3

653 65 81
                                    

- Na pewno nic Ci się nie stało? - zapytał spokojnym głosem.

- Nie... Nic - mężczyzna puścił Levi'a.

- Jak się nazywasz? - zapytał brunet przyjaźnie się uśmiechając.

- Levi - w tedy w głowie Erena pojawił się obraz sprzed sześciu lat. Jak uratował przed śmiercią pewnego chłopca o czarnych włosach, kobaltowych oczach, bladej cerze... I też o imieniu Levi.

Wyglądał tak samo jak ten chłopczyk którego miał okazję uratować. Eren nie miał wątpliwości. Wiedział, że Levi jest jego nadzieją, jego życiem. Poza tym, już sześć lat temu poczuł, że go kocha. Jednak stracił nadzieję Już po roku, że kiedykolwiek jeszcze może go spotkać.

Jednak to się stało. Ta sama osoba stała teraz przed nim i patrzyła na niego. Wiedział, że Levi go nie rozpoznał. Dziecko nie jest w stanie zapamiętać wampira, tylko osoba po czternastym roku życia.

Nie mógł uwierzyć w to, że teraz przed nim stroi, że Levi się na niego patrzy niczego nie pamiętając i nie rozumiejąc. Nie mógł sobie pozwolić na to, aby czarnowłosy po raz kolejny mu uciekł.

- Wybacz Levi, ale tym razem nie pozwolę na to, abyś znowu zniknął - chwycił go za podbródek. Zmusił do patrzenia w oczy. Na początku Levi był przerażony i zaskoczony jednocześnie, jednak po chwili zrobił się potwornie senny. Zamknął oczy po czym oddał się w objęcia Morfeusza. - Przepraszam Levi - wziął go na ręce. Jego zakupy także zabrał. Zniknął z nim w ciemnej uliczce, po czym pochłonęła ich dwójkę ciemność. Znikneli.

Eren użył swojej mocy aby przenieść się z ulicy do swojego domu. Zaniósł Levi'a do jego nowego pokoju. Położył na łóżku, a nowe ubrania która zdążył sobie kupić położył obok szafy. Wyszedł z spokoju, teraz pozostało mu tylko czekać aż czarnowłosy się obudzi.

Dopiero pod wieczór chłopak otworzył oczy. Pierwsze co zobaczył to całkiem nowy sufit. Jescze nigdy tu nie był, nie znał tego miejsca. Podniósł się do siadu, rozglądnął się po pokoju. Zobaczył swoje zakupy. Zrozumiał, że ktoś go musiał tu przenieść.

Starał sobie przypomnieć, kto mógł to być, jednak jedyne co pamiętał to to, że ktoś go uratował po raz kolejny przed wypadkiem. Nie pamiętał jednak jego twarzy. Pamiętał tylko głos.

Wstał szybko i poszedł do drzwi. Gdy chwycił za klamkę i ja nacisnął, zdał sobie sprawę z tego, że drzwi są zamknięte na klucz. Przeszły go nieprzyjemne dreszcze.

Podbiegł do okna. Ono było otwarte, jednak był jeden problem. A taki, że był na trzecim piętrze. Wspinanie się po ścianie nie wchodziło w grę. Po prostu się nie dało. Nie było też opcji, żeby w pokoju znajdowało się coś równie długiego, co by sięgnęło do ziemi.

Usłyszał jak ktoś otwiera drzwi do jego pokoju, a później do niego wchodzi. Odwrócił się. Zobaczył wysokiego bruneta o zielonych oczach. W tedy sobie przypomniał. To on go uratował gdy wybiegł w tedy z galerii.

- Widzę, że się już obudziłeś... I że chciałeś uciec - popatrzył na otwarte okno.

- Gdzie ja jestem... I kim TY jesteś?... - trochę się to bał. Tym bardziej gdy brunet zaczął do niego podchodzić.

- Jesteś w moim domu, kim jestem? - otworzył usta. Pokazał dwa kły. Tylko u góry. - Jestem w połowie wampirem

- W-wampirem?... - czarnowłosego przeszły nieprzyjemne dreszcze, kiedy to Eren zaczął go dotykać. Chwycił go mocno za ręce, zbliżył swoją głowę do jego szyi.

- Cudnie pachnie - powąchał jego szyję. - Musisz pogodzić się z faktem, że jesteś moim żywicielem, potrzebuje twojej krwi aby nie stracić panowania nad sobą i żeby nie zabijać innych ludzi - puścił go.

- Nie mam zamiaru tu z Tobą zostawać! Zadzwonię na policję! - krzyknął równie przestraszony jak i zły.

- Naprawdę? Nie wiem czy jesteś w stanie bez tego - pokazał telefon Levi'a, który właśnie trzymał w ręce.

- Oddaj mi go! - chciał mu go zabrać. Jednak po pierwsze, brunet okazał się być za wysoki, tym bardziej gdy podniósł rękę do góry, a po drugie, był zbyt silny. Jedną ręką był w stanie trzymać dwie Levi'a. - Czego ty ode mnie chcesz?... Dlaczego akurat ja muszę być twoim pokarmem!? - łzy mu wezbrały do oczu.

- Nie jesteś tylko moim pokarmem... - zbliżył się do jego twarzy. Złączył na krótką chwilę ich usta. Odsunął się. - Ja Cię też kocham

Na twarzy kobaltookiego pojawił się mały rumieniec. Eren puścił go po czym poszedł w kierunku wyjścia.

- Nie wypuszczę Cię z pokoju dopóki nie przestaniesz myśleć o ucieczce, twoja mama już o wszystkim wie. Nie zabije Cię, no chyba że sam skoczysz z okna - miał już wychodzić, ale sobie coś przypomniał. Wskazał palcem na górny róg przy suficie. - W pokoju jest kamera, więc będę widzieć czy kombinujesz coś głupiego, łazienkę masz obok, tam nie ma kamer, ani żadnych rzeczy, którymi mógłbyś sobie zrobić krzywdę. Tak więc, jesteś zmuszony tu siedzieć - wyszedł zamykając drzwi na klucz.

Czarnowłosy nie mógł uwierzyć w to co się tutaj właśnie dzieje. Podbiegł do łóżka i się na nie położył. Miał już dość. Jedyne co go uspokajało, to fakt, że jego mama nie będzie zachodzić w głowę i się martwić, że umarł lub tym podobne. Wie, że żyje, ale wie też, że stąd nie wyjdzie.

I Oto Jestem ♡ Ereri ♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz