Puszysty śnieg zawitał za szybami okien, przez co na dworze zrobiło się całkowicie biało od zimnej poduchy. Zbliżały się święta, co jest równoznaczne z wolnym, dzięki czemu lekcje były luźne, na swój sposób odprężające i zabawne. Jest też to czas licznych konkursów, akcji charytatywnych i przedstawień, więc wiele się dzieje, a gazetka szkolna pisana przez Hannah i innych zawziętych, przyszłych redaktorów, aż huczy od opisów zdarzeń i wywiadów z młodymi geniuszami albo organizatorami zbiórek. Będąc młodsza, nie pomyślałabym, że w jednym, nudnym budynku zwanym szkołą, może się tyle dziać, przez co teraz aż miło patrzyło mi się na to wszystko. Dzisiaj nastał dzień wigilii klasowych, a ja zostałam wcześniej mianowana na panią Mikołaj, więc miałam ubraną czerwoną sukienkę, biały kardigan i czarne kozaki oraz nie obyło się bez słynnej czapki z pomponem i czerwonej pomadki. W zasadzie to mogłam się nazwać pomocnikiem Mikołaja, ciągle byłam w biegu. Minęłam mojego ukochanego szatyna, gdy ten rozmawiał ze znajomymi, a ja próbowałam dogonić resztę, więc jedynie się uśmiechnęłam i mu odmachałam.
Czas mija niezwykle szybko w towarzystwie ciekawych ludzi i kiedy wokół ciebie jest pełno pysznych słodkości, a diety i ćwiczenia idą swoją drogą, w święta można, prawda? Zaraz...Czy ja kiedykolwiek trzymałam się diety bądź jakichkolwiek ćwiczeń, że tak powiedziałam? No tak...Przecież zaczęłam dbać o siebie, ale nie w bardzo drastyczny sposób, to tylko lekkie zmiany i ograniczenia. Przemiany nie widać aż tak, skoro twoja uporczywa dolegliwość nie pozwala ci na konwersję w wyglądzie, a zdrowie będzie takie jak wczoraj, tylko że o dwie tabletki do przodu. Nikt nie musi wiedzieć o twoich-moich zwykłych chorobach. Nie są groźne, one tylko robią z ciebie pulchną Olę.-droczę się z moim chamskim umysłem. Wyszłam ze szkoły z trzema prezentami w ręku, z czego dwa są dla mnie, jeden dla Aarona. Pomyślałam, iż będzie mu miło, że o nim pomyślałam. Czytałam e-booka na telefonie, słysząc w tle All I Want For Christmas Is You, lekko podśpiewując sobie to pod nosem, kiedy w oddali usłyszałam radosny głos chłopaka, żegnający się z przyjaciółmi, który wczoraj wieczorem wrócił z Wiednia. Schowałam komórkę do dużej kieszeni płaszcza i uśmiechnęłam do Aarona zbliżającego się do mnie. Ręce trzymał za plecami:
-Nie powinnaś tak na mnie czekać w mrozie.
-A co to za różnica czy czekam tutaj, czy w środku, skoro i tak wszędzie jest zimno. Opowiadaj, jak było na jarmarku!- podniosłam się na palcach. Tak samo jak on, trzymałam torebkę z podarunkami za barkami.
-OK, poopowiadam ci, ale najpierw dam prezent. -zza pleców wyłonił w ręce wielką kulę śnieżną zawiniętą w celofan i obwiązaną jasnoróżową wstążką. W środku znajdowała się baletnica. Zaparło mi dech w piersiach.
-Ale to jest piękne! Dziękuję!- wzięłam do ręki podarunek i przytuliłam go, zastanawiając się czy aby na pewno zakończyć to na przytuleniu.
-Od razu jak ją zobaczyłem tam, to pomyślałem o tobie. -prawdopodobnie zaczęłam się rumienić. Nie zdajesz sobie sprawy, jak się namęczyłem, pakując to do tej foli.- zaśmialiśmy się.
-W takim razie mój prezent dla ciebie to w zasadzie nic.-zachichotałam i podałam mu torebkę. Popatrzył do środka i się uśmiechnął. Wyjął z niego kubek termiczny w geometryczny, elegancki wzorek. -Ostatnio wspominałeś, że przydałby ci się taki do auta, bo wtedy nie musiałbyś tak często podjeżdżać na stację rano.
-No, zgadza się. Miło, że pamiętałaś. Prezent ładny i praktyczny! - wyjął z torebki ramkę ze zdjęciem, a na jego twarzy pojawił się banan.- Jakie słodkie zdjęcie! Dziękuję!- uściskał mnie z całej siły. Uśmiechnęłam się i objęłam go za ramiona.
-Cieszę się, że ci się podoba.
- Tak ogólnie to pięknie dziś wyglądasz! Bardzo ładnie ci w czerwonym kolorze. - objął mnie w talii, obdarzając komplementami i chłopięcym uśmiechem.
-Dziękuję.- patrzyłam się na niego przez dłuższą chwilę, głównie w jego świecące, zielone oczy.
-Czemu mi się tak przyglądasz?- spytał.
-Wpadłam na genialny pomysł i w końcu mam sprzyjające do tego warunki. - wzięłam go za rękę i poprowadziłam w moim kierunku, zostawiając ciemne ślady na ośnieżonym chodniku.
-Gdzie mnie prowadzisz? Porywasz mnie czy jak?- oczywiście, jego sarkastyczne żarty przejęły kontrolę.
-Po prostu mi zaufaj i chodź. - ruszył głową.
Po parunastu minutach zjawiliśmy się pod moim domem. Weszłam do niego, by odłożyć prezenty i wziąć aparat, lecz po przemyśleniu zabrałam też statyw. Wybraliśmy się do lasu, gdzie wszystko było tam owinięte bielą i nietykalnością;
-Czyli chcesz zrobić sesję zdjęciową, rozumiem!
Zrobiłam mu parę zdjęć na śnieżnym tle. Jego ciemne ubrania i pół jasne włosy idealnie kontrastowały z czystą bielą, jedynie jego perłowy uśmiech zlewał się z otoczeniem. Porobiliśmy sobie kilka wspólnych zdjęć: tych naturalnych, zrobionych samowyzwalaczem, przy okazji moich ulubionych. Takie fotografie mają najwięcej emocji i miło się je wspomina. Aaron również mógł się wykazać ze swoimi zdolnościami, robiąc mi autoportrety.
Wróciliśmy do mojego domu, gdzie zaparzyłam nam herbatę z cytryną i zabraliśmy się za oglądanie zdjęć, twierdząc, iż wszystkie były śliczne. Te, na których Aaron daje mi całusa w policzek, a ja się śmieję, tak samo jak te, na których sypiemy się nawzajem śniegiem bądź, samotne, gdzie jestem w sukience, płaszcz zsuwa mi się po ramionach, a usta dopełniają błękit moich oczu i podkreślają to, jak bardzo moje włosy są jasne i zlewają się z karnacją. Jedynym kolorem na twarzy, oprócz szminki, były wywołane zimnem rumieńce. Zedytowałam je wszystkie, a moje ulubione wstawiłam na konto i jako zdjęcie profilowe, a chłopak zrobił podobnie. Rozmawialiśmy na wiele tematów. Przegadaliśmy całe popołudnie, w tym opowiadał mi o jarmarku i samym pobycie w Wiedniu. W towarzystwie Aarona czułam się tak dobrze, niczym jego najlepsza przyjaciółka albo co lepsze, jego dziewczyna, taka prawdziwa. W pewnym momencie, gdy przeglądaliśmy Internet, chłopak spytał się mnie, poprawiając opadającą mi na oczy pozostałość po grzywce:
-W Sylwestra organizuję z bratem imprezę i może zechciałabyś przyjść?
-Muszę odmówić, ponieważ w Sylwestra Franek ma urodziny i razem z Hannah organizujemy mu przyjęcie urodzinowe w stylu introwertyka. Poza tym... Nie przepadam za imprezami.
-Eh... No dobrze, a na studniówkę ze mną pójdziesz czy też masz już inne plany? - spytał, a mnie nagle zatkało.
CZYTASZ
Pojutrze [ZAWIESZONE]
Romance~Wraz z pójściem do liceum mamy dla siebie mniej czasu i widujemy się jedynie na korytarzu bądź w ławce, co nie przeszkadza mi w dużej mierze, bo nadal się bardzo dobrze dogadujemy, tylko teraz, w świetle upragnionej już przez nas szesnastki, tak ja...