Przez ostatnie kilka dni miałem tak dużo nauki, że chyba w całym moim życiu tyle nie miałem. Poważnie. Z tego co się zorientowałem to była tylko jedna klasa, która miała gorzej w tym tygodniu, a mianowicie klasa Taesia. Szczerze współczuję, bo trafił się im zestaw najbardziej wymagających nauczycieli w szkole. Pisałem z nim w wolnych chwilach i z tego co zauważyłem to ten maluch nie daje już rady z tym wszystkim jechać na dobrych ocenach, tak jak mu rodzice każą. Ale niedługo weekendzik, co oznacza nasz wyjazd do domku. Postaram się mu jakoś wynagrodzić jego mękę szkolną dla rodziców, przy okazji samemu się dobrze bawiąc i wypoczywając po całym tygodniu. Dobrze, że "uciekamy" na te 3 noce, bo jakby ojciec kazałby mi znowu mu pomagać, chyba bym się zabił.
...
Idąc przez korytarz szukałem Tae, w celu zapytania się go, o której jutro kończy lekcje, bym mógł ustalić, godzinę o której po niego przyjadę. Nie mogąc go znaleźć, skierowałem się w stronę wyjścia ze szkoły, o którym mało kto wiedział, a może wiedzieli, ale mało kto tam się udawał. Chciałem zapalić, bo od kilku godzin, mam głód nikotynowy i zaraz lekko mówiąc mnie kurwica strzeli. Kiedy wyszedłem na zewnątrz i chciałem wyjmować fajki, zauważyłem dwie bardzo dobrze znane mi osoby. Mianowicie, Chanyeola - naszego szkolnego ćpuna i dilera, przy okazji mojego ziomka oraz... Taehyunga. Dobra, ja wszystko rozumiem, ale od kiedy Tae zadaje się z takimi ludźmi jak Chan? Co więcej widziałem jak daje mu pieniądze, więc wszytko już dla mnie jest jasne. Podszedłem do nich zbijając piątkę z Chanem.
- Dobra, wiecie co? Ja muszę już iść, bo mam jeszcze coś do załatwienia - powiedział Tae, lekko speszony moim widokiem.
- Nigdzie nie idziesz. Muszę z tobą porozmawiać - zatrzymałem go łapiąc za nadgarstek i popatrzyłem w stronę Chanyeola znacząco, że to ma być rozmowa w cztery oczy.
- Dobra, to ja spadam nie będę wam przeszkadzać - zagwizdał i puścił nam oczko odchodząc, na co przewróciłem oczami.
- Czego chcesz? I czy mógłbyś już puścić moją rękę? To boli - zapytał Tae, patrząc wszędzie tylko nie na mnie.
- Jasne, skarbie - powiedziałem puszczając jego chudy nadgarstek, przenosząc dłonie na jego biodra i przyciągając go bliżej, jednak na taką odległość bym mógł się mu dobrze przyjrzeć. - Zanim zacznę, chciałbym abyś chociaż podniósł główkę i spojrzał na mnie, niuniek - kiedy wykonał polecenie uśmiechnąłem się lekko i zacząłem mówić. - No i tak możemy rozmawiać. Może najpierw zapytam się o pierwszą rzecz, przez którą próbowałem cię szukać od dwóch przerw, a więc o której jutro kończysz i kiedy mam przyjechać?
- O 14, więc przyjedź ok. 17, będę już gotowy - odpowiedział, po czym znów spuścił wzrok.
- Dobrze, więc o 17 będę. A teraz druga część przesłuchania... Co do cholery ty masz wspólnego z Chanyeolem? Albo inaczej, bo doskonale wiem, co oznaczała sytuacja sprzed chwili. Od kiedy ty ćpasz?
- Ja nie... Nie ćpam.
- To co robiłeś przed chwilą z nim tutaj?
- Nic... po prostu spotykałem go przez przypadek - przygryzł wargę i spojrzenie skierował na swoje buty.
- Dlatego mu płaciłeś? Nie kłam Taehyung. Za dobrze znam sytuację. Powiedz mi chociaż, co od niego bierzesz - trzymając ręce wciąż na jego biodrach czułem jak coraz bardziej jego ciało się spina.
- Niczego nie biorę. Z resztą nawet jeżeli, to dlaczego niby mam się tobie spowiadać? Moja sprawa - chciał odejść, ale umocniłem uścisk, przenosząc ręce wokół jego talii.
- Jasne, że twoja, po prostu jestem ciekawy co bierzesz i po co. Przecież nikomu nie powiem. Sam święty nie jestem. To jak powiesz mi? Jak nie to i tak się dowiem. Hmm???
- Amfetamina... - powiedział cichutko dalej mając spuszczoną głowę. - Nie daje rady z szkołą i nie mam na nic już siły, a to jednak pomaga...
- Kochanie... To nie jest powód do ćpania. Spójrz na mnie, kotek - uniosłem jego brodę i spojrzałem z troską. - Ile już bierzesz?
- Od tego tygodnia.
- Czyli nie jest tak źle, ale może być, jeżeli nie przestaniesz. To cię niszczy, a "magiczne uleczenie" jest tylko chwilowe. Sam się o tym przekonałem niedawno - mówiłem gładząc jego policzek, gdy w pewnym momencie się mocno we mnie wtulił.
- Ale ja nie wiem czy dam radę się uczyć bez tego...
- Dasz radę, skarbie. Wcześniej dawałeś to i teraz dasz. Obiecasz mi coś? - zapytałem gładząc go po plecach.
- Co takiego?
- Że już nie będziesz wchodził w żadne interakcje z narkotykami. Mogę o to prosić? - uniósł głowę i popatrzył mi w oczy, po czym się uśmiechną leciutko.
- Możesz, zrobię to dla ciebie - powiedział chowając głowę w zagłębienie mojej szyi.
- Dla mnie? Powinieneś to przede wszystkim dla swojego dobra zrobić.
- Moje zdrowie jest nieistotne.
- Nie gadaj głupot Tae. No, ale najważniejsze, że już tego nie kupisz ponownie, a jeżeli kupisz to się dowiem i już nie będę tak miły - zaśmiał się cicho, po czym się ode mnie odsunął.
- A ty po co tutaj przyszedłeś?
- Proste. Zapalić.
- O mnie poucza, a sam pali.
- Oj to co innego...- przewróciłem oczami. - Nie czepiaj się, to ja tu jestem starszy, więc mogę Cię pouczać.
- Jasne... To ty tutaj niszcz sobie te płuca. Proszę bardzo. Ja muszę spadać, bo zaraz lekcja, a mam na drugim piętrze. Do zobaczenia jutro. A do tematu twojego palenia i tak wrócimy...
- Dobra, dobra, leć już - chciał jeszcze coś dorzucić do naszej rozmowy, ale dzwonek mu przeszkodził i szybko wszedł do szkoły.
Uznałem, że też powinienem nie spóźnić się, bo mam sprawdzian, więc udałem się do wejścia. Świetnie, znów kolejne 45 minut bez fajki. No szlag mnie trafi... Może kiedyś rzucę dla Tae... Teraz to muszę się skupić by dobrze napisać ten głupi test. Tylko jak ja mam się skupić skoro oprócz ochoty na fajkę, w głowie mam cały czas tego uroczego blondyna. Tak, zdecydowanie to będzie jeden z najmilej spędzonych weekendów mojego życia. Już ja się o to postaram.
________________________
Jestem ponownie! Mam skrytą nadzieję, że rozdział nie jest taki zły jak mi się wydaje i jesteście zadowoleni.
Pamiętajcie, by mnie jakoś motywować do pisania, czy to przez gwiazdki, czy komentarze! Wszystko jest dla mnie ważne!
Robi się coraz zimniej, więc dbajcie o siebie, by nie leżeć i umierać tak ja w tym momencie!
Do następnego!
CZYTASZ
Too Much [taekook]
FanficJungkook jest pewnym siebie synem biznesmena, który uważa, że może mieć wszystko. Co się stanie gdy pewnego dnia w szkole zjawi się chłopak, który jako jeden z nielicznych będzie umiał sprzeciwić się Jeonowi? top!jk bottom!th Mogą występować wulgary...