18

3.3K 169 27
                                    


Nadszedł dzień imprezy. Stresować może się nie stresowałem, ale rzecz jasna chciałem wypaść jak najlepiej bo to moja pierwsza impreza w Seulu. Postanowiłem jednak nie szaleć mocno, by jakiś napalony typek się mnie nie przyczepił w razie czego. No co? Przezorny zawsze ubezpieczony.

Postawiłem na zwykłe jeansy z dziurami na kolanach i zwykły czarny t-shirt, dekoltem w literę V włożony do spodni. Całość dopełnił zwykły czarny pasek. Zrobiłem delikatny makijaż, ale taki by nie rzucał się w oczy, lecz by jedynie podkreślił moja urodę. Użyłem jeszcze ulubionych perfum, nałożyłem czarną kurtkę jeansową i byłem gotowy.

...

Hoseok podjechał pod mój dom razem z całą paczką równo o dwudziestej. Co prawda impreza zaczynała się o 19, ale na początku zawsze jest sztywno, więc postanowiliśmy przyjechać jak się trochę rozkręci.

Po wejściu do domu, o ile można nazwać tak ogromny dom z basenem i kręgielnią, wszyscy udaliśmy się do kuchni, czyli miejsca gdzie rozdawali alkohol. Na początku trzymałem się z Jiminem bo on jako ostatni mi został nie zatracając się w imprezie, ale z czasem ktoś go gdzieś mi zabrał i już do mnie nie wrócił. Tak więc siedziałem przy barku sącząc powoli mojego drinka i nie wiedząc co mam ze sobą zrobić. Nie wiele osób tu znałem więc jak to ja bałem się trochę zagadać pierwszy widząc, że każdy jest czymś zajęty i ma towarzystwo. Kiedy tak siedziałem, nie zauważyłem nawet kiedy ktoś mi znany przyszedł uzupełnić braki alkoholu w swoim organizmie. Z zamysłu wyrwał mnie dopiero ten charakterystyczny i w cholerę seksowny (ale przed nikim tego nie przyznam) głos zza mnie.

- A kogo my tu mamy... Dobrze się bawisz kotku?

- Em.... Może być. Nie znam nikogo więc zostaje mi picie w samotności.

- Mogę Ci potowarzyszyć w takim razie. Aż dziwne, że nikt Ci mi tu nie zaczepiał - powiedział przysiadając się obok.

- Ja tam się nie dziwię. Kto by chciał taką pokraką jak ja sobie głowę zawracać.

-Mam ci pokazać kto by chciał? - zapytał i uśmiechnął się półgębkiem lustrując mnie z góry na dół.

- Nie trzeba. Tak mi jest dobrze - odpowiedziałem pewnie wpatrując się w swojego do połowy pełnego drinka.

- Zawsze może być Ci jeszcze lepiej. A ja mógłbym sprawić Ci tę przyjemność - ułożył dłoń na moim udzie.

- Jednak podziękuję. Do ilu osób już to dzisiaj powiedziałeś?

- Jesteś pierwszy - zaśmiał się. - Skoro tak, to chodź ze mną na taras, bo palić mi się chce. A samemu głupio - wstał i wyciągnął dłoń w moja stronę.

Uznałem, że i tak nie mam nic innego do roboty, a przewietrzyć się warto, więc udałem się z nim na taras. Oczywiście nie obyło się bez kłótni, bym się poczęstował fajka, ale finalnie uznał że nie będzie mnie truć na siłę. Oparłem się o barierkę i przyglądałem się gwiazdom. Czułem na sobie wzrok bruneta, ale postanowiłem to ignorować.

- Jaka była reakcja twoich rodziców jak wróciłeś wtedy ode mnie? - zapytał przerywają ciszę między nami.

- A szkoda gadać. Oczywiście zrobili mi kazanie o tym jaki jestem nieodpowiedzialny i tym podobne. W dodatku non stop porównywali mnie do ciebie jaki ty jesteś ogarnięty życiowo. Syn idealny. Ehhh...

- Nie powinni tak mówić, zwłaszcza że w domu mają taki prawdziwy ideał. Nie przejmuj się, przejdzie im... - wychrypiał wprost do mojego ucha obejmując mnie od tyłu.

- Nie znasz moich rodziców, więc im nie przejdzie to po pierwsze, a po drugie... Jungkook łapy przy sobie - powiedziałem kiedy zaczął gładzić moje boki i położył głowę na moim ramieniu.

- Oj nie bądź już taki... Widzę przecież że ci się podoba. Gdyby tak nie było nie reagowałbyś tak jak reaguje twoje ciało. Tak Taehyungie, czuję każdy twój dreszcz i spięcie mięśni. Nie chcę niczego złego, oprócz tego byś się trochę rozluźnił. Nie zaprzeczaj samemu sobie, skarbie - mówił przy okazji przenosząc ręce na moje ramiona i powoli je masując. Tu kurwa miał rację, było mi w cholerę przyjemnie i chciałem żeby nigdy nie przestawał.

- Nie-e doty... - przerwałem próbę mini protestu nawet przeciwko samemu sobie, kiedy brunet obdarowywał pocałunkami mój bark.

Odchyliłem głowę do tyłu opierając ją o ramie starszego cicho wzdychając, przy okazji dając mu większe pole do popisu. Składał cmoknięcia nie tylko na ramieniu ale zjechał też na szyję i obojczyki, gładząc przy tym moją talię.

Niekontrolowany jęk wydobył się z moich ust kiedy zacisnął dłonie na moich biodrach i delikatnie przygryzł mój obojczyk.

- Widzę, że maleństwu jest dobrze... A może być jeszcze lepiej. Hmm? - mówił owiewając moja szyję ciepłym oddechem i zaczepiają nosem moją szczękę.

-Nie wyobrażaj sobie za dużo, po prostu teraz cię wykorzystuje, by się rozluźnić - fuknąłem odkrywając się od przyjemnego dotyku Jeona.

- Zadziorny jak zawsze...

- Tae! Matko boska szukałem cię wszędzie! Chodź muszę Ci coś ważnego powiedzieć ! - wbiegł na taras rozradowany Hobi, odciągnąć mnie od Jungkooka, który tylko niezadowolony przewrócił oczami.

- Nie widzisz, że twój przyjaciel jest zajęty?

- Czym zajęty? Tobą? Po moim trupie. Nie pozwolę Ci skrzywdzić go.

- Ale Hobi, on nic mi nie robi... - odezwałem się próbując przerwać to napięcie między dwoma chłopakami.

- Nic? Widziałem jak Cię obmacuje! Jesteś taki naiwny Tae... Nie znasz go, tylko czeka aż się mu oddasz, by potem wykorzystać i zostawiać tak jak już to zrobił z niezliczoną ilością osób ! - krzyknął wkurwiony Hoseok.

- Tae, nie słuchaj go. To twój wybór. Wolisz iść z nim czy zostać ze mną, hmm?

- Właśnie Taehyung! Ja czy on? Tylko nie przychodź późnej do mnie z płaczem, bo cię taki debil zranił!

- Licz się ze słowami, gówniarzu!

- Chłopaki spokojnie! - krzyknąłem, przecież oni tu zaraz sobie skończą do gardeł jak ich nie rozdzielę. - Hobi, chodź... - złapałem przyjaciela za rękę i pociągnąłem w stronę domu.

- To co było tak ważne, że aż musiałeś się pokłócić z Jeonem? - zapytałem kiedy znaleźliśmy się w środku.

-Jaja sobie ze mnie robisz Tae? Nic nie miałem Ci do powiedzenia. Musiałem jakoś ratować Cię przed własną głupota. Przecież ostrzegaliśmy Cię przed nim...

- Hoseok, uwierz poradziłbym sobie z nim. Jestem już dużym chłopcem, nie potrzebuję niańki.

-A jednak pozwoliłeś mu się dotykać! Dobra... Zapomnijmy. Chodźmy się normalnie bawić. Już cię nie zostawię samego na pastwę tego bydła...

Tak więc odnaleźliśmy całą paczkę i razem się bawiliśmy do końca imprezy. I nie powiem, faktycznie coś mnie ukuło w klatkę kiedy zobaczyłem Jeona całującego jakąś laske na kanapie w salonie. Może Hobi miał rację i on faktycznie miał wobec mnie tylko jeden cel...



___________

Jak obiecałam, dzisiaj postarałam się o troszkę dłuższy ;)

Tak swoją drogą dziękuję za pierwsze 1k odsłon tej opowieści!

Kocham was!

Pamiętajcie by zostawiać po sobie głosy i komentarze, bo to mnie bardzo mocno motywuje... <3

Do następnego!

Too Much [taekook]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz