Środa (27 dni PRZED)

5.6K 338 20
  • Zadedykowane Sonia Sówka
                                    

Adam: Zgadnij kto przed sekundą ze mną rozmawiał!!!

Ja: Tak, Adam, u mnie też super, milo, że zapytałeś -,-

Adam: JENNIFER!! Cudowna, wspaniała, przepiękna Jennifer...

Ja: Co? O czym z nią rozmawiałeś?!

Adam: No więc stałem przy swojej szafce i rozmawiałem z Chris'em. I nagle podeszła ONA i zapytała: "Hej, Robby, gdzie mamy matme?", a ja po prostu tam stałem i na nią patrzyłem. Dopiero Chris mnie uszczypnął w rękę, co nawiasem mówiąc bolało jak jasna cholera, ale przynajmniej się ogarnąłem i jej odpowiedziałem.

Ja: Fajnie, ROBBY -,-

Adam: Czepiasz się jakichś kretyńskich szczegółów.

Ja: Kc xx

Zablokowałam telefon i wrzuciłam go do torby. Siedziałam w bibliotece i czekałam na następną lekcję, bo teraz miałam okienko. Przeglądałam jakąś książkę, ale nie zwracałam jakiejś szczególnej uwagi na jej treść. W czytelni prawie nikogo nie było, a ja powoli zaczynałam tu wariować z nudów.

-Hej, Lily. -Usłyszałam za sobą głos Zac'a. -Też masz wolne?

-O, cześć. Wreszcie jakaś znajoma dusza. -Powiedziałam.

Chłopak usiadł koło mnie i położył swój plecak na stoliku.

-Wiesz, dobrze, że teraz cię spotkałem, bo chciałem się o coś zapytać. -Spuścił wzrok na swoje dłonie i zaczął bawić się palcami. Wyraźnie czuł się niezręcznie. -W piątek jest impreza u Jenn i tak sobie pomyślałem, że może... -Urwał i spojrzał mi w oczy. -Może chciałabyś pójść tam ze mną?

Nie bardzo wiedziałam co mam na to odpowiedzieć. Zaskoczył mnie tym. Nigdy wcześniej nie zapraszał mnie na imprezy czy coś i teraz czułam się trochę dziwnie. Ale z drugiej strony czemu nie? Może być nawet fajnie.

Uśmiechnęłam się i spojrzałam na niego. -Okay, mogę z tobą iść.

Wytrzeszczył oczy, jakby nie spodziewał się takiej odpowiedzi, ale zaraz potem na jego twarzy pojawił się wielki uśmiech. -Super! To jeszcze się zgadamy i ustalimy o której mam po ciebie przyjechać i w ogóle, dobra?

Skinęłam głową i w tym samym momencie zadzwonił dzwonek na przerwę. Wstałam zakładając torbę na ramię. On też zabrał plecak i wsunął krzesło. -To do zobaczenia później, Lily. -Powiedział, a potem musnął swoimi ustami mój policzek i wyszedł.

Stałam w miejscu jak sparaliżowana, a gdy po chwili stwierdziłam, że mogę się jednak ruszyć, wyszłam z biblioteki.

***

Gdy tylko zamknęłam drzwiczki mojej szafki napadł na mnie Adam. Dzisiaj miał na sobie zwykłą, białą koszulkę i jasne dżinsy. Totalna normalka w porównaniu z moją koszulką z wielkim napisem... Dość wulgarnym...

-Co tam, Lion? -Zagadnął z uśmiechem na twarzy. -Bo u mnie cudownie!

-Wow, Ad. Entuzjazm bije od ciebie tak, że chyba zasłonię ręką oczy. I w ogóle to co to za akcja z Jennifer? -Nie, nie zamierzałam mu mówić o tym malutkim incydencie w bibliotece. -Jesteście parą, wybraliście już imiona dla dzieci?

-Ha, ha. Bardzo śmieszne. -Zmrużył oczy i przeczesał palcami włosy. -Nie, nie jesteśmy parą. JESZCZE. To tylko kwestia czasu kiedy zobaczy w mojej osobie to coś. A tymczasem zostałem zaproszony na piątkową imprezę i tak, idziesz ze mną! -Popatrzył na moją twarz, która chyba nie wyrażała wielkiej radości. -Tak, Lil, to ten moment kiedy krzyczysz na cały korytarz jaki to ja jestem wspaniały, i czym sobie zasłużyłaś na takiego przyjaciela jak ja.

Dobra, powiem mu. Raz kozie śmierć.

-Wiem o tej imprezie, bo... Tak jakoś wyszło, że idę z Zac'iem.

Uwaga, zaraz się zacznie... 5, 4, 3, 2, 1...

Usta Adama utworzyły idealne "O", a oczy prawie wyszły z orbit. -Wow, boski Pan Gwiazda zaprosił cię na imprezę i ty powiedziałaś tak... Brawo, Lily! Tak trzymać! Tak teraz sobie pomyślałem, że gdyby złączyło się wasze imiona to wyszedł by "Lizak"! O mój Boże!

Poprawiłam torbę na ramieniu i westchnęłam. -Zachowujesz się gorzej niż trzynastolatka. Nie będzie żadnego "Lizaka", bo to było tylko i wyłącznie koleżeńskie zaproszenie. A teraz chodź, bo mamy biologię. Razem.

***

Organizmy jednokomórkowe.

To chyba coś o nas, nie? XD Nabazgrał w moim zeszycie Adam.

Uśmiechnęłam się i kopnęłam go w nogę. Pokazał mi język. Zrobiłam to samo. Boże, jesteśmy siebie warci.

Cała lekcja minęła nam na dokuczaniu sobie i tym podobnym. Po dzwonku włożyłam podręcznik do torby i odwróciłam się do mojego przyjaciela.

-Jestem tak strasznie głodna!

-Moja mama uwielbia cię karmić, dlatego chodźmy. -Wyszliśmy ze szkoły i poszliśmy do metra.

Jadąc słuchaliśmy muzyki z mojego telefonu i nabijaliśmy się z ludzi. Kiedy weszliśmy do domu Adama w powietrzu unosił się cudny zapach.

-Dzień dobry! -Powiedziałam głośniej, żeby nie było, że jestem niewychowana, nie?

-O, jesteście! Lily, kruszynko jak dobrze cię widzieć! -Pani Evans uśmiechnęła się do nas gdy zdejmowaliśmy kurtki i wieszaliśmy je w szafie. -Siadajcie już.

Mama Adama była wysoką i szczupłą blondynką, która ciągle się uśmiechała. To chyba dzięki niej jej syn jest taki a nie inny.

-Dobra, czyli w piątek zobaczymy się dopiero u Jenn, tak? -Zapytał Ad kiedy po obiedzie siedzieliśmy u niego w pokoju. To znaczy ja leżałam na łóżku, a on siedział.

-Ta... Ej, masz za wygodne łóżko. Nie wstanę -powiedziałam zamykając oczy.

-To zostań.

-Nie mogę. Przecież jest środa, a jutro mamy normalnie szkołę.

-I?

Zaśmiałam się i usiadłam obok niego. -Nie powiedziałeś mi wreszcie jak ma na imię ta dziewczyna z kółka fotograficznego. -Dźgnęłam go palcem w ramię.

-Bo jak już ci mówiłem, czy raczej pisałem: Nie słuchałem. Jestem facetem i nie umiem patrzeć i jednocześnie słuchać. A muszę stwierdzić, że miała bardzo fajne...

Nie dokończył, bo zakryłam mu usta dłonią. -Chyba nie chcę wiedzieć. Oszczędź mi szczegółów. Skończmy na tym, że była fajna. -Zabrałam rękę.

-Okay, to co robimy? Serio, możesz zostać u mnie.

-Boże, Adam, jaki ty nieogarnięty jesteś... -Westchnęłam.

Spojrzał na mnie z wyrzutem. -To było znaleźć sobie przyjaciela, który jest gejem... -Odwrócił się do mnie plecami i skrzyżował ramiona na piersi.

-No weź... -Dotknęłam jego ramienia. -Ad, nie obrażaj się... Jesteś moim najlepszym przyjacielem i w życiu nie chciałabym żadnego innego. -Pogłaskałam go po głowie jak małego chłopca, którym nadal był, i którego bardzo w nim kochałam.

_______________________________________

Tak, wiem, jestem beznadziejna... Ale ten tydzień był okropny. Dziękuję za głosy i komentarze, które pojawiły się do tej pory i proszę o więcej, bo to daje najwięcej motywacji ;) Do napisania ♥

It's complicated... ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz