20 I believe You

465 22 8
                                    

Kiedy Blythe to powiedział nie wiedziałam  jak zareagować.

Kto by się tego spodziewał? No na pewno nie ja. Czułam ekscytację i szczęście ale z drugiej strony gniew i zdziwienie. Chciałam z nim jak najszybciej pomówić i spytać się dlaczego to zrobił. A teraz, ludzie nie będą nas brać na poważnie. Nie chcę, żeby tak o mnie myśleli.

Odciągnęłam go od grupy uczniów i natychmiast skierowałam się do wyjścia ze szkoły, ciągnąc zdezorientowanego Blythe'a za mną. Kiedy wyszliśmy, puściłam go, odpychając przed siebie, bym mogła spojrzeć w jego oczy. 

- Co ty wyprawiasz, hm? - spytałam gniewnie. - Ktoś cię o to prosił, abyś wszystkim powiedział?!

- Przecież i tak musieliby wiedzieć! - próbował się wybronić.

- Nie, nie musieliby, gdybyś im tego nie powiedział! - powiedziałam, podchodząc do niego bliżej.

- Dlaczego ci to przeszkadza, że wszyscy wiedzą co? I dobrze, powiedziałem im, że jesteś w końcu moja, Berss, nie wiem co jest w tym złego.

- Nie rozumiesz, że ja potrzebuje czasu, aby wszystkim powiedzieć? 

- Wstydzisz się mnie?

- Nie, to nie tak. Nie chciałam, aby wszyscy się dowiedzieli od razu. Teraz będą się wokół nas kręcić i wymyślać różne plotki. Tego chciałeś?

- Rosalie, oczywiście, że nie! Powiedz o co tobie tak naprawdę chodzi. - prosił Gilbert, wręcz błagając i chcąc skończyć tą małą kłótnię.

Odetchnęłam głęboko i popatrzyłam w te jego cudne oczy, które teraz były przygnębione, starające się coś zrozumieć, coś co teraz czuję.

- Oni chyba to wiedzieli... Wszyscy. Ale ty im to uświadomiłeś tak oficjalnie. - Gilbert czekał, aż wyjaśnię więcej, więc kontynuowałam. - Shirley wypaplała. Podejrzewała od dawna. Wystarczyło dać jej jakiś dowód by połączyła fakty, to była kwestia czasu.

Oczy Gilberta nigdy nie były tak przepełnione nienawiścią jak teraz.

Puścił moją rękę i szybkim krokiem skierował się do budynku, szukając rudowłosej.

~Gilbert~

Kiedy wszedłem do szkoły od razu zauważyłem Shirley, która jakby nigdy nic, siedziała na mojej ławce.

- Odważne wyznanie, Gilbert. Ale raczej to innym nie przejdzie.

- Ann, o czym ty mówisz? - spytałem zdziwiony, nie mając pojęcia o czym ona gada.

- Jak to nie wiesz? A twoja Rosie gdzie niby jest? - lekko się zaśmiała, odgarniając włosy do tyłu.

- Shirley to nie jest śmieszne. Dlaczego wszystkim powiedziałaś o uczuciach Rosalie do mnie? Nie liczysz się z uczuciami innych?

- Gilbert, ja to powiedziałam jednej osobie. Nie wiem o czym ty mówisz.

- W takim razie jak nie ty, to kto? - Spytałem, nie wierząc w ani jedno słowo Cuthbert.

Ta w tym czasie niebezpiecznie blisko się przybliżyła i szepnęła mi do ucha jedno imię. Tej osoby wręcz nienawidziłem.

- Lepiej sprawdź co z twoją dziewczyną, Blythe.

~ Rosalie ~

- Gilbert cię oszukuje, Rosalie. - powiedział  pewnie, jakby to nie było kłamstwo.

- Skąd możesz to wiedzieć, Billy? - spytałam, dopóki nie miałam złych przeczuć, na razie nie wierząc w ani jedno jego słowo.

- Jest z tobą dla zakładu, nie rozumiesz?

Nie wiedząc czemu, oczy się zaszkliły a usta zostały lekko rozchylone. Jakby uderzył w sam środek. Przecież to nic pewnego, więc dlaczego źle się z tym czuję?

-Skąd to możesz wiedzieć? - Spytałam, ściszając głos.

Billy podszedł bliżej i znów zaczął mówić.

- A teraz niby dlaczego tak długo gada z Anią? By się pochwalić, że zdobył ciebie. Myślisz, że dlaczego przy wszystkich powiedział, że jesteś jego? Chciał zaliczyć zakład. - położył rękę na ramieniu, dla pocieszenia, jednak dalej zaczął mówić. - albo jak kila razy zastałaś Annę w jego domu, hm? Zdawał jej relacje co kila dni, jakie postępy z tobą robi. Co robiliście przez całe dni, ze szczegółami. Powiedział jej również twoje słabe punkty.

- Skąd mam pewność, że... - Głos załamał mi się jak nigdy dotąd.

- Billy co ty tutaj robisz? - dołączył do nas zmartwiony Blythe. - Chyba powinieneś iść.

- Jak my wszyscy, Phillips jeszcze nie skończył.

Ruszyłam pierwsza nic nie mówiąc, mając w głowie słowa Billy'ego.
Miałam nadzieję, że to zwykły koszmar, z którego zaraz się obudzę...


----------------------

Przepraszam za tak długą nieobecność ale naprawdę zrobiło mi się cieplutko na serduszku pod ostatnią częścią, że czekacie na następną... Więc może krótka, ale jest 😅☹️ Dla wyjaśnienia - niedługo będzie aż miesięczna przewa od budy i w końcu dokończę to opowiadanie, bo ile można z  nim zwlekać?

Buziaki i do następnego❤️

~ Roksana

Jesteś mój / Gilbert Blythe / Part 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz