Mała

63 5 0
                                    

- Rozmawiam z sir Luckiem?

- Owszem.

- Doskonale. To będzie szybkie, ostrzegam. Dziękuję za opiekowanie się Małą i tak dalej... jesteś potworem i tym podobne... nie panuję nad tym bla bla bla... i w sumie nie wiem co jeszcze chcę powiedzieć. Jakieś pytania?

Rycerz nie odpowiedział, całkowicie zbity z tropu.

- Nie? To do widzenia. Zawołaj Małą.

Nic przykleiła twarz do krat. Sir Luck patrzył na morderczynię nie ruszając się ani kroku. Nie było pewne czy jest przerażony czy tylko zdziwiony. Kobieta zaczynała się irytować.

- Odejdź mówię ci!

- Ale... czemu w takim razie kazałaś mnie przyprowadzić?

- Posłuchaj, pan. Dla mnie jest pan niczym. Niczym ważnym. Opiekowałeś się Małą, tak, wiem. Nauczyłeś ją walczyć? Super. Ale tak naprawdę jesteś dla mnie tak ważny jak farba na ścianie. Jesteś zwykłym śmiertelnikiem, który pożyje, pocierpi i zginie. Do widzenia. Chcę się zobaczyć z moją podopieczną.

Luck stał chwilę. Kiedy w końcu dotarło do niego co usłyszał drgnął i podszedł do drzwi sztywnym krokiem. Ni odprowadziła go wzrokiem. Kiedy oddalił się dostatecznie, kucnęła i uśmiechnęła się ciepło.

- Mała... wiem, że tam jesteś. Chodź tu kochana.

Dziewczynka wychyliła się niepewnie zza drzwi. Nic uśmiechnęła się do niej.

- Chodź kochana, chodź.

Tamta ruszyła i podeszła do krat. Morderczyni położyła jej na głowie rękę. Przez chwilę obie milczały. Mała nie chciała niszczyć tego magicznego momentu gdy Nic zmienia się w Aleksandrę, a Aleksandra przygotowywała się do wyznania.

- Przepraszam cię dziecko- wykrztusiła w końcu.

- Pani Nic...

- Cśśśś... jest dobrze.

Mała popatrzyła na swoją panią uśmiechając się blado.

- Możesz iść Luck. Ona nic mi nie zrobi- powiedziała cicho, lecz z pewnością.

- Ale...

- Tak, idź już sir Luck. Co taka morderczyni może zrobić tej dziewczynce?- Twarz Nic wskrzywił wredny uśmiech. Czar prysł. Rycerzowi nie zostało nic innego niż odejść.

- Pani Nic?- Mała chciała szybko naprawić to co straciła chciała znowu zobaczyć to młode, piękne oblicze. Nastała chwilowa cisza. Twarz kobiety wygładziła się stając się bardziej ludzka. Kobieca.

- Tak kochana?

- Czemu?

- Co czemu?

- Czemu jesteś taka jaka jesteś?

Przez oblicze morderczyni przeleciał nagle cień smutku i żalu. Wydawało się, że zaraz się rozpłacze. Żeby ukryć łzy przyciągnęła do siebie dziewczynkę i zaczęła ją całować przez kraty.

- Przepraszam cię kochana, przepraszam... nie chciałam ci tego zrobić.

- Pani Nic... jesteś dla mnie jak matka.

- Nie moja droga, nie rób mi tego... nie mogę tego znieść

- To ty mnie wychowałaś...

- Przestań! Nie wiesz jak to mnie boli. Zabrałam ci wszystko. Nie powinnaś być tam gdzie teraz jesteś. To nie miejsce dla ciebie, genialna dziewczyno. To nie jest twój świat. Nie powinnam cię tu zabierać. Powinnam cię zostawić. A teraz, popatrz na siebie. Popatrz na mnie. Jak nisko upadłyśmy. Ty jesteś zwiadowacą, ja jestem zamknięta, tutaj. Mój czas już nadszedł... za parę dni zginę i...

- Słyszałam wszystko, Nic, wszystko.

- Nie mów nic, jeszcze bardziej mnie pogrążasz.

- Słyszałam wszystko, pani Nic.

- Mała, Eleanor, kochana, genialna dziewczynko. Czemu ty tu jesteś? Czemu ty się tu zjawiłaś? CIEBIE NIE POWINNO TU BYĆ! Powinnaś być szczęśliwa. Z Nicolasem, Edwardem, Lili...

- Edzio.

Aleksandra zamilkła.

- I Edzio. Twoim braciszkiem. Dzisiaj kończy swoje dwónaste urodziny...

- Wczoraj miał siedem...

- Jutro będzie miał piętnaście.

- Nic... mamo...

Na ziemię skapnęła łza. Łza Nic.

- Proszę... nie mów tak... Powinnaś mnie nienawidzić. WSZYSCY MNIE POWINNIŚCIE NIENAWIDZIĆ! Czemu wy mnie kochacie? Czemu on mnie kocha czemu on... czemu... CZEMU?!

- Sir Edward to dobry mąż- Mała uśmiechnęła się

- Wiem, jak dobrze to wiem... Jak ja go kocham... jak ja go wielbę... jak on mnie wielbi... to niezdrowe. On nie powinien tego tak...

- Nic...

- Tak, kochana?

- Wszytko słyszałam. Wszystko dobrze z twoimi plecami? Jeśli mogę cię...

Nic wyszczerzyła się.

- Czy wszystko dobrze? CZY WSZYSTKO DOBRZE?! SAMA ZOBACZ! Nie! Nie... teraz ja z nią rozmawiam... ODEJDŹ! JESTEŚ SŁABA! Pytałaś mnie dziecko czy wszystko dobrze z moimi plecami? Sama zobacz!

Morderczyni odwróciła się i uniosła materiał koszuli. Mała pisnęła i odsunęła się. Plecy kobiety nie wyglądały jak plecy. Bardziej jak góry. Całe były czerwone i pokryte strupami. Z niektórych sączyła się krew.

- Boli?

- Nie! Łaskocze!- Nic odwróciła się i skuliła- Nie wiesz jak bardzo, dziecko.

- Przepraszam.

- Wszystko dobrze... Mała... chciałabym cię obiąć po raz ostatni...

Dziewczynka pokręciła głowa.

- N-nie... jeszcze mi coś zrobisz.

- Mała...

- Nie pani Nic, Przepraszam.

- To nic, przyzwyczaiłam się. Wszyscy tacy sami... najpierw mnie potrzebujecie, a kiedy ją proszę o pomoc to nie! Zapominajcie o mnie. Zostawiacie samą. Bezbronną. I radź sobie sama. JESTEM ZBYT SŁABA NA BYCIE SAMĄ! Nie chcę już być sama. Nie chcę umierać sama. Chcę być z wami. Z tobą, kochana... z Edwardem...

- Z Edzio.

- Z Edzio. Nie chcę być sama...

- Nie będziesz...

- Będę, nie pozwolą ci wejść na podium.

- Pozwolą, zobaczysz! Zobaczysz!

- Przestań Mała, nie musisz mi nic udowodnić... już dostatecznie mi udowodniłaś.

- Nic...

- Mała, kochana- Kobieta podeszła do krat- kocham cię, dziecko, kocham cię córeczko...

- Ja też cię kocham mamo...

Nic ZwiadowcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz