Klaudiusz uważnie przysłuchiwał się wymianie zdań dwóch kalle. Will podpisał sojusz. Wiadomości na razie były dobre. Problem w tym, że jeździec obawiał się, że młody książę zacznie ich szukać niebawem w Lila. Musieli się stąd jak najszybciej wydostać. Klaudiusz miał plan. Spojrzał na Elinę. Dziewczyna patrzyła w swoje stopy. Stała się dziwna, jakby oniemiała. Jeździec szturchnął ją łokciem. Spojrzała na niego zamglonym wzrokiem.
- Co się stało? – zapytał. – Dlaczego przestałaś nagle mówić?
- Nie wiem. Chyba się boję. Nie chce tutaj zostać.
Klaudiusz uśmiechnął się do niej. Powoli podniósł się na klęczki. Elina poszła w jego ślady. Wstali, chwiejąc się. Klaudiusz odsłonił kotarę i wyszedł zza niej. W namiocie nadal było dwóch kalle. Tanvir popatrzył przez ramię swojego kuzyna. Jego twarz wyrażała zaskoczenie. Klaudiusz spojrzał w jego bezdenne, czarne oczy. Zauważył iskrę przerażenia. Elgard odwrócił się, widząc wyraz twarzy swojego kuzyna.
- Kazałem wam siedzieć tam i nie wychodzić!
Jeździec dusz wzruszył ramionami. Elina nie ufnie stała koło niego.
- Czemu ją więzisz kuzynie? – zapytał Tanvir.
Wszyscy spojrzeli na niego. Miał zamglone oczy. „On wróży" – zdał sobie sprawę Klaudiusz.
- Każdy, kto zaprzyjaźnił się z kreaturom pokroju jeźdźca dusz jest tak samo zły.
- Nawet nie wiesz co właśnie powiedziałeś.
Oczy Tanvira wróciły do swojego normalnego koloru. Na twarzy Klaudiusza pojawił się grymas. Nie znosił wróżbitów. Psuli zawsze niespodzianki i wszystko co było wcześniej przygotowywane. Klaudiusz miał nadzieję, że mężczyzna nie dowiedział się w ten sposób jaki ma plan. Tanvir podszedł do Elgarda i wyszeptał coś mężczyźnie na ucho. Szeroko otwarte oczy świadczyły o ogromnym zdziwieniu strażnika lasu. Klaudiusz wiedział co Tanvir mu powiedział, to samo co jeździec wiedział już od bardzo dawna. Elina musiała być Dziedziczką.
- To niedorzeczne kuzynie. Porozmawiamy później, teraz muszę zająć się tą dwójką.
Klaudiusz nie czekał dłużej. Obrócił się i zaatakował. Słyszał jak strażnik lasu wyszarpuje miecz z pochwy przy lewym biodrze. Leworęczny przeciwnik zawsze był trudniejszy. Trzeba było skupić się na odpowiednim ułożeniu ruchów. Klaudiusz wykonał półobrót. Jego stopa dosięgła Tanvira i posłała go na ziemię. Wiedział, że z drugiej strony ma Elgarda z obnażonym mieczem. Jeździec wiedział, że mężczyzna opuszcza ostrze prosto na niego. Uśmiechnął się zdawkowo w stronę Tanvira. W oczach wróżbity czaiło się przerażenie i ból. Wiedział co się wydarzy, ale nie mówił nic. Miecz opadał coraz szybciej, aż zderzył się w twardą pętlą wiążącą dłonie Klaudiusza. Zaskoczony Elgard cofnął się. Jeździec dusz uwolnił dłonie z niewidzialnych pęt. Spojrzał na kulącą się Elinę. Dziewczyna miała otwarte i przejrzyste oczy. Klaudiusz dostrzegł w nich gniew i rozczarowanie. Skoczył w kierunku Elgarda i chwycił go za rękę dzierżącą miecz. Popchnął go, a mężczyzna wylądował na jednej z belek podpierających namiot. Klaudiusz delikatnie przydusił Elgarda.
- Puścisz nas wolno albo pożałujesz, że się urodziłeś.
W oczach strażnika gniew przeobraził się w przerażenie. Klaudiusz podniósł ostrze sztyletu do gardła mężczyzny.
- Ty i on – wskazał leżącego Tanvira ruchem głowy.
Twarz Elgarda pozostawała niewzruszona. Elina podniosła się i podeszła do jeźdźca. Wyciągnęła rękę i położyła ją na ramieniu mężczyzny. Klaudiusz strącił jej dłoń zwinnym ruchem.
- Posłuchaj go Elgardzie, dobrze ci radzę – powiedział Tanvir.
W głosie wróżbity było słychać nieme błaganie. Elgard wpatrywał się nadal w oczy Klaudiusza. Jeździec ani myślał spojrzeć gdzieś indziej.
- Z tego co mi mówiłeś, nie masz na razie prawa więzić tutaj jeźdźca dusz, ani innego cienistego. Nie zdajesz sobie sprawy jakie konsekwencje może to ze sobą pociągnąć – mówił dalej Tanvir.
Cały czas leżał i się nie poruszał. Nawet nie zawołał strażników. Elina była zdenerwowana i jednocześnie przestraszona całą sytuacją. Odsunęła się już od jeźdźca na bezpieczną odległość. W oczach mężczyzny palił się gniew.
- Dobrze wiesz kim on jest i kogo może poinformować. Wiesz, że Władca Mroku przybyłby tutaj i wybił nas wszystkich w pień. Tego właśnie chcesz? Zag...
- Zamknij się już! – wysyczał przez ściśnięte gardło Elgard. – Puszczę was wolno, ale nie myśl sobie, że robię to z własnej woli. Jeśli dojdzie do wojny będę po przeciwnej stronie barykady cienisty.
Ostatnie słowo wyleciało z jego ust jak obelga. Klaudiusz poluźnił uścisk, a chwilę później zabrał dłoń z gardła strażnika. Jeździec wyciągnął drugą rękę w kierunku Eliny. Dziewczyna złapała ją, a Klaudiusz przybliżył ją do siebie. Spojrzał na Elgarda z pogardą.
- Chcę, abyś wiedział, że stoimy po tej samej stronie barykady. W wojnie nic się nie zmieni. Znam swoje miejsce – spojrzał na Elinę – i wiem, że dobrze wybrałem.
Po tych słowach odwrócił się i wyszedł, ciągnąc za sobą dziewczynę. Strażnicy zatrzymali ich, ale Klaudiusz warknął na nich i przepchnął się przez ich zaporę. Nie gonili ich. Słyszał z daleka głos Elgarda, nakazujący pozostawienie ich w spokoju.
----------
Przez godzinę błądzili po lesie, aż znaleźli ruiny wieży. Klaudiusz nadal ciągnął za sobą Elinę, a dziewczyna nie mówiła nic. Wyminęli zwaloną budowlę i skierowali się na północ. Klaudiusz wiedział, że jego koń nadal stoi tam gdzie go zostawił.
- Czemu się tak zachowałeś? Myślałam, że już ci przeszło.
Jeździec zerknął na swoją towarzyszkę. Jej głos był lekko zachrypły.
- A miałem inny wybór? Nie chciałem tego. Nie myślałem nawet, że zrobiłbym mu coś złego.
- Klaudiuszu ty groziłeś temu kalle. Groziłeś mu śmiercią. – W jej oczach zatańczył smutek. – Myślałam, że już nie będziesz krzywdził. Jednak twoje wykształcenie...
- O co ci chodzi?
Zatrzymali się. Jeździec spojrzał na Elinę z góry.
- O to, że nadal jesteś bezduszny. Nadal tkwi w tobie pustka. Cały czas postępujesz tak jak nauczył cię tego twój król. Myślisz, że nie widzę.
- Elino zmieniłem się. Nie jestem już tym mężczyzną, który wszystko robi tak jak nakazuje mi Prawo Cieni. Nie jestem...
- Nawet nie kończ.
Dziewczyna wyminęła go i ruszyła samotnie ku północy. Mężczyzna patrzył jeszcze chwilę za nią, jednak zaraz podbiegł do niej i zrównał z nią krok.
- O co ci chodzi? Jak mam ci udowodnić, że się zmieniłem?
Elina nie powiedziała nic. Przyspieszyła kroku, a Klaudiusz zatrzymał się.
----------
Kilkanaście minut później wyszli z lasu na równinę. Słońce chyliło się ku zachodowi. „Za dwie godziny całkowicie zajdzie" – pomyślał Klaudiusz.
Z dala można było zobaczyć czarny kształt, który biegł w ich stronę. Jeździec wybiegł mu naprzeciw i zasłonił tym samym Elinę. Dziewczyna nie przejęła się tym. Nawet na niego nie spojrzała. Przeszła obok i skręciła ku zachodowi. Klaudiusz podbiegł do ich starego obozowiska, zabrał wszystkie rzeczy i wskoczył na grzbiet Koszmara. Oczy konia lśniły. Jeździec przypiął juki, siedząc na grzbiecie. Elina coraz bardziej się oddalała. Mężczyzna spiął Koszmara i pognał za dziewczyną. Przejeżdżając obok, pochylił się i złapał ją, aby posadzić na siodle przed sobą. Dziewczyna zdrętwiała, ale nie oponowała, kiedy Klaudiusz posadził ją przed sobą, objął w talii i ruszył w kierunku Lila.
CZYTASZ
Królestwa Mroku 2 : Ostrze lodu
FantasyCzasy są niebezpieczne. Twoje także. Zawsze były. Tak samo jak nasze tajemnice. Każdy skrywa mroczne strony. Boisz się? To dobrze, powinieneś. Każdy powinien. Jestem mała, niepozorna, dlatego masz uważać. Moje przeznaczenie obudziło się wraz z Jego...