epilog

761 71 117
                                    

Dziesięć lat później

Rozejrzałem się po pomieszczeniu i odetchnąłem głęboko. Rzuciłem ostatnie spojrzenie na pocztówki, które kilka lat temu kupowałem dla Alissy. Wisiały rozwieszone w ładnej mozaice nad łóżkiem. Uśmiechnąłem się. Nie mogłem uwierzyć, że to było już tak dawno temu. Westchnąłem i poklepałem się po kieszeniach spodni, aby upewnić się, czy zabrałem wszystkie dokumenty. Wyszedłem z sypialni i zmierzając ku schodom, wszedłem po drodze do pokoju, który przed latami udzieliłem Alissie, gdy miała po raz pierwszy ze mną zamieszkać. Tym razem istniał w nim jeden wielki bałagan. Na podłodze znajdowały się porozrzucane zabawki. Pokręciłem głową, jednocześnie uśmiechając się pod nosem. Wychowanie dziecka na początku wydawało mi się prostsze.

Zbiegłem po schodach, ale przystanąłem na ostatnim stopniu. Usłyszałem moją żonę oraz syna. Rozmawiali po polsku, szeptem, lecz w ich głosach wyczuwałem podekscytowanie. Wyjrzałem zza ściany i dostrzegłem dwie najważniejsze osoby w moim życiu. Chłopiec stał przy dwóch ogromnych gablotach, a kobieta przykucnęła obok niego i objęła go w pasie. Dzieciak wskazywał paluszkiem na puchary. Zaraz dosłyszałem, jak młody zmienił język na niemiecki. Zaśmiałem się pod nosem. Łatwiej władało mu się właśnie nim niż polskim, ponieważ miał z niemieckim więcej do czynienia na co dzień.

– Czyli tata zmałpował pomysł wujka Jakuba? – usłyszałem. Z mojej twarzy nie schodził uśmiech. Ruszyłem powoli ku sześciolatkowi oraz jego matce. – To wujek pierwszy zdobył Złotego Orła.

– Wiesz, o co chodzi w Turnieju Czterech Skoczni? – spytała brunetka.

– Tak, tata tłumaczył mi kilka razy. – A to dziecko było tak bystre, że załapało za pierwszym razem. Kiedy patrzyłem na syna, rozpierała mnie duma.

– Więc widzisz, wujek Jakub wygrał wszystkie konkursy, co zdarzyło się wcześniej tylko temu panu, z którym mamusia pracuje, oraz wujkowi Kamilowi – tłumaczyła brunetka. – Tacie się nie udało.

– W takim razie tatuś jest słaby – dodał poważnie chłopiec.

– O ty szkrabie! – zawołałem i podbiegłem do dziecka, biorąc je pod pachy i przekręcając do góry nogami. – Tak się tacie odwdzięczasz za to, że nocami zmieniał ci pieluchy, kiedy jeszcze nie umiałeś nawet słowa powiedzieć? A teraz to jest takie mądre, aż buzi nie umie zamknąć!

– Stephan, przestań, bo zaraz posiusia się w majtki – powiedziała moja żona, kiedy zacząłem łaskotać chłopaka po brzuchu, a on śmiał się do rozpuku.

– Oj, Alisso, trzeba jakoś tego mądralę ukarać – odrzekłem i mrugnąłem do niej, po czym znów zwróciłem się do małego bruneta. W jego niebieskich oczach, które odziedziczył po matce, dostrzegłem zbierające się łzy. – Żebyś ty był taki odważny na treningach na skoczni!

Kilka minut po tej sytuacji siedzieliśmy już w aucie. Jednak nasz synek nawet nie śnił o zamknięciu buzi na kłódkę chociaż na minutę.

– Dokąd jedziemy? – spytał na początku.

– Do restauracji twoich babć, ale babci Mileny nie będzie.

– Dlaczego?

– Pojechała do Polski na kilka dni z dziadkiem Staśkiem. Musieli załatwić coś u lekarza, a przy okazji zapalić znicz na grobie wujka Jakuba.

– Ale babcia Renate i dziadek Volker będą?

– Tak.

– A wujek Richard? I wujek Markus, wujek Andreas, wujek Karl?

– Będą.

– A wujek Kamil, wujek Maciek, wujek Piotrek, wujek Dawid i wujek Stefan?

– Oj, Kuba, dobrze wiesz, że są w Polsce.

komm zu mir zurück | s.leyheOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz