Poniedziałek (8 dni PRZED)

4K 313 15
                                    

-Jesteś -usłyszałam za sobą. -Możemy iść do czytelni?

Za mną stał Adam. Na jego widok zalała mnie fala wspomnień. Jego wargi na moich... To dziwne uczucie, które wypełniało każdą, ale to każdą komórkę mojego ciała w tamtym momencie...

Jak za dotknięciem magicznej różdżki moje policzki stały się całkowicie czerwone.

Bez słowa ruszyłam do biblioteki na końcu korytarza. Skończyłam już zajęcia i w jakiś sposób udało mi się odwlekać tą rozmowę, ale chyba musimy sobie wszystko wyjaśnić.

Usiedliśmy przy wolnym stoliku, jak najdalej od ludzi. Położyłam dłonie na kolanach i czekałam... na cud.

-Dobra. Ty nie zaczynasz, więc ja to zrobię -powiedział Adam i westchnął ciężko. -To co się stało... Ja po prostu...

-Zapomnijmy o tym -wymamrotałam cicho, cały czas patrząc na moje dłonie.

-Co? -Zapytał Adam. -Lily, co powiedziałaś? I spójrz na mnie, bo dziwnie się czuję kiedy tak rozmawiamy nawet na siebie nie patrząc.

Zrobiłam to o co prosił. Miał zmarszczone brwi przez co na jego czole widniała mała zmarszczka. Usta zacisnął w cienką linię.

-Powiedziałam, żebyśmy o tym zapomnieli. Byliśmy pijani i... tak po prostu wyszło.

Och, cholera, jestem beznadziejna. Jak bardzo trzeba by mieć słabą głowę, żeby upić się po wypiciu jednego kieliszka wina?

Adam wytrzeszczył oczy. Wyprostował się na krześle i oparł łokcie na stole. Przeczesał włosy swoimi palcami, a potem schował twarz w dłoniach.

To śmieszne. Wokół nas życie się kręci normalnie. Tak jak zawsze. A ja właśnie przechodziłam przez coś czego nawet nazwać nie umiem. Nigdy nie spodziewałabym się, że będę odbywać tego typu rozmowę z moim najlepszym przyjacielem. Zwłaszcza z nim. No chyba, że dla żartów.

Z nerwów zaczęłam skubać nitkę z mojej bluzki.

-Co ty pieprzysz -odezwał się Adam. Jego głos był stłumiony, ponieważ teraz przykładał swoje dłonie do ust i nosa. Wyglądał jakby się modlił. Pewnie o cierpliwość. -Jakie "Zapomnijmy o tym", Lily?

Wzruszyłam ramionami. -A co innego mamy zrobić? To było głupie i nigdy nie powinno się wydarzyć, Adam.

Podskoczyłam kiedy walnął pięścią w stół. Ludzie w bibliotece odwrócili się w naszą stronę. -Przepraszam -rzucił i znowu skierował na mnie swój wzrok. Pochylił się do przodu. -Wiesz jaki jest twój problem? Ty uciekasz. Za każdym cholernym razem uciekasz. Unikasz wszystkich problemów. Znamy się nie od dziś, Lily. I właśnie dlatego ci o tym mówię. Przestań uciekać, bo kiedy te wszystkie problemy cię wreszcie dopadną nawet ja nie będę mógł ci pomóc. Chociaż bardzo bym chciał.

Patrzyłam na niego. Zacisnęłam zęby. Dobra, wkurzyłam się. Trochę.

-Teraz ty mnie posłuchaj -ledwo mówiłam, bo moje gardło było ściśnięte przez niewidzialną rękę. -Nie mów mi o problemach, jasne? To ty je masz. Nie umiesz zaakceptować jednej prostej rzeczy. To co się stało w niedzielę... to było głupie i nigdy nie powinno się wydarzyć. Po prostu zapomnij, okay? I nie zawracaj mi głowy jakimiś przemowami o ucieczce.

Wstałam, zabrałam rzeczy i nie patrząc na niego wyszłam.

Ja po prostu staram się ratować resztkę naszej przyjaźni.

Ale tego nie miałam zamiaru mu już mówić.

_____________________________

Coś za często dodaję te rozdziały...

It's complicated... ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz