°11° Fire

943 33 21
                                    

Po zajęciach od razu wróciłam do domu. Nie chciałam z nikim rozmawiać, nawet z Josie. Nawet z Blythem. Billy mnie odprowadził. Miło z jego strony. Może nadal jest sobie winny za to, co mi wcześniej zrobił. Co chciał zrobić.

Nagle dostałam małego przebłysku. Otwarłam szerzej oczy.

Wszystkie wspomnienia dotychczas związane z Gilbertem przemknęły mi równie szybko jak promienie słońca.
Nasze spojrzenia się skrzyżowały,
Patrzeliśmy na siebie po raz pierwszy
I za kolejnym, i następnym razem, gdy spojrzałam na niego, było mi ciężej odciągnąć wzrok.
Kiedyś popatrzy na mnie, a ja, nie będę mogła już odwrócić od niego oczu.
Nie będę mogła go odepchnąć od siebie.
Kiedyś może się w nim zakocham i wtedy będzie jeszcze gorzej.
Później się mną opiekował.
Pierwsze korepetycje.
Pierwszy pocałunek w deszczu.
Pierwsza kłótnia.
Kiedy będą pierwsze uczucia?
Kiedy będą moje pierwsze u c z u c i a?

Leżałam na plecach. Przymknęłam delikatnie oczy wsłuchując się w wiatr za oknem.
Uczucia, pocałunek, korepetycje... 'Cholera! Korepetycje!' pisnęłam w myślach i skarciłam się za to, że niepotrzebnie tak długo o nim myślę. Spojrzałam na zegar. Świetnie! Godzina spóźnienia! Wzięłam szybko książki, przy okazji potykając się raz czy dwa o swoje własne nogi, pospiesznie schodząc po schodach.

-Rosalie, przyjdź tu na chwilę, jestem w kuchni! - krzyknęła rodzicielka. Jak bardzo mam przechlapane?
Podeszłam cichym krokiem w stronę kuchni, z lekko spuszczoną głową, czekając na słowa matki.

- Nie miałaś być na korepetycjach, córeczko? - popatrzyła na mnie surowym wzrokiem przekrawając na pół jabłko, ostrym jak brzytwa nożem. Przełknęłam głośno ślinę. Gdybym wiedziała, że będzie o taki temat awantura, wyszłabym wcześniej.

- Już i-idę, mamo.

- Chwila. - powiedziała pospiesznie. Ilustrując mnie wzrokiem od góry do dołu.

- Razem z twoim ojcem, wyjeżdżamy za granicę, aby się spotkać z dalszą rodziną. Wrócimy na jeden dzień tutaj na gwiazdkę, jednak później czakają nas... Inne obowiązki. Ty zostaniesz w Avonlea razem z przyszłym... - zbladła, zastanawiając się co chciała powiedzieć. Co miała na m y ś l i powiedzieć. Mamo, nie koncz tego zdania. Cofnij te słowa! - Z Gilbertem. Jeżeli będziesz chciała, możesz przyjść na jednen dzień do Diany.- O nie. - Rozmawiałam z jej rodzicami. Nie mają nic przeciwko, abyś przyszła. Daj im kopertę, która leży na stole w salonie. A do Diany masz uszykownay prześliczny naszyjnik z Lilią wodną. Wieczorem wpadnę do was, aby porozmawiać chwilę z ojcem Gilberta, słonko. - ostatnie słowo przeciągnęła.

~ A gdzie tu moje zdanie,mamo? ~

C h o l e r a! Dlaczego zawsze to muszę być ja?

~Gilbert~

Patrzyłem co chwila zdenerwowany na wielki zegar. Już tu powinna być. Przetarłem delikatnie ociekający pot z czoła. Przed chwilą rąbałem drewno, aby było nam ciepło podczas spotka... Korepetycji. ~ Blythe, uspokój się. W końcu to są tylko zwykłe korepetycje do diabła, przestań o niej ciągle myśleć! W ogóle przestań o niej myśleć! Dlaczego myślisz? O niej myślisz, dlaczego?! ~ nawet w myślach muszą mi się plątać słowa i nie potrafię przez jedną dziewczynę się wysłowić?

A może gdy poszedłem po drewno ona tu była? Dzwoniła, krzyczała i dobijała się do drzwi? A może, ktoś ją...!? Zakryłem usta dłonią i skarciłem się, że wymyślam tak czarny scenariusz.
Chwila! Mój ojciec by otworzył.
Uspokoiłem się. Zacząłem robić herbatę.
Ale dlaczego nie dała mi znać chociażby słowem na przykład w szkole, albo w drodze do domu, albo na przerwie, alb... Ach, nieważne! W ogóle o co tu chodzi z Billym!? Skąd miałaby z nim wracać? Fakt, poszedł za nią gdy wybiegł ze szkoły bo wszystko widziałem. Chciałem pobiec również za nią, ale zatrzymała mnie  A n i a. Dlaczego ją posłuchałem? Chyba mnie nie zauważyła... A jeżeli on coś jej zrobił? I Dlaczego on ją trzymał za rękę do jasn...! EH!

Jesteś mój / Gilbert Blythe / Part 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz