Żeby przeprowadzić Nic z Redon do Araulenu, zachowano szczególne środki ostrożności. Samego zabójcę pilnowało dziesięciu wojowników, Zwiadowcztnia Eleanor i sir Edward. Dodatkowo co kilometr umieszczono albo rycerza, albo zwiadowcę.
Sam morderca został ograbiony z wszystkiego. Butów, sakw, biżuterii a nawet ubrań ( dano mu starą pokutnicę zrobioną z prostego wora). Zostawiono mu za to stary płaszcz zwiadowcy. Legenda głosiła, że po oddaniu wszystkiego bił się pięściami i zębami żeby móc go zatrzymać. Pozwolono mu po zakopaniu jednego na śmierć i złamaniu szczęki i żeber drugiemu.
Morderca szedł, po środku korowodu. Z przodu jechało pięciu wojowników, z tyłu kolejne tyle. Sir Edward i Zwiadowczyni Eleano obok niego. Każdy trzymał jeden z ciężkich łańcuchów przywiązanych mu do dłoni. Nie pozwalały niczego złapać, bo szczelnie oplatały ręce. Mordercy dodatkowo przywiązano do nóg jeszcze jedne kajdany, a na usta nałożono kaganiec. Lecz mimo to, nie biła od niego bezradność, tylko siła. Szedł, jakby chciał iść. Milczał, jakby to był jego wybór. Kiedy upadał, bo na przykład jakiś złośliwy wieśniak rzucił mu pod nogi kłodę, wstawał i wbijał wzrok w tego, kto to zrobił, a ten wiedział, że zaraz zostanie oznaczony. I szedł tak Nic. Nic zwiadowca. Nic Rycerz. Nic morderca, a wokół niego tłoczyli się ludzie by go zobaczyć, wygwizdać, wykrzyczeć.
==------->
Mała jechała na Arii. Dobrowolnie zdecydowała się ją wziąć, bo biedne zwierzę nie odstępowało Nic o krok. Gdy jej pani nie było, stawała się agresywna i niemożliwa do ujeżdżenia. Mała więc postanowiła pozowlić koniowi towarzyszyć swojej pani.
Nie bała się, że Nic ucieknie. Nie teraz. Nic nie jest głupia, nie zrobi tego tutaj, po co by się dobrowolnie oddawała w ich ręce, by zaraz potem uciec. To co ją bardziej stresowało to ten tłum, który zbierał się za nimi jak ogon. Jakby to byli pielgrzymi odprowadzający najświętszą figurę na sakrament czy cokolwiek tam ludzie religijni robią.
Ale jeszcze gorsza była postawa Nic. Pokonana promieniała. Szła tak jakby nic jej się nie działo i jutro znowu oznaczy wszystkich co odważyli się przezwać jej matkę od wszystkiego, a jej przeznaczyć wszelkie zła świata. Nic szła dumna, zadowolona, płaszcz tylko dodawał jej wiary, a obecność swojego wierzchowca na boku ją upewniała. Rzucała krótkie porozumiewawcze spojrzenia sir Edwardowi, który jednak nawet nie raczył dać jej chodź cienia uwagi. Mała bała się co się stanie jak dotrą do królowej.
==------->
Z pamiętników pamięciowych Nic i Aleksandry.
Zostałam potraktowana jak król! Jak władca, nie, nawet nie! JAK BÓG! Kto za taką Cassandrą krzyczy, kto idzie z własnej woli za nią korowodem, czy na jej drodze są rozstawieni pachołkowie? NO CHYBA NIE! I czy ona dostaje nowe ciuchy na podróż? Nie wydaje mi się! Zaraz przed nią stanę i powiem co o niej myślę! Powiem wszystko! Wszystko! I nie tylko ją zwymyślam! Powiem wszystko co mi przechodzi przez głowę.
Ja was proszę! Ja! Biedna dziewczynka, która mażyła zostać rycerzem STANIE PRZED KRÓLOWĄ I ODDA SIĘ JEJ RZĄDOM i wiesz co? I wiesz co? Nie wykona rozkazów! O co to to nie! Co jakaś królowa będzie mną pomiatać? Ona nawet ważna nie jest! Jedna osoba w te czy we w te nic nie zmieni. Ona już ma zastępczynię, więc gdzie leży problem?
==------->
W nocy Nic został wrzucony do namiotu. Bardzo go to robawiło. Przez chwilę tylko się chichrał. Potem zdecydował zdenerwować strażników.
- Witam witam, tam, na zewnątrz. Jak się nazywasz? Nie odpowiesz mi? To niegrzecznie. Masz rodzinę? Maaaasz rodzinę. A kochasz swoje dzieci? Oj, nie stresuj się tak! Nic ci nie zrobię! Twoim dzieciom też nie! Przecież zostałem złapany, patrz jak jestem pilnowany. I widzisz jak jestem znakomicie przywiązany? Mam kaganiec i zamknięte ręceeee. Co tak wzdychasz? Chcesz iść do Domu? Oooo... ty tchórzu. Ej, czemu odchodzisz? Nie odchodź! Mogę uciec!
CZYTASZ
Nic Zwiadowca
FanfictionDruga część „ Ukrytej Zawiadowczyni" przenosimy się o kolejne kilka lat do przodu. Nic grasuje nieuchwytnie po Araulenie zostawiając za sobą krwawy łańcuszek. Nikt nie jest w stanie jej złapać. Nikt.