«58»

36 3 24
                                    

Nie sprawdzony

POV. Cameron

Obudziłem się gdy za szpitalnymi oknami wschodziło słońce. Do mojej sali wparowałapielęgniarka oznajmiając iż dostanę dziś wypis.

Rozejrzałem sie po korytarzu jednak dostrzegając Luke'a odetchnąłem z ulgą. To nie tak, że nie chciałem go widzieć i unikałem w każdy możliwy sposób. Po prostu ten temat był dla mnie nie wygodny.

Milczałem kiedy mama pytała mnie co się stało. Milczałem bo nie wiedziałem co mam jej powiedzieć. Wszystko zaczęło się gdy zrozumiałem, że wole chłopców, a dziewczynki sprawiają, że robi mi się niedobrze gdy myślę, że miałbym je całować. Nie powiem jej przecież, że wolę chłopców. Nie wiem jak zareaguje.

- Cameron powiedz mi co się stało. - Ni stąd ni z owąd przede mną zobrazowała się moja mama. Spojrzałem na nią dziwnie i pokręciłem głową bardziej naciągając na siebie bluzę. - Słońce musisz mi powiedzieć. Przecież wiesz, że chcę dla ciebie jak najlepiej. - Tu mnie ma. Dobrze o tym wiedziałem. - Zaraz przyjdzie tu policja i będziesz musiał im powiedzieć - na jej słowa pobladłem. Mogłem się nie przyznawać, że odzyskałem głos.

- W wyniku silnych emocji i uderzenia w głowę pacjent odzyskał głos. Nie mieliśmy jeszcze takiego przypadku, ale dobrze, że wracasz do zdrowia Cameron. - Lekarz wszedł chwilę po tym jak moja mam zamilkła. Od razu wyrzucając z siebie informacje, które musiał mi przekazać. Uśmiechnął sie do mnie serdecznie. - Jego bariery powinny zniknąć za jakiś czas.

- Nie chcę o tym rozmawiać. Na prawdę nie karz mi o tym mówić. To boli. - Odezwałem się gdy lekarz nas opuścił. Już miała coś powiedzieć kiedy Lukas wszedł i uciszył ją ruchem ręki.

- Ja z nim porozmawiam pani Lee - szepnął, a kobieta westchnęła i tylko kiwnęła głową. Chwilę później wyszła zostawiając nas samych.

Cisza trwała między nami długo. Według mnie za długo.

- Możemy porozmawiać ? - Spojrzał na mnie z pełnym zaufaniem, a ja zacząłem się wahać. Gdy chwycił moją dłoń wciąż patrząc na mnie w ten sposób, nie mogłem mu odmówić. - Cameron, proszę. Będzie ci łatwiej jeśli przejdziemy przez to razem.

- Niech będzie. - Westchnąłęm. Chciałem przejść z nim każdy moment swojego życia.

Minęła godzina. Luke siedział obok mnie na łóżku i słuchał jak szeptem próbowałem wydusić z siebie to wszystko. Mimo, że na sali byliśmy sami, nie mogłem zmusić się do mówienia głośniej. Jego twarzco chwilę wyrażała inne emocje. W jednej chwili był zdziwiony, potem zły, aż w końcu stał się smutny. Ani razu mi nie przerwał tylko kurczowo trzymał moją dłoń.

Tego dnia powiedziałem mu o wszystkim. O Cooperze, o tym co się wydarzyło kiedy byliśmy mali. Również o tym co zrobił i czego nie mogłem nikomu powiedzieć. Zwierzyłem mu się z każdego momentu każdego bolącego momentu w moim życiu. Pomijając oczywiście bad bich, której Lukasem był.

Na koniec usłyszał chyba to na co najbardziej czekał. Co się wydarzyło, że nie pojawiłem się na naszym wyjściu, że wylądowałem w szpitału i obudziłem sie przerażony.

Narracja 3 - osobowa

Lukas słuchał zafascynowany głosem szatyna, który zupełnie nie pasował do jego delikatnej cery i rysów twarzy. Był głęboki, niski i zapierający dech w piersiach. Lukasowi zaparło dech. Tak, że brunet musiał się skupić na tym co Cameron do niego mówił aby nie odpłynąć. Oparł głowę na jego ramieniu i ucałował jego dłoń. Wciąż milczał, a szatyn nie wiedział czy powiedział za dużo. Mógł milczeć. Mógł cholernie milczeć tak jak robił to przez ostatnie lata. W końcu był w tym tak dobry.

Zagryzł wargę obracają twarz w odwrotną stronę niż siedział brunet nie chcąc na niego patrzeć. Było mu wstyd. Czuł się żałosny i upokorzony. Jednak sam przecież na to pozwolił. Pozwolił na upokorzenie się. Przecież mógł się sprzeciwić. Cameron był zniszczony z tej perspektywy . Był zniszczony wewnątrz, gdzie serce rozrywało mu się w piesi i płakało żałośnie tak jak on kążdego wieczoru od tego pamiętnego dnia. Jednak z zewnątrz wyglądał tak pięknie niczym anioł.. Och ile Lukas dałby za to, żeby Cameron chociaż na niego spojrzał. Był jego słońcem gdy burza w jego sercu dnie dawała mu spokoju. Był jego wrzosowym porankiem, który koił jego nerwy. Był jego marzeniem. I mógłbym marzyć tylko o nim, a jego marzenie zostałoby wysłuchane. Był kimś kogo pragnął.

- Nie wiem co jeszcze chcesz ode mnie usłyszeć - mruknął przerywając panującą między nami ciszę. Również oparł głowę o tę należącą do młodszego i przymknął oczy. Nie wiedział czemu odważył sie na taki krok. Krok, przez który jego serce zabiło szybciej ze stresu jednak on był zbyt zmęczonyby zmienić pozycję, w której sie znalazł.

Chciał być blisko Lukasa Carter'a mimo tego jak bardzo sie tego wypierał.

- Na prawdę nie wiem - mruknąłem wtulając w niego swoją twarz. Co ja robię? Chyba za mocno uderzyłem się w głowę. Cameron westchnął z zamkniętymi oczami zaciągając się perfumami bruneta. Chciał trwać w tej chwili tak długo jak tylko mógł. Pomimo tego jak bardzo temat ich rozmowy nie był mu na rękę.

SILENT LOVE ➱ DARKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz