Pov. Reader.
Siedziałam spokojnie na krześle i patrzyłam na tablet. Vinc nic ciekawego nie robił tylko obżerał się tostami. Czekam aż zacznie mi marudzić, że go brzuch boli. No bo chyba kiedyś musi prawda? Jak narazie wyglada to na to, że jego żołądek to jakaś studnia bez dna.
- Co tak mi się przyglądasz moje szczęście? - mruknął cicho z lekkim uśmiechem.
- Ja? Twoje szczęście? - zarumieniłam się lekko. Chyba zaczynam ulegać temu lekkiemu urokowi. Jak kolwiek to brzmi.
- Widzę jak na mnie spoglądasz dziewczynko. Podobam ci się? - jego uśmiech się znacznie poszerzył i poruszył przy tym znacząco brwiami. Zaśmiałam się cicho na ten gest.
- A w życiu żarłoku! Nie uważasz, że troszkę tu za spokojnie? - zmieniłam szybko temat.
- Hm. - zamyślił się na chwilę. -Masz rację młoda. No to lecisz na obchodzik.
- Dlaczego ja, a nie ty? - spojrzałam na niego zaskoczona. Nigdy nie byłam na obchodzie w nocy. Zawsze wyręczał mnie w tym fioletowowłosy.
- A no ty, ponieważ musisz nabrać doświadczenia Perełeczko. - na słowa chłopaka mruknęłam cicho i wstałam z krzesełka. Zostawiłam czapkę i zaczęłam patrzeć czy wszystko mam.
- Paralizator? Jest. Latarka? Jest. Klucze? Są. Walkie talkie? Jest. - wyliczałam głośno. Lepiej było dmuchać na zimne i nie zapomnieć niczego. - Dobra idę Vini. -uśmiechnęłam się i ruszyłam szybko w stronę wyjścia.Po krótkiej chwili szłam wolno przez prawie ciemny korytarz. Odpięłam latarkę od paska i włączyłam. Jak to Vincent robi tak szybko? Niecałe pięć minut i jest spowrotem. A ja? Nawet dobrze nie wyszłam. Mógł on iść no. Czuję się nieswojo. Weszłam powoli do kuchni i przejżałam całą. Po żółtym kurczaku ani śladu. Wzięłam Walkie Talkie.
- Ej Vini. - zaczepiłam krótko. Uszłyszałam cichi szmer zanim usłyszałam głos chłopaka.
- Słucham tościku? - odpowiedział melodyjnie.
- Nie widzisz ich tak gdzieś?
- Niestety nie, nie martw się. Pilnuję cię na kamerach. Jak coś będzie nie tak to przybiegnę na ratunek. - powiedział chłopak. Chyba chciał mnie jakoś uspokoić czy coś w tym stylu.
- No nic. Idę dalej. - zapięłam radio do czarnego, Vincentowego paska i ruszyłam przed siebie.Przeszłam prawie wszystkie pomieszczenia ale po robotach ani śladu. Ostatnim miejscem była " Piracka zatoczka" , w której jednak liczyłam, że będą wszyscy. Nie myliłam się, przez co byłam lekko przerażona. Spojrzałam na wielkie roboty i czułam jak powoli robi mi się ciemno przed oczami. Poczułam wielkie łapy na swoich plecach. Jak się okazało Freddy stał tak aby mnie złapać, przy okazji zasłaniając kamerę całym sobą. Widziałam w jego oczach pewnego rodzaju troskę? Czuję się naprawdę dziwnie.
Heja heja heja!
Taki mini polsacik, ponieważ muszę jakoś akcję rozciągnąć w czasie. Może być?
CZYTASZ
Fioletowa Misja ||Five Night's At Freddy's (ZAKOŃCZONE)
FanfictionCo się stanie kiedy poznasz faceta kochającego tosty i fiolet? Przeżyjesz? Zakochasz się? Czy może jednak odkryjesz prawdziwe sekrety jego i miejsca pracy? To jest twoja Fioletowa Misja [UWAGA! Po 1. Błędy są , były i będą. Nie mam zamiaru tego spra...