1

1K 95 92
                                    

Przeciągałam się, kiedy coś przeskoczyło mi w kręgosłupie. Zasyczałam z bólu i zastygłam w miejscu, czekając, aż nieprzyjemne uczucie minie. W międzyczasie ziewnęłam. W końcu wstałam i spojrzałam przez okno na rozciągające się za nim Tatry, pod którymi znajdowała się Wielka Krokiew. Na samą myśl o skokach moje ciało przeszły nieprzyjemne dreszcze. Czasami nie chciałam mieć z nimi nic wspólnego, jednak to one nieuchronnie za mną goniły.

Przetarłam oczy i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Widząc, że znajduję się w salonie swojego mieszkania, a nie sypialni, podrapałam się z rozleniwieniem po głowie. Gdzie ja wczoraj byłam? Co robiłam, że nic nie pamiętam? Westchnęłam i z powrotem usiadłam na sofie w sukience jeszcze z wczorajszego wieczora. Gdy wróciłam do domu, musiałam po prostu położyć się na kanapie i od razu zasnąć. Wzięłam telefon do ręki i zauważyłam kilka nieodebranych połączeń od narzeczonej Maćka Kota. Zmarszczyłam brwi. Czego dziewczyna mogła ode mnie chcieć? Znów wstałam, łapiąc niezablokowaną komórkę i w specyficzny sposób włączając galerię. Kilka zdjęć lampek wina mówiło mi wszystko. Szybko weszłam w rejestr połączeń i wybrałam numer Agnieszki. Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie. Dochodziła jedenasta. No ładnie. Ewa mnie zabije. Skierowałam się do sypialni, otworzyłam szafę i wyrzuciłam z niej na łóżko kilka dresów, w które zamierzałam się ubrać do pracy. Poczułam też, jak zaczyna mnie boleć głowa.

– Halo? – usłyszałam w słuchawce głos Agnieszki.

– Dzwoniłaś do mnie – powiedziałam wciąż zachrypniętym po śnie głosem. Zabrałam ubrania i poszłam do łazienki, gdzie spojrzałam w lustro i podskoczyłam wystraszona. Cholera jasna, trzeba było po powrocie zmyć chociaż makijaż. Zabrałam się do tego w tym momencie.

– Ach, tak – odrzekła kobieta. W jej głosie wyczuwałam radość, ale też skryty za nią strach. – Chciałam spytać, czy wszystko dobrze. Wróciłaś szczęśliwie do domu?

– Skoro oddzwaniam, to jak najbardziej – odparłam, włączając tryb głośnomówiący i kładąc telefon na brzegu umywalki. Wzięłam do ręki szczotkę i zaczęłam rozczesywać jak zwykle potargane włosy. – Nie mam pojęcia, jak znalazłam się w swoim mieszkaniu, ale dotarłam do niego.

– Nic nie pamiętasz?

– Wiem tyle, że razem z Martą, Ewą, Marceliną i tobą miałyśmy jakiś babski wieczór, ale chyba przesadziłam z winem – wytłumaczyłam.

– Oj, słabą masz głowę, słabą – zaśmiała się Agnieszka. – Ale to może i lepiej, że nic nie pamiętasz. – Otworzyłam usta, aby spytać dziewczyny, dlaczego tak sądzi, lecz ona nieprzerwanie kontynuowała swój monolog. – Maciek odwiózł cię pod blok i chciał odprowadzić pod drzwi, ale powiedziałaś, że dasz sobie radę sama. Szczerze, trochę w to wątpiłam, dlatego dzwoniłam jeszcze wczoraj, lecz też i dziś.

– Dziękuję za troskę – uśmiechnęłam się. – Chyba musiało być fajnie.

– Zdecydowanie! – zawołała moja rozmówczyni. – Musimy jeszcze kiedyś to powtórzyć. Bez facetów to zupełnie inna sprawa. Można sobie na nich trochę ponarzekać...

Nie wiedziałam, o czym dalej mówiła Agnieszka, ponieważ usłyszawszy jej ostatnie słowa, zbyt szybko pobladłam. Głowa bolała mnie coraz bardziej, a ja modliłam się w duchu, żeby dziewczyna zaraz nie powiedziała mi, iż przez cały wieczór nawijałam o rzeczach, o których z nikim nigdy nie rozmawiam. Nie chciałam dzielić się z innymi swoimi problemami. Swą tęsknotą za pewną osobą. Wystarczyło, że kiedyś powiedziałam, aby moje nowe dane kontaktowe skoczkowie oraz ich partnerki trzymały w tajemnicy. Zamierzałam dać sobie na razie spokój. Odpocząć, tak jak obiecywałam. Może ta osoba nawet nie chciała mieć już ze mną do czynienia?

komm zu mir zurück | s.leyheOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz