12

596 68 56
                                    

Wstaliśmy wcześnie rano. A raczej ja wstałem. Kiedy wszedłem do pokoju Alissy, dziewczyna jeszcze spała. Zauważyłem w kącie jej niespakowaną od poprzedniego dnia walizkę. Sprawdziłem, co jest w środku, a następnie włożyłem do niej najpotrzebniejsze rzeczy. Wziąłem nasze bagaże i zaniosłem je do auta. Później stwierdziłem, że zrobię śniadanie. Nie chciałem jeszcze budzić Alissy. Pomyślałem, że potrzebuje snu, ponieważ najbliższe dni nie miały być dla niej dobre. Przygotowując posiłek, spojrzałem na zegar. Wybiła szósta rano. Bardzo wczesna pora, ale nie mogłem narzekać, jeśli wiedziałem, że podróż do Wiednia zajmie nam blisko dziewięć godzin. Tego dnia Ali miała spotkać się ze swoim bratem w więzieniu. Postanowiliśmy, że potem pozostaniemy w stolicy Austrii przez kilka dób, aby przy okazji zwiedzić to miasto. Zapowiadało się wspaniale.

Śniadanie stało przygotowane na barze. Wbiegłem po schodach na pierwsze piętro, przeskakując kilka stopni. Po cichu wszedłem do sypialni dziewczyny. Ali leżała na połowie łóżka. Położyłem się obok niej. Nasze nosy prawie się stykały. Wpatrywałem się w nią. Wyglądała tak słodko, że gdybym był czekoladką, tobym się roztopił. Po kilku minutach oparłem głowę na ręce i szepnąłem do jej ucha:

– Hej, kochanie. Wstajemy.

Nie zareagowała. Pocałowałem ją w usta.

– Skarbie, musisz wstać – powiedziałem cicho. – Bo inaczej nie dojedziemy do Wiednia.

Dziewczyna zamruczała cicho, ale zaraz otworzyła jedno oko.

– Jeszcze jeden całus i wstanę – odparła.

Roześmiałem się i uszczypnąłem ją w nos.

– Dostaniesz go na dobrą podróż – odpowiedziałem, wstałem z łóżka i skierowałem się do wyjścia.

– Ej! – krzyknęła do mnie Alissa, ale ja byłem już na korytarzu.

– Chodź, bo herbata wystygnie! – zawołałem i zbiegłem po schodach.

Śniadanie zjedliśmy w całkowitej ciszy. Widząc minę Ali, nawet nie zamierzałem się odzywać. Nietrudno było zauważyć, że jest wystraszona, zdenerwowana i zestresowana. Lekko trzęsły się jej ręce, oddychała płytko i szybko jadła. Pierwszy raz w życiu skończyła posiłek prędzej ode mnie. Nie sądziłem, że to w ogóle możliwe.

Przez kilka godzin podróży w samochodzie również panowało milczenie. Powodem było to, że Alissa po prostu spała. Nie dziwiłem jej się. Wczoraj siedzieliśmy do późna, a rano musieliśmy wcześnie wstać. Aż do Norymbergi towarzyszyła mi tylko przyciszona muzyka. Wtedy zaplanowałem postój. Obudziłem Ali. Postanowiliśmy wypić kawę i coś do niej przekąsić, dlatego wybraliśmy się do kawiarni. Czułem zmęczenie, najchętniej poszedłbym spać, ale wiedziałem, że będę mógł sobie na to pozwolić dopiero w Wiedniu. Ruszyliśmy w dalszą drogę, a Alissa znów zasnęła. Jak ona mogła cały czas zapadać w tak głęboki sen? Zastanawiałem się nad tym przez kilkanaście minut. W końcu przypomniało mi się, że kiedy Karl się stresuje, również śpi. Przecież w Seefeld spał tak długo, że obudził się, gdy musieliśmy wyjeżdżać na skocznię. Odczuwał wielkie zdenerwowanie, ale udało mu się zdobyć jeden brązowy medal ex aequo z Markusem.

Przekraczaliśmy granicę, konkretnie przejeżdżaliśmy przez rzekę Inn, kiedy Alissa mruknęła na miejscu pasażera obok mnie i przeciągnęła się z rozmachem. Stęknęła i rozluźniła się, przetarła oczy oraz spojrzała najpierw przez okno, a potem na mnie. Uśmiechnęła się, zaraz potem ziewnęła. Roześmiałem się.

– Gdybym w Norymberdze wiedział, że będziesz jeszcze spać, kazałbym ci położyć się na tylnych siedzeniach – powiedziałem. – Byłoby dużo wygodniej.

komm zu mir zurück | s.leyheOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz