10.

2K 103 34
                                    

Pov. Narrator

- Jak to co? - wydusił z siebie fioletowowłosy. - O wszystkim wiem więc daruj sobie Scott. - wywrócił oczami i znów wrócił do patrzenia na czarnowłosego. Chwilę potrwało jak czterooki zrozumiał o co chodzi Vincentowi.
- Vini. - zaśmiał się czym zyirytował Valentine'na. - To nie tak. Całkowicie nie tak. Wpuścisz mnie "drama queen"? -Białooki zmarszczył brwi i otworzył drzwi tak aby Scott wszedł w głąb mieszkania.
-Czekaj.. Jak nie tak? Tłumacz mi to w trymiga. - podreptał za nim.

Obydwaj zasiedli na czarnej kanapie. Okukarnik tłumaczył wszystko powoli i zrozumiale tostomaniakowi. Uśmiechnął się pod koniec promiennie.
- Pozatym wiem, że ona ci się podoba psycholu. I ty myślisz, że byłbym na tyle perfidny i ci ją "zabrał z przed nosa"?
- W sumie... To tak myślałem.- podrapał się po karku. Scott sprzedał mu zaczepnego pstryczka w czoło
- O tu się puknij. - obydwoje się zaśmiali.
- A wiesz co? Mam pomysł poczekaj chwilę. - Scott wyjął telefon z kieszeni granatowych, idealnie skrojonych  spodni i wykręcił numer do [T/I]. Po paru sygnałach odebrała, a zielonooki nakazał chłopakowi aby się nie odzywał i włączył tryb głośnomówiący.
- Ej lala - chłopak zaraz został wytrącony z rytmu. - Co ci tam chlupocze co?
-Ciesz się ,że odebrałam. W wannie siedzę.-obydwaj spojrzeli na siebie, Vini po chwili się uśmiechnął na co Scott wywrócił oczami.
- To szybko wychodź.
- Dlaczego? - dziewczyna jęknęła zmęczonym głosem.
- Bo chyba będziemy na kolacji mieli gościa - Zielonooki spojrzał na dalej szczerzącego się Vincenta. Jego uśmiech uznał za "Tak" .
- Co? Kogo? - było słychać jak dziewczyna szybko wstaje i wychodzi z wanny.
- Vincenta. Smutno mi jak siedzi tak sam w domu. - Dziewczyna zaczęła szybko się ubierać
-Ta! Jasne, jasne! Scott ja cie umorduje kiedyś.
- Tak, tak też cie kocham maluszku -rozłączył się i zaśmiał. - Damy jej się troszkę ogarnąć co?
- A gotujesz ty czy ona? - zapytał szybko chłopak. Scott tylko pokazał palcem na siebie
- Mm! Po pierwsze pycha. Po drugie jedziemy teraz! Tylko się ogarne!

Pov.Vincent
Zerwałem się szybko z kanapy. Usłyszałem tylko subtelny śmiech tego okularnika ale olałem to. Wszedłem najpierw do łazienki i "ochlapałem" szybko twarz. Po drodze wycierałem ją w koszule pracowniczą. Po szybkim biegu, i niewyrabianiu na zakrętach, byłem już w sypialni. Stanąłem przed wielką szafą i otworzyłem ją. Nawet niezauważyłem kiedy w drzwiach stanął nie kto inny jak Scott. Wyciągnąłem z szafy czarne spodnie z łańcuchem u boku i fioletowy t-shirt. Zdjąłem z siebie szybko mundur stróża i założyłem wymienione wcześniej rzeczy. Wyjąłem z drugiego skrzydła czarną bluze z kapturem. Narzuciłem przez głowe i podszedłem do szafki. Wyjąłem szczotkę do włosów i gumkę. Kiedy kończyłem rozczesywać ostatni kołtun odezwał się czarnowłosy.
- Może zostaw je raz rozpuszczone? Ona nie przyznała się oficjalnie ale uwielbia twoje włosy.
- Naprawdę? - spojrzałem na chłopaka. Odpowiedział mi tylko skinieniem głowy.
Z uśmiechem przeczesałem je jeszcze szybko ręką. Ułożyły się jak zwykle gdy są rozpuszczone.
- W takim razie gotowy do wyjścia! -złapałem telefon, portfel i klucze.

Ruszyłem za Scottem w stronę jego auta. Stwierdził, że ja dziś nie prowadzę bo zobaczył butelke po niedopitym piwie.
Usiadłem wywracając oczami na miejscu pasażera, tuż obok Czarnowłosego. Przetarł szybko okulary i odpalił swój czerwony samochód. Patrzyłem na wszystko co dzieje się za oknem, z uśmiechem myśląc o dzisiejszej kolacji. To prawie jak randka. Tyle, że Scottem u boku. Mały drobiazg.

Ale ja was rozpieszczam , co? Hihi~
Troszkę nudnawy ten rozdział ale następne będą trochę bardziej ciekawsze. Przynajmniej tak myślę. Miłej /ego dnia /nocy

Fioletowa Misja ||Five Night's At Freddy's (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz