Środa (20 dni PRZED)

3.8K 329 12
                                    

Adam: Hej, gdzie jesteś?

Adam: Jest 8:50. GDZIE JESTEŚ?

Adam: Lily! Odezwij się!

Adam: Zrobiłem coś źle?

Adam: Jeśli tak to przepraszam.

Adam: Lily, serduszko, mów do mnie!!!

Adam: Cholera jasna, co się z tobą dzieje?!

*zmieniono nazwę kontaktu*

Ja: Zmienię ci nazwę w kontaktach na Adam Odpierdol się Evans. Pasuje?

Kretyn: Żyjesz! Ale czemu cię tu nie ma? Stoję od 8:40 przy twojej szafce, a ty nie przychodzisz. Co jest?

Ja: Jestem chora, głupku.

Kretyn: Och, kochanie, to akurat wiem.

Ja: -.- jestem przeziębiona -.- mam gorączkę -.-

Kretyn: Aha... Przyjadę do ciebie po szkole, ok? O ile pani Johnson wcześniej mnie nie zabije za spóźnienie się.

Ja: Dobra, idę spać.

Kretyn: Tylko mi tam nie umieraj

Ja: Nie obiecuję. Miłego dnia w piekle x

***

Około piętnastej moja mama poinformowała mnie, że jedzie do babci Megan, bo ta poprosiła ją o opinię w sprawie kupna nowej kanapy do salonu. Tym sposobem zostałam sama z moją chorobą. Czułam się tak, jakby mnie ktoś pobił, przez co gdy chciałam przemieścić się z punktu A do punktu B, wydawałam całą serię jęków. Sąsiedzi pewnie myślą, że trzymamy tu jakieś dzikie zwierzę i je powoli zarzynamy.

Siedząc na kanapie przed telewizorem, w którym leciały powtórki Ostrego Dyżuru, próbowałam zmusić się do wypicia żółtego paskudztwa, które zostawiła mi moja kochana mamusia, mówiąc, że: "To mnie rozgrzeje i pomoże szybciej wrócić do zdrowia". Jednak moim zdaniem najzwyczjniej w świecie chce mnie otruć, żeby dostać kasę z ubezpieczenia.

Ale chcąc nie chcąc wypiłam to coś, umyłam kubek i z powrotem wróciłam na moją nową najlepszą przyjaciółkę kanapę, obłożoną poduszkami i kocami. Przez jakiś czas oglądałam mój ulubioy serial kiedy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Niechętnie wstałam, narzuciłam na siebie koc i poszłam otworzyć.

-Hejka, Lion -powiedział Adam, wchodząc do domu. -Mam ze sobą rosół.

Dopiero teraz zauważyłam, że trzyma siatkę, a w niej jakieś opakowanie.

-Po diabła ci ta zupa, Ad? -Westchnęłam i wróciłam do salonu, podczas gdy mój przyjaciel zdejmował kurtkę i buty.

-Jesteś chora, a rosół jest lekarstwem na wszystko. Szczególnie ten zrobiony przez moją mamę. Teraz nie gadaj, tylko siedź, a ja skoczę do kuchni po jakiś talerz i łyżkę.

Nie miałam siły na jakiekolwiek protesty, więc po prostu siedziałam w ciszy, wygładzając moje szare spodnie dresowe. Adam wpadł do pokoju z zupą, podał mi talerz, a sam usiadł na fotelu.

-Do dna! -Oznajmił z uśmiechem.

Po zjedzeniu rosołu, który nawet nie był zły, razem z Adamem leżeliśmy po przeciwnych stronach kanapy, tak, że moje nogi były po jego lewej stronie, a jego po mojej prawej i oglądaliśmy powtórkę Doktora House'a.

Trąciłam nogę Adama.
-Śmierdzą ci stopy, Ad - powiedziałam, chichocząc.

-Chrzanisz. To zapach prawdziwego mężczyzny, mała -zaśmiał się i próbował przystawić swoją prawą stopę do mojego nosa.

-Fuj -jęknęłam i odwróciłam głowę. -Skoro tak, to jesteś zbyt męski.

Mój przyjaciel wybuchnął śmiechem tak zaraźliwym, że pomimo złego samopoczucia, też zaczęłam się śmiać.

***

Jakieś trzy odcinki serialu później zasnęłam. Przez sen jednak słyszałam głos mojej mamy.

-O, cześć, Adam. Dziękuję, że z nią posiedziałeś -powiedziała prawie szeptem.

Ruch na kanapie oznaczał, że chłopak musiał wstać.

-To nic takiego, pani Woodley. Chyba będę się już zbierał.

-Och, no dobrze. Pójdę przygotować leki dla Lily. Do zobaczenia.

-Um, tak. To do widzenia. -Usłyszałam stukot obcasów, o kafelki, więc pewnie mama poszła do kuchni.

Po chwili ciszy, nagle poczułam zimne wargi na moim czole.

-Pa, Lily -powiedział Adam, a potem wyszedł.

____________________________________

Wow, prawie tysiąc wyświetleń!

It's complicated... ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz