– Widzisz, słonko – mówiła pani Wolna po tym, jak opowiedziałam jej o swoich problemach. – Rozpoczęcie życia na nowo nie jest takie proste. Musiałabyś naprawdę o wszystkim zapomnieć. Kiedy człowiek się rodzi, jest bezbronny, nic nie wie, dopiero później poznaje świat, który ty już znasz. Twoje dawne życie i tak będzie cię co chwilę prześladowało. Moim zdaniem rozpoczynanie swojego żywota na nowo nie jest dobrym rozwiązaniem – westchnęła i wzięła łyk kawy, po czym odstawiła kubek na stolik. – Powinnaś postarać się naprawić to, co zepsułaś. Według ciebie to twoja wina, że jest tak, jak jest. Skoro od ciebie to się zaczęło, musi się też na tobie skończyć. Pojawiłaś się w życiu wielu ludzi i nie znikniesz. Oni ciebie pamiętają.
– I co mam z tym zrobić? – spytałam. – Jechać do nich i powiedzieć, żeby o mnie zapomnieli, ponieważ chcę rozpocząć życie na nowo? Że jak jakimś cudem spotkamy się kiedyś jeszcze raz, żeby od nowa mi się przedstawiali? To bez sensu.
– Właśnie – wtrącił pan Wolny, który wszedł do pokoju, podsłuchując nas w kuchni. – To wręcz niemożliwe. Według mnie nie warto zaczynać od nowa. Jedynie pozostaje ci naprawienie tego wszystkiego. Zauważ, że jeśli wypięłaś się na tych, którzy przez ciebie w jakiś sposób cierpieli, na pewno nie zapamiętają cię dobrze i nie będą tak o tobie myśleć.
– Czyli co? – dopytywałam zdezorientowana. – Powinnam odwiedzić Aschenwalda w więzieniu? Wellingera, którego zaatakował mój ojciec? Krafta i Hayböcka, a nawet Ryoyu Kobayashiego?
– Każdego, z którym byłaś w tamtym czasie w jakikolwiek sposób związana – wytłumaczyła kobieta, kładąc dłoń na moim ramieniu. – A przede wszystkim tego, z którym spędzałaś najwięcej czasu. Nie tylko na skoczni czy podczas weekendów.
– Ale czy on w ogóle chce mnie jeszcze znać? – wyszeptałam, słysząc zwątpienie w swoim głosie. Doskonale wiedziałam, o kim mowa. Na samą myśl o Stephanie Leyhe zrobiło mi się zimno. Wzdrygnęłam się i przyłożyłam dłonie do ciepłego kubka z herbatą.
– Alisso – wzdychnęła pani Wolna. Kątem oka zobaczyłam, jak spojrzała porozumiewawczo na swojego męża, który kiwnął głową, jakby dając na coś znak. – Wiemy, że Kuba kochał cię nie tylko jako przyjaciółkę. – Wzięłam głęboki wdech, mając pojęcie, dokąd zmierza ta rozmowa. – Wiemy też, kiedy ci się do tego przyznał. Domyślamy się, że nie jest to łatwe. Wokół ciebie pojawili się dwaj chłopcy, między którymi nie umiałaś wybrać. Gdyby Kuba nie odszedł, w końcu przekonałabyś się, jaki jest dla ciebie odpowiedni. Jednak jego już z nami nie ma. Nie możesz teraz żyć tylko tą myślą, że wyznał ci miłość na łożu śmierci, a ty wcześniej tego nie zauważyłaś. Nie cofniesz mu życia. Przez to wszystko jeszcze popadniesz w depresję. Musisz pogodzić się z myślą, że już nic nie zrobisz. Wybór jest prosty. Pozostał ci tylko jeden z tych chłopaków. Nie możesz stracić też jego.
Poczułam, jak łzy napływają mi do oczu. Odstawiłam kubek na stolik i zakryłam twarz dłońmi. Ktoś pogłaskał mnie delikatnie po plecach, a następnie przytulił. Już tak długo nikt mnie nie obejmował, że zdążyłam zapomnieć, jakie to uczucie.
– Tylko zanim zaczniesz cokolwiek robić, proszę, wybierz się ze znajomymi na te wakacje – powiedziała cicho kobieta. – To dobrze ci zrobi. Odpoczniesz i nabierzesz energii do działania. Może nawet uda ci się przemyśleć wszystko jeszcze raz i podjąć właściwą decyzję.
Nie wiedziałam, dlaczego państwu Wolnym aż tak na tym zależało. Stwierdziłam, że pewnie się o mnie martwią i po prostu chcą dla mnie dobrze. Jednocześnie ich rozmowa powoli zaczynała otwierać mi oczy na rzeczywistość, z którą musiałam się w końcu zmierzyć. W głowie pojawiał się plan, który wymagałby jeszcze dopracowania.
CZYTASZ
komm zu mir zurück | s.leyhe
FanfictionLauf mit mir weg, aber wenn du es selbst machst, komm zu mir zurück, du weißt, dass unser Leben nicht so aussehen sollte. sequel to "lauf mit mir weg"