Sir Edward

70 6 0
                                    

Następnego dnia Małej nie chciało się bawić w śniadania. Obudziła się o świcie i założyła płaszcz. Wyjrzała przez okno. Pożółkłe liście już prawie wszystkie spadły z drzew, ulice zachlapane były błotem, a temperatura spadła o parę stopni. Mała westchnęła.

Nie chciała kraść, ale nie miała wyboru.

- Wybaczą mi- pomyślała ruszając w kierunku pokojów gdzie spodziewała się rodziny barona. Zamek jeszcze spał, więc nie napotkała nikogo.

Dziewczynka rozejrzała się i pchnęła drzwi. Zaskrzypiały, ale postać na łóżku nie odpowiedziała. Mała otworzyła szafę. Ilość futer odebrała jej na chwilę dech w płucach.

- Wybaczą mi- Szepnęła biorąc puchatą kurtkę- Ale mi będzie zimno.

Następnie ruszyła w kierunku kuchni. Tam nabrała wystarczającą ilość jedzenia żeby nie umrzeć z głodu na następne pare dni. Dziewczynka przez chwilę wpatrywała się w suszone mięso.

- Potrzebuję pieniędzy- powiedziała cicho.

Z wielkim bólem ruszyła w stronę skarbca. Nie lubiła kraść, ale potrzebowała tego. Nic by teraz ją wyśmiała i powiedziała coś w stylu: „ Głupia, nie wybrzydzaj tylko bierz! Oni mają tego dużo, a ty to potrzebujesz"

- Tak pani Nic- Dziewczynka chwyciła parę złotych krążków- Chyba to tyle.

==———->

Kim jest ta dziewczynka, przywdziana w za długi płaszcz zwiadowcy, jadąca niemal cwałem na kudłatym koniu? Nie morze to być Mała. Z Małej nie spływałyby strugi potu. Mała nie miałaby na twarzy grymasu wysiłku. Mała nie zatrzymałaby się żeby odetchnąć.

- Pięciu godzin nie mogę na koniu wytrzymać- Warknęła dziewczynka głosem dziwnie przypominającym tego Małej- Nienawidzę cię Nic! Nienawidzę!

Parę przechodniów zatrzymało się przyglądając się jej. Dziewczynka sięgnęła do bukłaka. Popiła, polała kark i świeżo zasklepioną ranę.

Nie ma już wątpliwości. To jest Mała. Tylko czemu ona tak cierpi po zaledwie paru godzinach jazdy? Czemu teraz z trudem wspina się na grzbiet swojego wierzchowca? Czyżby to trucizna zaczęła działać? Nie, jak to możliwe? Przecież przez pięć lat nie było różnicy. A do terminu zostało jej dziesięć miesięcy. Więc czemu teraz dopiero nie może wytrzymać większego wysiłku fizycznego? Czy Nic maczała w tym palce? Nie. To nie możliwe.

Czemu Mała zatrzymała się tak wcześnie? Takim tępem nie dotrze do Redon tak prędko jak to przewidziała. Rozpaliła ognisko, ale nie miała już siły na czekanie aż mięso się upiecze. Musiała je zjeść wcześniej. A przecież każdy wie, że lepiej jeść upieczone mięso. Może to dlatego, że od razu rzuciła się by zasnąć.

Nic uśmiechnęła się pod nosem patrząc na to wszystko. Przestała mówić na głos i zeskoczyła z drzewa.

- I czemu ta „ Kobieta" podchodzi do niej tak beztrosko? I czy to na pewno jest to kobieta? Nie. Kobieta nie miałaby takiego niskiego głosu. Kobieta nie miałaby takich przydługich włosów. Kobieta nie miałaby tego błysku szaleństwa w oku. Kobieta nie zamordowałaby pięciuset dziesięciu osób. Nie, to z pewnością nie kobieta. To nawet nie człowiek. To potwór.

Nic uniosła delikatnie dziecko.

- Choć lepiej by było nazwać ją cieniem. Kto potrafi tak delikatnie ryć człowieka by się nie obudził?

Aleks, daruj nam twoich narracji.

- A ten koń? Na pewno jest koniem?

Aleks! Daruj nam. Jeszcze ją obudzisz!

Nic ZwiadowcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz