Piątek (25 dni PRZED)

5.3K 320 7
                                    

Lily's P.O.V

Około dwudziestej siedziałam przy stole w kuchni i teoretycznie piłam herbatę. Tak naprawdę skrobałam paznokciem wzorki na kubku. To może dziwne, ale denerwowałam się. Zac ma przyjść już za chwilę, bo dawał mi już sygnał, że dojeżdża, a ja siedziałam w domu i nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Chyba z cztery razy podchodziłam do lustra w przedpokoju, żeby sprawdzić jak wyglądam. Założyłam czarną sukienkę, którą wczoraj kupiłam z Grace, czerwone szpilki, a włosy wyprostowałam i spryskałam lakierem. Oczy podkreśliłam kredką, a usta pomalowałam bezbarwną pomadką.

Dopiłam resztkę herbaty i umyłam kubek.

Kurde, czemu ja się tym tak przejmuję? To tylko Zac - szkolna gwiazda, z którą idę na imprezę do równie sławnej w naszej szkole dziewczyny! Nic nadzwyczajnego... - Dobra, gadanie do siebie w myślach nie jest normalne. Zaczynam wariować.

Mój telefon zawibrował zwiastując nową wiadomość. Odblokowałam komórkę i nacisnęłam ikonkę z małą kopertą.

Zac: Jestem, zaraz do ciebie przyjdę ;)

Ja: Ok

Chwilę potem usłyszałam dzwonek do drzwi. Założyłam kurtkę, ostatni raz spojrzałam w lustro i przeczesałam palcami włosy. Przesunęłam zasuwę i otworzyłam. Zac wyglądał super. Rękawy białej koszuli podwinął do łokci i rozpiął dwa górne guziki. Ciemne spodnie luźno wisiały mu na biodrach. Włosy postawił delikatnie na żel. Wyglądał jednocześnie stylowo i niechlujnie.

Zmierzył mnie wzrokiem od stóp do głów i lekko rozchylił usta.

-Jest aż tak źle? Mam się przebrać? -Zapytałam.

Chłopak spojrzał na mnie jakby nie zrozumiał co do niego powiedziałam, a potem złapał mnie za rękę kiedy chciałam się odwrócić. -Co? Nie! Wow, Lily, wyglądasz... naprawdę świetnie. Cieszę się, że idziemy razem. -Posłał mi uśmiech.

Zaśmiałam się. -To... może chodźmy już?

Zac stał dalej i się uśmiechał. -Yyy, tak! Chodź! Zaparkowałem zaraz przy twoim domu.

***

Kiedy dojechaliśmy na miejsce i wysiedliśmy z samochodu od razu usłyszeliśmy dudniącą muzykę wydobywającą się z domu Jennifer. Zac podszedł do mnie i ujął moją dłoń.

Przed domem był tłum ludzi i bałam się co zastaniemy w środku. Ścisnęłam lekko rękę Zac'a na co on się uśmiechnął. Wchodząc do środka pierwsze co rzuciło mi się w oczy to gigantyczny stół, na którym poustawiano pełno butelek i plastikowych, czerwonych kubeczków. Wokół ludzie rozmawiali, śmiali się i niektórzy nawet tańczyli... A przynajmniej tak to wyglądało. Rozejrzałam się szukając znajomych twarzy. Grace rozmawiała z Colinem i nalewała sobie piwo. Wyglądała naprawdę pięknie w błękitnej sukience, którą wczoraj kupiła. Włosy ułożyła w delikatne fale. Chciałam do niej podejść, ale Zac zaciągnął mnie do kuchni.

-Napijesz się czegoś? -Spytał i puścił moją dłoń, żeby móc wziąć kubek i butelkę whiskey.

-Ta, jasne. -Trzeba się wyluzować.

Chłopak podał mi kubek, a ja od razu się napiłam. Przez chwilę myślałam, że Zac pomylił whiskey ze środkiem do udrożniania rur. Zakrztusiłam się, tak że łzy stanęły mi w oczach. Chłopak stojący obok mnie poklepał mnie po plecach.

-Wszystko dobrze? Już myślałem, że mi się tu zaraz udusisz, Lil. -Powiedział.

-Jest okay. Trochę mocne to było, ale jest w porządku.

It's complicated... ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz