Zatrzymaliśmy się u Richarda, który mieszkał w Oberstdorfie. Jego dom wypełniała masa ludzi. Nie dość, że znajdowaliśmy się w nim my, to jeszcze Freitag zgodził się, aby Luisa mogła urządzić mały komisariat w jego salonie. Wieczór wyglądał właśnie tak, że ja, Markus, Karl i Andreas siedzieliśmy w kuchni i przyglądaliśmy się pracy policjantów. Wśród mundurowych znajdowała się również Luisa, ale też chętni do pomocy Richard i Gregor. Nie wiedziałem, dlaczego przesiaduje z nimi także Philipp. Mogłem się tylko domyślać, że to on był wtedy najważniejszą osobą w domu Freitaga.
Znów nie potrafiłem nic zjeść ani niczego się napić. Godziny mijały, a ja dalej siedziałem w tej samej pozycji. W końcu Geiger i Eisenbichler wyszli gdzieś, a Wellinger oznajmił, że musi do kogoś zadzwonić. Wiedziałem, że będzie to Heidemarie. Chłopak stresował się przed rozmową, widziałem to po nim. Udał się do innego pokoju, a ja postanowiłem, iż kiedy wróci, porozmawiam z nim o tym, co go męczy. Nie mogłem zatracać się we własnych problemach. Musiałem na chwilę odciąć się od myśli wiecznie krążących wokół Alissy i skupić się na przyjaciołach, którzy nie zostawili mnie w trudnym momencie.
Poszedłem do łazienki, aby trochę rozruszać swoje sztywne od siedzenia w jednej pozycji ciało. Oparłem ręce o kant zlewu i spojrzałem na swe odbicie w lustrze. Westchnąłem. Wyglądałem, jakby przybyło mi kilka lat. Worki pod oczami z dnia na dzień stawały się coraz ciemniejsze. Już nawet przestał przeszkadzać mi zarost, który zazwyczaj bardzo mnie denerwował. Stałem tak i patrzyłem na siebie, widząc w sobie kogoś znajomego. I w końcu zrozumiałem, kogo przypominam. Zobaczyłem ojca. Dlaczego tak bardzo go przypominałem? Dlaczego musiałem być podobny do tego potwora, któremu moja matka zamierzała przebaczyć i mnie też do tego namawiała? Przecież to przez niego połowa mojego dotychczasowego życia była piekłem. To on pewnego wieczoru dorwał się do noża i zaczął nim wymachiwać na różne strony, pozbawiając moją matkę kciuka, kiedy próbowała zabrać mu to narzędzie. Zeszkaradził moje ciało, bijąc mnie, karząc za coś, czego wcale nie zrobiłem. To przez niego mam blizny. Nie mogłem cieszyć się normalnym dzieciństwem, tak jak inni chłopacy z mojej szkoły. Zawsze siedziałem wyobcowany czy to w klasie, czy na przerwie. Nie umiałem rozmawiać z innymi dziećmi. Dopiero skoki okazały się czymś, dzięki czemu potrafiłem o wszystkim zapomnieć i odreagować. To na nich się skupiłem. Pracowałem i ta praca w końcu się opłaciła. Inaczej Kryształowa Kula nie stałaby dzisiaj na półce w moim mieszkaniu.
Czy gdybym miał innego ojca, byłbym tu, gdzie teraz jestem? Czy skoki okazałyby się moim całym światem i odnosiłbym w nich sukcesy? Może właśnie tak miało być. Może gdybym nie przeszedł różnych cierpień jako dziecko i byłbym normalnym dzieciakiem, teraz nie zdobywałbym trofeów w sporcie. Pracowałbym w biurze, miałbym żonę i dziecko, żyłbym szczęśliwie. Ale nie poznałbym moich przyjaciół. Nie poznałbym Andreasa, który przeszedł to, co ja. Obaj skrzywdzeni przez ojców. Nie poznałbym Alissy. Tej pięknej i mądrej dziewczyny, jak bardzo poranionej przez życie. Najwidoczniej tak właśnie miało się stać. Tak miał wyglądać mój żywot.
Przemyłem twarz zimną wodą i wyszedłem z łazienki. W salonie nic się nie zmieniło. Jedynie wrócił Andreas. Widząc go, postanowiłem zacząć z nim rozmowę na temat jego partnerki. Usiadłem na krześle, na którym siedziałem przed wyjściem do toalety, i odchrząknąłem. Spojrzałem na Wellingera. Nie był ani przygnębiony, ani zadowolony.
– Co tam u Heidemarie? – spytałem.
Andreas przestał przyglądać się policjantom krzątającym się po salonie. Skierował swój wzrok na mnie i wzruszył ramionami. Odłożył telefon, który obracał w dłoniach, na blat stołu. Westchnął i znów wykonał ten gest, gdy jego barki powędrowały w górę.
– Jakoś leci – odezwał się w końcu. – Nic nowego.
Zauważyłem, że chłopak nie chce o tym rozmawiać. Nie wiedziałem tylko, dlaczego nie zamierzał się ze mną podzielić swoimi obawami czy przemyśleniami. Może stwierdził, że nie będzie mnie niepotrzebnie zasypywał swymi problemami, kiedy miałem gorsze sprawy na głowie. Jednak ja postanowiłem, że nie będę myślał o sobie. Muszę mieć też czas, aby porozmawiać szczerze z moim najlepszym przyjacielem.
CZYTASZ
komm zu mir zurück | s.leyhe
FanfictionLauf mit mir weg, aber wenn du es selbst machst, komm zu mir zurück, du weißt, dass unser Leben nicht so aussehen sollte. sequel to "lauf mit mir weg"