Epilog

5.2K 385 31
                                    

Miesiąc później

-Wyglądasz cudownie -stwierdziła Grace, kiedy skończyła malować moje rzęsy. -Możesz spokojnie wyjść i pokazywać się ludziom.

-Dzięki, wiesz? -Zaśmiałam się i poprawiłam moją krótką, turkusową sukienkę, ponieważ cały czas podjeżdżała do góry. Grace twierdzi, że im krócej tym lepiej, ale ja się z tym nie zgadzam.

-Wiesz, że cię kocham! -Wykrzyknęła z łazienki.

Byłyśmy u mnie i przygotowywałyśmy się na jesienny bal. Adam ma zaraz po mnie przyjechać, bo idziemy razem. Od miesiąca oficjalnie jesteśmy parą i czuję się z tym dobrze. Nie żałuję. Mam nadzieję, że on też nie.

Grace wyszła w swojej kreacji, czyli w kremowej, prostej sukience na ramiączkach, a czarne szpilki podkreślały jej zgrabne nogi. Spojrzała na mnie i wytrzeszczyła oczy. -Twoje włosy! Miałyśmy je wyprostować! Wiedziałam, że o czymś zapomniałam.

Znowu zaczęła biegać po pokoju w poszukiwaniu prostownicy.

Kiedy skończyła robić swój makijaż, rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Moja przyjaciółka zaczęła panikować, bo nie zdążyła spiąć włosów, dlatego wysłała mnie na dół, żebym w razie czego zagadała jej chłopaka Colina. Zbiegłam po schodach, trzymając w dłoni moje czarne szpilki. Otworzyłam drzwi i zanim zdążyłam powiedzieć cokolwiek, czyjeś usta przylgnęły do moich. Buty wypadły mi z ręki, robiąc hałas. Odsunęłam się od jak się okazuje Adama.

Uśmiechnęłam się szeroko.

-Cześć, piękna -powiedział. Nagle coś sobie uświadomiłam. Walnęłam go w ramię na co się skrzywił. -Za co to?!

-Rozmazałeś mi błyszczyk, pacanie!

-Widzę, że miłość kwitnie -usłyszałam za sobą Grace. -Tylko, żeby przedwcześnie nie wydała owoców, jeśli wiecie co mam na myśli.

Zmarszczyłam brwi, bo nie zrozumiałam, ale Adam chyba tak, ponieważ nagle się spiął.

-Ładnie wyglądasz, Grace.

-Dzięki. Gdzie Colin?

-Zaraz powinien być. -Adam spojrzał na mnie. -Jedziemy?

-Yy, tak. -Odwróciłam się do przyjaciółki, bo chciałam dać jej klucze, ale jej już tu nie było. Stała na ganku, przyssana do twarzy swojego chłopaka. Parsknęłam śmiechem i wzięłam Adama za rękę. Zamknęłam dom i wrzuciłam klucze do torebki. Wyminęliśmy parę, która nie szczędziła sobie czułości i poszliśmy do samochodu.

Jadąc cały czas Adam zerkał w moją stronę.

-Czemu tak patrzysz? Skup się na drodze! Jest ciemno, a ja nie chcę zginąć tylko dlatego, że tobie zachciało się na mnie gapić.

Adam zaczął się śmiać jak opętany.

-Nie mogę się patrzeć na moją dziewczynę, która jest śliczna?

Uśmiechnęłam się delikatnie i trochę zarumieniłam. -Możesz -przynałam. -Ale jak dojedziemy na miejsce w jednym kawałku!

Stanęliśmy na czerwonym świetle. Mój chłopak wziął coś z tylnego siedzenia. -Kupiłem wianek, ale nie wiem czy będziesz go chciała. Pewnie żadna dziewczyna nie będzie ich nosiła.

Wzięłam od niego pudełko. -To słodkie. Dziękuję -powiedziałam i pocałowałam go w policzek. -Zapniesz?

Przytaknął i wziął wianek.

***

Godzinę później tańczyliśmy na sali gimnastycznej. Było magicznie. Wyjątkowo.

Położyłam głowę na ramieniu Adama, a on przygarnął mnie do siebie jeszcze bliżej. Nie rozmawialiśmy. Nie musieliśmy tego robić.

Adam ścisnął delikatnie moją dłoń i dalej poruszaliśmy się w rytm wolnej piosenki.

Obiecałam, że opowiem historię przyjaciół, którzy stają się dla siebie kimś zupełnie innym. Pewnie niektórym się ona spodobała, a innym nie. Trudno. To moja historia.

-O czym tak myślisz, Lily? -Spytał nagle Adam.

-O nas. O mnie.

Chłopak zaśmiał się. -I co takiego wymyśliłaś? Już się mną znudziłaś?

Odsunęłam się i trzepnęłam go w rękę, na widok uśmiechu, który gościł na jego twarzy. I który tak kocham.

Nie, pomyślałam, to nasza historia.

_____________
W następnej notce dowiecie się, czy będzie kontynuacja itd. Byłoby miło gdyby ktoś tą notkę przeczytał :)
Ps. Wesołych świąt, krasnoludki! Życzę Wam, żebyście zawsze byli tak cudowni jak teraz x

It's complicated... ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz