33

3K 190 23
                                    


Siedziałem właśnie na trybunach, czekając na mecz. Nie sądziłem, że coś takiego może przyciągnąć, aż taką widownię. Po jakiś 15 minutach biernego siedzenia i wpatrywania się w parkiet na hali sportowej, sędzia w końcu zaczął swą przemowę, a chwilę później weszły, nasze jakże oczekiwane drużyny piłkarskie. Od razu wyhaczyłem w tłumie mojego kapitana drużyny. Znaczy jeszcze nie mojego... No nie ważne.

Mecz rozgrywał się... emocjonująco dla widowni i zawodników, zaś dla mnie po prostu było tak... zwyczajnie? Szczerze mówiąc to nie jestem jakimś wielkim kibicem i czasem, a nawet zawsze nie ogarniam tej całej nagonki na wygraną i tak dalej. Nawet nie umiem pojąć, kiedy jest jakiś spalony czy coś, może nie nie umiem, a nawet nie chce tego pojmować. Zwyczajnie mnie to nie kręci i to nie moja bajka. Co tu robię? Sam nie wiem. Przyszedłem, bo Kookiemu na tym zależało i to dla niego ważne. Wiem tylko, że bardzo chce wygrać i intensywnie trenował ostatnimi czasy, do tego stopnia, że nawet mnie nie nękał i nie nachodził, a to dosyć dziwne w jego przypadku. Całą moją uwagę poświęciłem przystojnemu kapitanowi i jego zaangażowaniu na boisku. Wymęczony do granic możliwości, ale wciąż było widać w nim tę chęć walki. Te spięte mięśnie, skupiona twarz, cały on wyglądał tak idealnie. W sumie, zawsze wygląda idealnie. Kurwa chodząca perfekcja się znalazła. Jednak tylko z wyglądu.

Mecz zakończył się zwycięsko dla naszej drużyny... Kto by się spodziewał. Wszyscy zaczęli wiwatować itp, a ja miałem ochotę stamtąd wyjść. To nie moje klimaty.

Kiedy drużyny zeszły z boiska i ludzie zaczęli wychodzić, postanowiłem pójść poszukać Jungkooka. W końcu nawet pewnie nie ogarnął, że się pofatygowałem, by go zobaczyć. Przemierzałem korytarze w poszukiwaniu właściwej szatni, kiedy zobaczyłem na końcu korytarza postać, na której najbardziej mi zależało. Zatrzymał się odwrócony tyłem do mnie, pisząc coś na telefonie, więc postanowiłem wykorzystać sytuację i wskoczyłem na jego plecy, przytulając go. Zaskoczony tylko spojrzał na mnie i się uśmiechnął.

- Już myślałem, że nie przyszedłeś - powiedział, a ja zszedłem z jego pleców.

- A jednak jestem. Gratuluję wygranej, ty mój zdolny kapitanie - zaśmiałem się i stanąłem na palcach by dać mu buziaka w policzek.

- O wow, tego się nie spodziewałem. To nagroda?

- Powiedzmy.

- Wiesz co? Może chodź ze mną do szatni, chłopaków już raczej tam nie ma. Szybko wezmę prysznic, a ty tam na mnie poczekasz, żeby nie siedzieć na korytarzu. Hm?

- Okej, chodźmy.

Weszliśmy do szatni, ja usiadłem na ławce, a Jeon otworzył szafkę, wyjął z niej potrzebne mu rzeczy i udał się do prysznicy. Po mniej więcej dziecięciu minutach już w pełni gotowy Jungkook podszedł do mnie, informując, że możemy już iść. Zlustrowałem go od góry do dołu i przylgnąłem go jego ciała. W odpowiedzi na mój czyn usłyszałem cichy śmiech i poczułem jego ręce obejmujące mnie w talii.

- Ktoś tu potrzebuje czułości widzę - szepnął mi do ucha i przygryzł jego płatek. Nie wiem co się ze mną zaczęło dziać w tym momencie, ale poczułem taką chęć wyładowania emocji na Jeonie i to w ten przyjemny sposób, że sam siebie nie poznawałem.

- Kookie...

- Co tam słonko? - zjechał rękami niżej i zaczął lekko muskać moją szyję, na co jęknąłem niekontrolowanie.

- Twoi rodzice są u moich... Jedźmy do ciebie. Proszę - popatrzyłem prosto w oczy starszego, przygryzając wargę. Jego oczy jakby na ten gest pociemniały. Nic nie odpowiedział nic więcej, tylko chwycił mnie pod udami tak, że złapałem się mocno jego szyi i oplotłem nogi wokół jego bioder. W jedną rękę chwycił torbę, druga cały czas mnie przytrzymując i udał się na parking, gdzie stał jego samochód. W ciszy dojechaliśmy pod dom Jeonów. Jungkook tylko co jakiś czas na mnie spoglądał.

Weszliśmy do środka, zdjąłem buty i płaszcz, po chwili zostałem przyszpilony do ściany, a moje usta zostały agresywnie zaatakowane przez te starszego. Zjechał niżej na linie mojej szczęki zostawiając mokre ślady.

- Kurwa... - przeklął tylko między pocałunkami. Ponownie chwycił mnie pod udami i zaczął nieść na górę. Kiedy dotarliśmy do jego sypialni zatrzasnął drzwi i rzucił mną mało delikatnie na łóżko. Zrzucił z siebie koszulkę, po chwili robiąc to i z moją. Zawisł nade mną i popatrzył mi głęboko w oczy.

- Ja pierdole... Jesteś taki piękny... To aż nienaturalne - wyszeptał znów złączając nasze usta. Intensywnie naznaczał moje ciało czerwonymi śladami, posuwając się coraz niżej. Dotarł do moich spodni i kiedy już odpinał mój pasek, przerwałem mu, zabierając jego ręce.

- Nie tak szybko kochanie... Na tą część musisz jeszcze poczekać - wstałem, ciągnąc go za rękę, by uczynił to samo. Widząc jego zdezorientowany wzrok uśmiechnąłem się do niego lekko.

- Bądź cierpliwy, a nie pożałujesz. Obiecuję. Jednak na dzisiaj mam inne plany - uklęknąłem przed nim i zacząłem rozpinać jego spodnie. Zatrzymała mnie jego ręka, więc popatrzyłem na niego.

- Tae, jeśli nie jesteś...

- Ale ja chce to zrobić Jungkook - przerwałem mu i powróciłem do przerwanej czynności. Pozbyłem się jego spodni, a w końcu i bokserek, uwalniając przy tym jego nabrzmiałą męskość. Rozmiaru to faktycznie nie mógł się powstydzić. Złapałem jego penisa w rękę poruszając nią w górę i w dół. Po chwili przytknąłem usta do jego główki lekko się zasysając. Jungkook wziął głęboki wdech, kiedy przejechałem językiem po całej jego długości, a potem otworzyłem usta i otoczyłem go wargami.

-Kurwa - przeklął Jungkook i złapał mnie gwałtownie za włosy.

-Robisz to tak dobrze - sapnął, poruszając moja głową, próbując nadać rytm. Przez to, że nigdy wcześniej tego nie robiłem, wciąż bylem bardzo niepewny. Poruszał kilka razy powoli moją głową do przodu i do tyłu, potem spróbowałem pójść trochę głębiej. Początkowo nagłe wrażenie uderzenia w tył gardła sprawiło, że zakrztusiłem się i musiałem go wypuścić by zaczerpnąć powietrza, ale potem musiałem już go brać coraz więcej. Czułem się dziwnie dobrze, połykając jego kutasa, dopóki nie mogłem oddychać, a Jungkook wciąż jęczał i mówił jak jest mu dobrze.

Po kilku chwilach usłyszałem przeciągły jęk i poczułem mocniej zaciskające się jego palce na moich włosach, aż spuścił się prosto w moje usta.

- Połknij - powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu, a ja uczyniłem to co rozkazał utrzymując z nim kontakt wzrokowy.

- Grzeczny chłopiec - pogłaskał mnie po głowie i pomógł wstać przyciągając mnie do pocałunku.



__________________

Emmmm czuję taki cringe wrzucając ten rozdział, że to szok hahaah

Początkowo miałam nawet jakoś to przerabiać, ale yolo zepsujmy i urozmaićmy tego fika huehue

PS. bardzo dziękuję za 10k odsłon... Na prawdę się takiego czegoś nie spodziewałam

A więc kochani... Do następnego! Bye babies!

Too Much [taekook]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz