzkę i szare, przetarte na kolanach, spodnie, ruszyłam do salonu.
- To jak chłopaki? Zbieramy się co? Dwudziesta druga dochodzi.
- Racja. Vin wstawaj zawiozę was. - mruknął zmęczony Scott. Widząc jego reakcje Vincent szybko wypalił.
- Nie no Scotty, przejdziemy się. Tobie przyda się odpoczynek bez nas. - chłopak wstał z kanapy i podszedł do mnie.
- Mam rację młoda?
- Tak, tak stary pryku. - zaśmiałam się cicho i ruszyłam nakładać buty. Za mną oczywiście, niczym cień, podążał Vincent.
Obydwoje ubrani pożegnaliśmy się z czterookim i wyszliśmy z domu.

Na dworze było pusto ze względu na późną godzinę. Większość ludzi grzecznie, lub nie, szykowała się do snu, jednak nie my. Czekała na nas bowiem pizzeria pełna morderczych animatroników. Spojrzałam na białookiego obok mnie. Mimowolnie przy tym zboczeńcu czułam się bezpieczniej. Był większy, bardziej doświadczony i poniekąd mądrzejszy jeżeli chodzi o pracę stróża nocnego. Mogłam się wiele od niego nauczyć wbrew pozorom. Jednak jego zmiany humoru są naprawdę niebezpieczne. Czy on ma aktualne badania psychiatryczne?

Zdezorientowałam się i przestraszyłam kiedy chłopak gwałtownie odkręcił głowę w moją stronę. To było straszne!
- Co tak piękna damo na mnie patrzysz? - uśmiechnął się co niby w blasku księżyca mogło by uchodzić za piękne ale nie w tych okolicznościach i nie z nim w roli głownej.
Musiałam coś szybko wymyśleć.
- Podziwiam twóją jakże szpetną mordkę. Pozatym zimno co? - przysunęłam się bliżej chłopaka. Faktycznie zrobiło mi się zimno.
- Zaczekaj w takim razie. - Vincent stanął i zdjął powoli swoją bluzę. Podał mi ją po chwili.
- Uprzedzam twoje pytanie. Nie, nie jest mi zimno. Nakładaj bez gadania. - jego uśmiech nie schodził z ust. Zrobiłam grzecznie to co narzucił mi chłopak. Kiedy szliśmy znów w stronę pizzeri zaczęłam analizować zapach bluzy. Pachniała męskimi, mocnymi perfumami, lawendą i... Papierosami? Vin pali? Nie wygląda nawet. Gdyby nie zapach bluzy nie pomyślała bym nawet.

Po niedługim marszu doszliśmy do pracy. Westchnęłam cicho. Kiedy miałam złapać za klamkę uprzedził mnie fioletowowłosy.
Wpuścił mnie z uśmiechem i wszedł chwilę po mnie. Czułam się naprawdę bacznie obserwowana. Kiedy byliśmy blisko szatni mężczyzna klepną mnie w pośladek i uciekł szybko do środka. Chwilę stałam w miejscu myśląc co się stało. Poczerwieniałam momentalnie i ruszyłam w ślady Vincenta. Gdy weszłam białooki właśnie zapinał koszulę od munduru stróża. Olałam jego dziwne uśmieszki i bez słowa otworzyłam  szafkę. Zdjęłam bluzę chłopaka i położyłam na ławce za nami. Vincent w międzyczasie, kiedy ja się przebierałam najszybciej jak umiałam, przypinał odznakę i poprawiał kucyka.
To będzie naprawdę długa noc.

Siema, i tak tego nikt nie czyta, ale żyje.
Musimy ustalić jakiś termin kiedy mają być rozdziały wiecie? Bo mało się ich pojawia.  Przydało by się trochę częściej.
No nic.

Miłego/ej dnia/nocy

Fioletowa Misja ||Five Night's At Freddy's (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz