°9° Umbrella

1.1K 33 33
                                    

!Proszę, koniecznie przeczytajcie notatkę na dole!

~Rosalie~

Czy ja dla niego jestem kimś więcej? Jak? Nie, to niemożliwe, żeby on coś do mnie czuł. To Gilbert a nie Billy. Billy, to on coś do mnie czuje, ale ja nie mogę tego odwzajemnić. Nikt mnie nie zmusi do uczuć, które nigdy się nie ujawnią. Jeżeli nie poczułam nic do niego od samego początku, to te uczucia teraz nie powstaną od tak. Ale... zaczynam się martwić co do moich uczuć do Gilberta Blythe'a... Skąd mam wiedzieć, że to te właściwe uczucie, ten właściwy chłopak, ten właściwy moment? Ja mam to wszystko wiedzieć?
Jeszcze jakby tego brakowało, to muszę porozmawiać niezwłocznie z moją przyjaciółeczką, co takiego nagadała Blythe'owi.
Jak na razie, same problemy.

Billy mnie odprowadził do domu po wczorajszych 'korepetycjach'. Nie było źle, aczkolwiek lepiej by było, gdyby ktoś inny mnie odprowadził, tak myślę...

Dzisiaj jest przed ostatni dzień, w którym idę do szkoły przed przerwą świąteczną. Czy powinnam kupić Gilbertowi prezent? Ale jak spyta, dlaczego mu to kupiłam, to jak się z tego wywinę? Muszę mieć jakieś alibi. Ale dlaczego ja wymyślam jakieś durne alibi? Nie mogę mu powiedzieć prawdy, że są święta i dlatego dałam mu prezent? Nie.
Powiem, że dałam mu prezent w zamian za korepetycje. Tak.
Tylko pytanie,
Co mu dać?

Siedziałam w łóżku, patrząc na zdjęcie oprawione w ramkę. Ja i Diana. Tak się cieszę, że wróciłam. I to na stałe.
Rozmyślałam dalej, jednak jedna rzecz mi się przypomniała... Diana wspominała o Annie? Nie poznałam jej jeszcze. Mówiła, że jest dobra, miła i marzycielska. Ale to nie zgadzało się z wypowiedzią Josie. Ona natomiast mówiła, że jest brzydka i wredna. Nie chodzi tu o wygląd, ale o charakter... Wredna?

*

Następnego dnia spiesząc się do szkoły, wzięłam tylko książki, tablicę do pisania i coś do zjedzenia. Pocałowałam mamę na odchodne i ruszyłam w stronę drzwi. Jednak rodzicielka mnie zatrzymała.

- Gilbert Blythe na ciebie czeka? - Spytała uśmiechnięta.

- Co? Nie, mamo, to nie tak, ja...- zaczęłam się tłumaczyć, że to nieprawda, ale ona mnie uciszyła gestem ręki.

- Nic się nie stało, kochanie. W pełni akceptuje twój związek z nim, a nawet kibicuję wam. Jest taki uprzejmy... Opiekuje się tobą, prawda? - Mhm, zaczyna się. - Pamiętam jak cię uratował. I nie chciał ciebie skrzywdzić i wykorzystać. Widziałam ten błysk w jego oczach jak rozmawialiśmy. Patrzył się ciągle na ciebie. Jak Pan Philips mnie poinformował, że będziesz chodziła do Gilberta w ramach nauki, wiedziałam, że nie tylko o naukę tu chodzi. - Chwila, co. Moja mama poruszyła 'sugestywnie' brwiami... Boże, co z nią nie tak?

- Mamo. - zaczęłam.

- Wiedziałam, że jesteście razem! Tworzycie taką śli...

- Mamo.

- Coś mówiłaś? Ach tak! Przecież on czeka! No już, idź do niego i pozdrów ode mnie! - Pchnęła mnie w stronę drzwi, a ja, potykając się o próg, omal nie spotkałam się z zimną podłogą. Mama energicznie mi pomachała cała rozpromieniona i szybko zamknęła drzwi. Ja oszołomiona, stałam w miejscu, gapiąc się w jednen i ten sam punkt.

Szłam do szkoły cała zdenerwowana. Dlaczego? To przecież nie jest mój pierwszy dzień...
Weszłam do budynku i zobaczyłam jakąś rudą dziewczynę rozmawiającą z kimś. Od razu rzuciły mi się w oczy jej włosy. Zdjęłam płaszcz i szal, wieszając je dosyć powoli. Spuściłam głowę, było mi strasznie gorąco. Poczułam, że wychodzą mi na tworzy rumieńce, chyba przez to, co mi powiedziała mama. Po co miałaby kłamać? Może to była prawda?
Poczułam, że ktoś mnie chwyta za ramię. Odwróciłam się.

Jesteś mój / Gilbert Blythe / Part 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz