II EKSPRES HOGWART

587 28 1
                                    

Nadszedł koniec wakacji i tym samym dzień powrotu do Hogwartu. Promienie słońca padały przez okno na bliznę śpiącego chłopca. Przyjemne ciepło zbudziło go i przetarł leniwie oczy. Był szczęśliwy pierwszy raz od dłuższego czasu. Nawet w urodziny był zbyt przytłoczony żeby świętować sam ze sobą.
Kiedy był przygotowany do wyjścia, wuj Wernon ze złośliwym uśmiechem zamówił mu taksówkę. Harry wiedział że to równie szczęśliwy dzień dla Dursleyów, w końcu się go pozbędą.

Przebiegając przez ścianę peronu 9¾, przypomniał sobie ten sam moment w pierwszym roku. Trochę zdenerwowany nadciągającymi zdarzeniami, ale beztroski i niczego nieświadomy. Teraz miał dużo więcej zmartwień.
Rozciągnął się przed nim widok przysłoniętego parą peronu. Wszędzie pełno czarodziei i czarodziejek w pośpiechu przygotowujących się do podróży lub żegnających się ze swoimi pociechami. Tęsknił za tym.
Zamyślony popędził do pociągu, zaszył się w wolnym przedziale i nie zwracał na nikogo uwagi. Nie miał ochoty tłumaczyć się przed znajomymi swoim brakiem kontaktu. Z resztą ostatnio nie miał ochoty na nic, potrzebował spokoju. Wiedział, że tylko odwleka i będzie gorzej, kiedy spotka Hermionę dopiero na stacji Hogsmade, ale na razie nie miał na to siły, nie był gotowy.

Oczywiście, nie mogło się spełnić jego życzenie i jego spokój zakłócono..
-Potter? Wielki Potter siedzi sam w przedziale bez swoich wiewiórek i szlam? - przywitał się Malfoy z sarkastycznym uśmiechem gdy standardowo obchodził przedziały by przeszkadzać innym. Nie uszedł jego uwadze wygląd bliznowatego, ale postanowił to wykorzystać później. Zirytowany Harry nawet nie spojrzał w jego stronę, dalej patrząc przez okno, tylko niezauważalnie zacisnął pięść i odpowiedział najbardziej obojętnie jak umiał.
- Owszem Malfoy, idź ich poszukaj gdzie indziej. - Ślizgona delikatnie zbiło z tropu, że święty Potter nie broni swoich przyjaciół, to zawsze działało. Jego maska ukryła zdziwienie, więc tylko odparł - Tylko nie zalej całego przedziału łzami po ich stracie, nikt nie będzie tego sprzątał. - drzwi się za nim zamknęły. Harry odetchnął. Nie wiedział czemu, ale po każdych wakacjach miał nadzieję, że Malfoy tym razem go zostawi w spokoju. Koniec końców wolał nie mieć wrogów.
Po długiej podróży i kilku wizytach wózka z przekąskami Harry był bardzo głodny, bo postanowił że zje dopiero w zamku porządny posiłek i nie zapcha się słodyczami. Ucisk w żołądku towarzyszył mu kiedy wysiadał z pociągu, lada chwila zostanie zalany trudnymi pytaniami, na które z całego serca nie miał ochoty odpowiadać. Tak też, po chwili poczuł mocne pchnięcie od tyłu kiedy Hermiona wtuliła się w niego.
- Tak tęskniłam Harry! Czemu się nie odzywałeś całe wakacje? Czemu nie przyjechałeś do Nory? Gdzie byłeś w pociągu? Szukaliśmy cię! -
-Nie mogłem wysyłać sów z domu wujostwa, przecież wiesz. Musieliśmy się minąć. - obrócił się i odwzajemnił uścisk, bo poczuł się źle naginając prawdę. Hermiona zawsze chciała dobrze i nie zasługiwała na to.
- Stary! Tyle czasu, co u ciebie?- Ron przepchnął się koło Hermiony i poklepał przyjaciela po plecach.
- W porządku, nie wiele się działo. A co u was? - Harry starał się odbić piłeczkę i odwrócić uwagę od siebie. Podziałało i cała drogę do zamku gawędzili o wakacjach w Norze i psikusach Weasleyów.

The PotionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz