Wtorek (7 dni PRZED)

3.8K 325 35
                                    

Wyrzuciłam opakowanie po moim dzisiejszym obiedzie, którym był jogurt truskawkowy kiedy usłyszałam jak ktoś dobija się do drzwi. Odłożyłam łyżeczkę do szuflady i poszłam otworzyć.

Przekręciłam klucz w zamku i pociągnęłam za klamkę. Za drzwiami stał Adam. Z prawdopodobnie nowym kolegą.

Moje brwi mimowolnie uniosły się ku górze.

-Cześć. Możemy wejść? -Zapytał Adam, na dłoniach siedział mu mały chomik. -Teddy zmarzł, a i mi nie jest za ciepło.

Bez słowa przepuściłam ich w drzwiach. Przeszłam koło chłopaka, który teraz nieudolnie próbował zdjąć kurtkę jedną ręką. Spojrzał na mnie. -Mogłabyś go potrzymać przez chwilę? -Wzięłam od niego malutkie zwierzątko. -Tylko uważaj, bo jak na faceta strasznie często sika.

Wytrzeszczyłam oczy i zerknęłam na chomika, którego czarne oczka wpatrywały się we mnie. Miał szare futerko, w dotyku przypominające puch.

-Czy... Czy chcę wiedzieć po co ci ten zwierzak? -Spytałam kiedy przekazywałam go Adamowi.

-To nie jakiś tam zwierzak. To Theodor. -Wyjaśnił. -I jest moim prezentem przeprosinowym dla ciebie.

-Dla mnie?

Przytaknął, ale zaraz jego wyraz twarzy się zmienił. -Możemy porozmawiać? Ale tak normalnie?

Przeszłam do kuchni, a Adam podążył za mną. Wyciągnął pudełko, w którym mały Theodor zdążył już wygryść sporych rozmiarów dziurę, i włożył chomika do środka. Ten od razu zakopał się w trocinach.

Usiedliśmy przy kuchennej wysepce, a ja nalałam nam do szklanek soku. Przez chwilę panowała między nami cisza przerywana skrobaniem pudełka przez krótkie, ale ostre zęby Teddiego.

-Przepraszam -odezwałam się. -Za wczoraj.

Chłopak uniósł wzrok znad szklanki. Sok pomarańczowy musi być chyba bardzo absorbujący skoro tak się mu przyglądał.

-Ja też -powiedział wreszcie. -Przepraszam, że tak wczoraj na ciebie naskoczyłem.

Zagryzłam wargę i zaczęłam bawić się moimi palcami.

-Ale... -znowu podjął Adam -przepraszam tylko za to co się stało wczoraj. Soboty nie żałuję.

Odchyliłam się na oparcie krzesła. -Adam...

-Wiem co teraz powiesz. Nie musisz się powtarzać. Chciałem ci tylko powiedzieć, że nie żałuję. -Wypił do końca sok i odstawił szklankę. -A Teddy, miał być prezentem mikołajkowym, ale ten idiota Robby za wcześnie mi go przyniósł, a wiesz, że moja matka oszalałaby gdyby go znalazła u mnie w pokoju.

-To dlatego tak dziwnie się zachowywałeś wtedy w kinie? -Skinął głową, a ja się skrzywiłam. -Wiesz, że to jest nienajlepszy pomysł na prezent, prawda, Ad? Moi rodzice nie będą zachwyceni nocnym hałasem. A ja nawet nie wiem jak mam się nim zajmować...

-Od czego ma się internet, co? -Zaśmiał się, ale zaraz spoważniał. -Robisz coś teraz?

-Nie. Rodzice jeszcze nie wrócili z pracy, a ja mam jutro wolne. Czemu pytasz?

-Pomyślałem, że skoro już jest między nami okay to... moglibyśmy obejrzeć jakiś film, czy coś.

Wstałam i podeszłam do kanapy gdzie leżał mój laptop.

-Jaki?

***

Leżeliśmy na łóżku w moim pokoju. Ja na nogach miałam laptop, a Adam objął mnie ręką w talii i położył głowę na moim ramieniu.

Włączyliśmy Szósty Zmysł, ale że każde z nas widziało ten film z milion razy, dlatego większość czasu przegadaliśmy. Znowu było jak wcześniej. Bez tej całej dziwnej otoczki.

Jakiś czas temu Adam przestał się odzywać. Zerknęłam na niego i odkryłam, że zasnął.

Ruszyłam palcem po panelu, który robi za myszkę, żeby sprawdzić ile zostało do końca. Westchnęłam i poprawiłam jedną ręką poduszkę pod moją głową. Kiedy to zrobiłam Adam wymamrotał coś pod nosem i przyciągnął mnie bliżej siebie jednocześnie przerzucając nogę tak, że teraz "obejmowała" moją.

Zaśmiałam się cicho. Mój przyjaciel jest gorszy niż bluszcz.

Chciałam zamknąć laptop, ale wtedy ręka Adama, która obejmowała mnie w talii podjechała wyżej, a jego nos otarł się o mój policzek, na co zesztywniałam i wstrzymałam oddech.

-Lily -wymamrotał i jego nos znowu potarł mój policzek. -Ja cię kocham.

_____________________________

Eee... wszystko nie tak...

It's complicated... ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz