Odzyskałam przytomność mając nadal zamknięte oczy. Leżałam na czymś miękkim, jak bardzo wygodne łóżko, a wokoło nie słychać było ani jednego dźwięku. Postanowiłam uchylić powieki i dowiedzieć się, gdzie się znajduję, bo to na pewno nie była asfaltowa droga, na której straciłam przytomność.
Otworzyłam oczy, światło od razu uderzyło w moją twarz. Zauważyłam, że leżę na łóżku pod jakimś grubym kocem. Całkiem ciepłym kocem. Byłam we wczorajszych ubraniach, więc trochę mnie to uspokoiło. Spróbowałam się podnieść do pozycji siedzącej, jednak gdy tylko napięłam swoje zmęczone ciało, poczułam przeraźliwy ból w nodze.
- No tak, zostałam postrzelona - przypomniałam sobie.
Uniosłam delikatnie koc i zobaczyłam, że na mojej łydce znajduje się starannie zawiązany bandaż. Przeszło mi przez myśl, że być może znajduję się w szpitalu, ale natychmiast to odrzuciłam. W szpitalach zwykle jest biało, a tu ściany był pomalowane na żółto, koc był zielony. - Gdzie jestem, gdzie są moje rzeczy i co się, do jasnej cholery, dzieje? Czy ktoś ruszał moją torbę? Miałam w niej wszystkie niezbędne rzeczy - broń i papiery. Czyli wszystko co miałam.
Cholera, co z moim motorem? - chodziło mi po głowie.
Drzwi nagle się uchyliły, więc odruchowo zamknęłam oczy.
- Jeszcze śpi - usłyszałam niski, lecz bardzo ciepły głos - Hyung, długo będzie jeszcze spała? Nie wiemy kim jest... chcę się o wszystko jej spytać! Co ona robiła na drodze?
- Myślę, że niedługo powinna się obudzić - odezwał się inny głos - Lekarz mówił, że powinna dużo odpoczywać.
- Spała całą noc - jęknął pierwszy głos - Nie przeszkadza mi, ale chciałbym się dowiedzieć kim jest i jak znalazła się na tak ruchliwej drodze. No i czemu miała kulę w nodze.
- Spytamy ją o to, gdy się obudzi, chodź Tae.Usłyszałam, jak drzwi ponownie się zamykają, na co odetchnęłam z ulgą. Próbowałam przeanalizować to, co usłyszałam. Jest jakiś Hyung i Tae, tak ten drugi ma na imię Tae, a ten pierwszy jest od niego starszy. Chyba nie ruszali moich rzeczy, o ile je ze sobą mają, bo nie wiedzieli kim jestem. W końcu w torbie mam wszystkie dokumenty.
Otworzyłam ponownie oczy i po kilku próbach i syknięciach udało mi się usiąść, wtedy mogłam się rozejrzeć po pokoju.
Był całkiem spory - żółte ściany i dwa okna, przez które wpadało światło słoneczne. Znajdowała się także para drzwi, więc mogłam domyślać się, że te drugie są od łazienki. W pomieszczeniu tuż obok jednego z okien znajdowała się także szafa i komoda, a obok łóżka stolik nocny.
- Nie śpisz - usłyszałam głos, który słyszałam już wcześniej i automatycznie spojrzałam na jego właściciela.
Był to wysoki brunet o ciemnych oczach i opalonej karnacji ubrany raczej, jak normalny człowiek. Normalny... W każdym razie na pewno nie był lekarzem.
- Nie zarejestrowałam, kiedy wszedłeś - odezwałam się cicho widząc, jak chłopak podchodzi do łóżka, na którym siedziałam.
- To nic - odpowiedział z uśmiechem - Słuchaj, gdy wróci reszta, chciałbym, żebyś nam opowiedziała kim jesteś i co się stało. Bez presji.
Kiwnęłam głową. Mówił w bardzo spokojny sposób, aż się chciało go słuchać.
- I przy okazji - dodał - Jestem Namjoon.
- Y/n - odpowiedziałam, na co on się uśmiechnął.
- Widzisz? - zaśmiał się - Już wiem, jak się nazywasz.
Jego wzrok zjechał na moją nogę. Zmarszczył brwi.
- Noga boli? - spytał.
- Trochę - wyznałam i spróbowałam nią poruszyć. Po moim ciele przeszedł nieprzyjemny ból.
- Nie ruszaj nią - rozkazał chłopak - Przyniosę ci później co przeciw bólowego. Był tu lekarz i wyjął ci kulę z nogi, i zaszył ranę. Ale będziesz musiała nam wytłumaczyć, jak to się stało.
Nagle gdzieś w oddali, jakby na dole budynku, w którym się znajdowałam, usłyszałam jakieś głosy przekrzykujące się. Moje pierwsze skojarzenie to stado młodych mężczyzn, którzy byli szkoleni na agentów w WOOSA - też się zawsze przekrzykiwali. Odpędziłam od siebie myśli o organizacji. Uciekłam im, a to jest najważniejsze. Teraz chciałam tylko zacząć żyć od nowa, z dala od intryg i agentów.
Odruchowo dotknęłam swojej twarzy, a na ręce pozostał mi ślad krwi. Musiałam być za pewnie cała w ranach. Cholera.
Do pokoju zaczęli wlewać się młodzi mężczyźni, tak przystojni, że zaczęłam zastanawiać się, gdzie oni byli całe moje życie.
- Och, wreszcie się obudziła - odezwał się wysoki brunet - Jak miło.
Mieli na sobie skórzane kurtki i ciemne spodnie, na twarzy kilka zadrapań. Wyglądali jak gang, czy powinnam się bać?
- Chłopaki, to jest Y/n - przedstawił mnie Namjoon, on w porównaniu od reszty, która weszła przed chwilą do pokoju wydawał się być bardzo sympatyczny. Wśród gromady młodych mężczyzn mój wzrok przykuł średniego wzrostu brunet o świdrującym spojrzeniu.
- Y/n, to jest Jin, obok niego Tae, Jimin, Yoongi, później Hoseok i Jungkook.
Jungkook. Tak nazywał się chłopak o niesamowitym spojrzeniu. Jakby wywiercał nim dziury. Powodował tymu mnie poczucie niepokoju, ale i coś na wzór ekscytacji. Kim byli ci ludzie?
- Twoje rzeczy są dole - poinformował mnie Jin zwracając na siebie moją uwagę, jednocześnie odciągając mnie od gapienia się na bruneta - Nie ruszyliśmy ich, jak coś.
- Wybacz, Y/n - zaczął Namjoon - Ale bardzo chcieliśmy wiedzieć, co robiłaś w nocy na tak ruchliwej drodze i czemu byłaś postrzelona. Nie zrozum mnie źle...
Zastygłam na chwilę. Przecież nie mogłam powiedzieć im czegoś w stylu: ,,Uciekałam przed WOOSA, bo oni chcieli mnie zabić, bo ja dowiedziałam się, że testują tam narkotyki na ludziach. O tak, jestem super agentką i zabijam złych ludzi."
- Uciekałam - zaczęłam powoli dając sobie więcej czasu przemyślenie tego, co chciałam powiedzieć. Siedem par oczu obserwowało każdy mój ruch - Uciekałam, przed gangiem motocyklowym. Uwzięli się na mnie i gdy uciekałam postrzelili mnie w nogę.
Mężczyźni pokiwali głowami, co dało mi do zrozumienia, że wierzą w bajkę, którą przed chwilą wymyśliłam. Tylko ten tajemniczy brunet stał zastygnięty w powietrzu wypalając mi dziury w ciele swoim niesamowitym spojrzeniem.
- Rozumiem - odezwał się w końcu Namjoon - Masz telefon? Chcesz od kogoś z mas zadzwonić do kogoś z rodziny?
- Ja... - zaczęłam. Nie wiedziałam, czy w kwestii rodziny też mam kłamać. Dotąd od kąd pamiętam, to WOOSA była moją rodziną.
- Mogę pożyczyć ci swoją komórkę - zaoferował Tae - Mogłabyś zadzwonić do mamy...
- Nie mam do kogo zadzwonić - przerwałam mu cicho, ale wszyscy zdawali się słyszeć.
- Jak to? - zdziwił się Jin - Rodzice na pewno się o ciebie martwią...
- Mam dwadzieścia lat - ucięłam jego wypowiedź, a ten spojrzał się ma mnie zszokowany - I nie mam rodziców.Jin spojrzał na mnie ze współczuciem. Nie chciałam współczucia, nie potrzebowałam go. Nigdy go nie dostawałam i nie chciałam go.
- Dobra, ja będę się zbierać, dzięki za pomoc - rzuciłam i użyłam moich wszystkich sił, aby dotrzeć na koniec łóżka. Moja noga tak cholernie bolała - Nie chcę wam przeszkadzać.
- Twój motor został skasowany - odezwał się Jimin - Wjechałaś w naszego vana. Na szczęście w tył, dzięki czemu nie narobiłaś dużych szkód.
- Nie bądź bez serca, Jimin - zwrócił mu uwagę Hoseok - Lisa, na pewno chcesz już iść? Nie przeszkadzasz nam.
- Właśnie - przytaknął Jin - W kuchni czeka na ciebie ciepły obiad, przyniosę ci, jeśli boli cię noga.
- Nie trzeba - machnęłam ręką. Chciałam jak najszybciej wydostać się z tego domu i jechać dalej. Musiałam uciekać. Nawet autobusem. Powoli wstałam z łóżka. Noga zaczęła mnie boleć jeszcze bardziej, ale stłumiłam jęk zagryzając wargę.
Chłopcy spojrzeli na mnie ze współczuciem. Nie mogłam wychwycić spojrzenia bruneta.
- Lepiej nie wstawaj - poradził Hoseok - Twoja noga nie jest jeszcze wyleczona...
- Wiecie, co - zaczęłam - Dziękuję wam za pomoc, naprawdę.
Posłałam im delikatny uśmiech stłumiony przez ból nogi.
- Ale naprawdę muszę już iść - dokończyłam i zaczęłam iść w stronę drzwi.
- Śpieszysz się gdzieś? - odezwał się Jungkook. Spojrzałam na niego, ale jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Nie potrafiłam rozgryźć tego człowieka.
- Nie - odparłam szybko - Tak. Nie wiem.
- Słuchaj, Y/n - zaczął Namjoon kładąc mi rękę na lewym ramieniu, co sprawiło, że odwróciłam się w jego stronę - Jeśli chodzi o nas, to nam w ogóle nie przeszkadzasz. Lubimy mieć gości, po to mamy pokój gościnny.
Dokładnie w tamtym momencie zaczęłam się zastawiać, czemu mieszkają wszyscy razem, trochę jak gang.
- Połóż się, Y/n - poradził Jin podchodząc do mnie i wskazując na łóżko - Zaraz przyniosę ci obiad.
Nie mogłam się dłużej opierać. Bałam się, że zrobią się podejrzliwi i zgłoszą gdzieś moją ucieczkę. Odłożyłam swoją dumę na bok i pozwoliłam się ułożyć w wygodnym łóżku. Wszyscy wyszli z pokoju, a po chwili do środka wszedł sympatyczny Jin z talerzem pełnym jedzenia.
- Proszę - powiedział kładąc mi talerz na kolana - Musisz być wyczerpana, ale pozwól, że zadam ci pytanie.
- Hmm? - mruknęłam podczas jedzenia.
- Przynieść ci tu twoją torbę, czy zostawić ją na razie na dole? - spytał patrząc mi prosto w oczy, a widząc moje zaniepokojone spojrzenie dodał szybko - Spokojnie, nie otwieraliśmy jej.
Odetchnęłam głęboko. Wydawali się być naprawdę porządnymi ludźmi. I bardzo miłymi ludźmi. Poprosiłam go o przyniesienie torby, bardzo chciałam zmienić ubrania, w których się znajdowałam i w miarę możliwości wsiąść prysznic.
Jin wyszedł z pokoju, a ja zerknęłam na mój telefon. Dostałam wiele wiadomości od Gareda, w których przepraszał mnie i namawiał do powrotu. Pisał, że jeśli tylko wrócę, to znów będziemy mogli być razem i wszystko się ułoży. Ale ja nie miałam w planach powrotu do organizacji. Nigdy w życiu. Chciałam jak najszybciej wyzdrowieć i jechać dalej gdzieś, gdzie nikt mnie nie pozna. Może za granicę? Nie wiedziałam, ale wiedziałam, że teraz już nic nie będzie jak dawniej.

CZYTASZ
Blood, sweat and tears | Jeon Jungkook
ספרות חובביםMoja krew, pot i łzy, Mój ostatni taniec Zabierz to wszystko Moja krew, pot i łzy Mój lodowaty oddech Zabierz to wszystko Moja krew, pot i łzy Nie mogłam nic na to poradzić. Mimo, że tak bardzo starałam się go nienawidzić. Mimo tych wszystkich stara...