1

138 16 3
                                    

Nastało upragnione, upalne lato, pogoda zapowiadała się niesamowicie mimo ostatnich niedogodzeń związanych z potężnymi ulewami. Z samego rana myślałam tylko czy aby na pewno wszystko spakowałam do mej dużej, fioletowej walizki stojącej od wieczora w kącie pokoju tuż koło szafy ogromnych gabarytów.

Po czterogodzinnej jeździe samochodem na lotnisko, byłam już na niesamowicie się dłużącej przez pewne niedogodzenia pary staruszków przede mną. Znalazłam się na pokładzie ogromnego samolotu w kierunku Włoch, moich ukochanych Włoch. Zatopiłam się w spokojnej muzyce, patrząc przy okazji na miasta ponad chmurami,lecz lot nie trwał długo, z czego się cieszę, gdyż praktycznie całą trasę towarzyszył mi ból głowy. Wychodząc z transportu, poczułam upragniony przeze mnie od dobrych kilku lat klimat romantycznej, pełnej słońca, gorącej Italii, przez co pełną parą ruszyłam w pogoni za oddalającymi się ode mnie rodzicami, tym samym wyłączając z bujania w obłokach. W tle słyszałam tylko słowa Szymona, mojego starszego o pięć lat brata, które brzmiały : "Ola, rusz się, bo cię tutaj zostawimy."...
Już w autokarze podziwiałam widoki pięknego kraju. Przyleciałam tutaj, by zwiedzać oraz poznawać kulturę, za to reszta rodzinki miała na celu totalny chillout, ale czego ja mogę oczekiwać od zmęczonych pracoholików wybierających się na wycieczkę z okazji rocznicy ślubu, chociaż niepotrzebnie zabrali ze sobą dzieciarnię, mając nadzieję, że sami zajmą się sobą. Rozpakowałam się, przebrałam w koszulową sukienkę w marynarskie paski, wzięłam w me dłonie torebkę, a także mały aparat fotograficzny i wyszłam z pokoju hotelowego, zakładając okulary na wcześniej już lekko spieczony nos i obdarowywując obecnych w holu mym promiennym uśmiechem. Na pierwszy ogień mego zagorzałego zwiedzania poszła Werona oddalona o dwadzieścia kilometrów, do której dostałam się pierwszym, lepszym autokarem, dogadując się mym średnio zaawansowanym językiem włoskim i monetami. Ach... Romantyczna Werona pełna miłosnych historii oraz piękne, stare budynki zapierały mi dech w piersiach. Aparat był już pełen zdjęć architektury, lecz kulturalnie poprosiłam starszego przechodnia, by wykonał mi zdjęcie wśród brązowo - cegłowych uliczek, mówiąc do mnie Bella donna in un posto bellissimo, przez co się uśmiechnęłam i bardzo mu podziękowałam. Zdawało się być dość wcześnie, więc pokierowałam się do Juliet's House, który od zawsze chciałam ujrzeć,a wnet z moim przejściem przez bramę tego miejsca, ogarnęła mnie mgła szczęścia, miłości. Ludzi było niewiele, a migawka aparatu była przeze mnie, mówiąc niedosłownie, gwałcona. Ściana listów do Julii, w których kobiety pisały o swoich problemach miłosnych, przyprawiała mnie o wielkie wrażenie, aż przypomniał mi się oglądany kilka razy przeze mnie film "Listy do Julii", z którego narodziła się fascynacja tym krajem. Przesadziłam... Narodziła ją moja mama, opowiadając mi swoje historie z czasów młodości, kiedy to jeszcze należała do niezależnych i zwiedzała zakątki świata, gdzie panowała kuchnia śródziemnomorska i zaczęły się jej pierwsze miłości. Wracając do tematu... Ja na przykład mam tylko jeden problem miłosny, a mianowicie, jej brak. Zastanawiałam się tylko czy jeśli napiszę ów wiadomość do bohaterki ze szkolnych lektur, mój problem zniknie. Myślę, że nie, ale i tak zabrałam się za pisanie. Teraźniejsze związki nie polegają na zaufaniu, miłości do charakteru czy zachowania, tylko zależą od wyglądu. Tak, wyglądu. Czy widzieliście może przystojnego, popularnego chłopaka z dziewczyną, która swoją figurą i ogólnym wyglądem nie powalała i na odwrót? Ja też nie. Powiedzmy, że może dlatego mój "mały " problem nie zniknął, bo nikt nie docenia mego wewnętrznego piękna, lecz ocenia wizytówkę. Moje rozmyślania i przechodzenie się po ogrodzie przerwał upadek ze śliskich, starych, zimnych schodów, przed którym uratował mnie wysoki, wysportowany szatyn, łapiąc mnie w talii i za, już od dawna bolący przez pewien stan, nadgarstek. Podziękowałam mu, a gdy zdjął okulary, ujrzałam najpiękniejsze oczy. Chłopak nawiązał ze mną długi kontakt wzrokowy, przez co w tym momencie cisza zrobiła się tak niekomfortowa, iż spanikowana nagłą chwilą oraz przypływem emocji, uciekłam szybkim krokiem z ogrodu.

PODCZAS WYPOCZYNKU, KILKA DNI PÓŹNIEJ.

W końcu udało mi się namówić rodzinę, byśmy wybrali się na wycieczkę nad słynne jezioro Garda. Na miejscu słońce odbijało się swymi promieniami od szmaragdowej tafli wody, a wybrzeże, jeśli mogę tak je nazwać, zdawało być się zatłumione przez ludzi. Stanęłam na murku i oczywiście zaczęłam wykonywać zdjęcia, aż nagle do obiektywu wszedł pewien chłopak, który okazał się być brunetem z ostatniego, bliskiego spotkania, po chwili popatrzył się na mnie i przeprosił, przesuwając się:
-Och, przeprszam cię najmocniej, nie zauważyłem. - zaraz dodając - Zapomniałem, że mnie nie rozumiesz. - Sorry, I didn't notice you.
-Rozumiem, co mówisz. - odparłam, odsuwając aparat od oka i delikatnie układając usta w uśmiech.
-O, Polka! Jak miło spotkać kogoś z tego samego kraju! Mam na imię Aaron, a ty?
-Aleksandra, miło mi. - odpowiedziałam, podając mu rękę, gdy ten ponownie patrzył głęboko i przeszywająco w moje ślepia.
-Przepraszam, ale czy to nie ciebie ostatnio złapałem na schodach? Masz tak samo piękne, duże, niebieskie oczy jak tamta dziewczyna.
-Tak, to byłam ja. - delikatnie się uśmiechnęłam, poprawiając rozwiewające włosy wpadające mi niemiłosiernie na twarz
-Miło było cię poznać, Ola. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy, tymczasem ja idę popływać. Miłego dnia!
-Wzajemnie!

Mimo upływających godzin, wciąż rozmyślałam o szatynie z niespotykanym imieniem. Ach... Me myśli nie umiały się skupić na niczym innym tylko na jego ciemnozielonych oczach obramowanych przez rząd brązowych rzęs, powodując tym moje przyjemne ciarki na opalonych plecach. Jego przyjemny, melodyjny, niski głos nadal odtwarzał się jak zacięta kaseta, a promienny uśmiech na chłopięcej twarzy owijał całość niczym wstążka na prezencie. Co jeśli widziałam go po raz ostani?

Hej, Kochani! Prolog nie jest zbytnio porywający, ale mam nadzieję, że Was zainteresuje. Proszę, nie zniechęcajcie się początkowymi rozdziałami, gdyż są to moje początki na Wattpad i szczerze, to nie wiem, czego mam oczekiwać. Przyznam, iż wraz z kliknięciem 'opublikuj' towarzyszy mi lekki stres. Jeśli się Wam podoba, gwiazdkujcie, komentujcie i zaobserwujcie! Buziaki, miłego dnia!
Julia

Pojutrze [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz