Rozdział 39 "Ucieczka"

22 3 0
                                    

Klaudiusz uważnie przysłuchiwał się wymianie zdań dwóch kalle. Will podpisał sojusz. Wiadomości na razie były dobre. Problem w tym, że jeździec obawiał się, że młody książę zacznie ich szukać niebawem w Lila. Musieli się stąd jak najszybciej wydostać. Klaudiusz miał plan. Spojrzał na Elinę. Dziewczyna patrzyła w swoje stopy. Stała się dziwna, jakby oniemiała. Jeździec szturchnął ją łokciem. Spojrzała na niego zamglonym wzrokiem.

- Co się stało? – zapytał. – Dlaczego przestałaś nagle mówić?

- Nie wiem. Chyba się boję. Nie chce tutaj zostać.

Klaudiusz uśmiechnął się do niej. Powoli podniósł się na klęczki. Elina poszła w jego ślady. Wstali, chwiejąc się. Klaudiusz odsłonił kotarę i wyszedł zza niej. W namiocie nadal było dwóch kalle. Tanvir popatrzył przez ramię swojego kuzyna. Jego twarz wyrażała zaskoczenie. Klaudiusz spojrzał w jego bezdenne, czarne oczy. Zauważył iskrę przerażenia. Elgard odwrócił się, widząc wyraz twarzy swojego kuzyna.

- Kazałem wam siedzieć tam i nie wychodzić!

Jeździec dusz wzruszył ramionami. Elina nie ufnie stała koło niego.

- Czemu ją więzisz kuzynie? – zapytał Tanvir.

Wszyscy spojrzeli na niego. Miał zamglone oczy. „On wróży" – zdał sobie sprawę Klaudiusz.

- Każdy, kto zaprzyjaźnił się z kreaturom pokroju jeźdźca dusz jest tak samo zły.

- Nawet nie wiesz co właśnie powiedziałeś.

Oczy Tanvira wróciły do swojego normalnego koloru. Na twarzy Klaudiusza pojawił się grymas. Nie znosił wróżbitów. Psuli zawsze niespodzianki i wszystko co było wcześniej przygotowywane. Klaudiusz miał nadzieję, że mężczyzna nie dowiedział się w ten sposób jaki ma plan. Tanvir podszedł do Elgarda i wyszeptał coś mężczyźnie na ucho. Szeroko otwarte oczy świadczyły o ogromnym zdziwieniu strażnika lasu. Klaudiusz wiedział co Tanvir mu powiedział, to samo co jeździec wiedział już od bardzo dawna. Elina musiała być Dziedziczką.

- To niedorzeczne kuzynie. Porozmawiamy później, teraz muszę zająć się tą dwójką.

Klaudiusz nie czekał dłużej. Obrócił się i zaatakował. Słyszał jak strażnik lasu wyszarpuje miecz z pochwy przy lewym biodrze. Leworęczny przeciwnik zawsze był trudniejszy. Trzeba było skupić się na odpowiednim ułożeniu ruchów. Klaudiusz wykonał półobrót. Jego stopa dosięgła Tanvira i posłała go na ziemię. Wiedział, że z drugiej strony ma Elgarda z obnażonym mieczem. Jeździec wiedział, że mężczyzna opuszcza ostrze prosto na niego. Uśmiechnął się zdawkowo w stronę Tanvira. W oczach wróżbity czaiło się przerażenie i ból. Wiedział co się wydarzy, ale nie mówił nic. Miecz opadał coraz szybciej, aż zderzył się w twardą pętlą wiążącą dłonie Klaudiusza. Zaskoczony Elgard cofnął się. Jeździec dusz uwolnił dłonie z niewidzialnych pęt. Spojrzał na kulącą się Elinę. Dziewczyna miała otwarte i przejrzyste oczy. Klaudiusz dostrzegł w nich gniew i rozczarowanie. Skoczył w kierunku Elgarda i chwycił go za rękę dzierżącą miecz. Popchnął go, a mężczyzna wylądował na jednej z belek podpierających namiot. Klaudiusz delikatnie przydusił Elgarda.

- Puścisz nas wolno albo pożałujesz, że się urodziłeś.

W oczach strażnika gniew przeobraził się w przerażenie. Klaudiusz podniósł ostrze sztyletu do gardła mężczyzny.

- Ty i on – wskazał leżącego Tanvira ruchem głowy.

Twarz Elgarda pozostawała niewzruszona. Elina podniosła się i podeszła do jeźdźca. Wyciągnęła rękę i położyła ją na ramieniu mężczyzny. Klaudiusz strącił jej dłoń zwinnym ruchem.

- Posłuchaj go Elgardzie, dobrze ci radzę – powiedział Tanvir.

W głosie wróżbity było słychać nieme błaganie. Elgard wpatrywał się nadal w oczy Klaudiusza. Jeździec ani myślał spojrzeć gdzieś indziej.

- Z tego co mi mówiłeś, nie masz na razie prawa więzić tutaj jeźdźca dusz, ani innego cienistego. Nie zdajesz sobie sprawy jakie konsekwencje może to ze sobą pociągnąć – mówił dalej Tanvir.

Cały czas leżał i się nie poruszał. Nawet nie zawołał strażników. Elina była zdenerwowana i jednocześnie przestraszona całą sytuacją. Odsunęła się już od jeźdźca na bezpieczną odległość. W oczach mężczyzny palił się gniew.

- Dobrze wiesz kim on jest i kogo może poinformować. Wiesz, że Władca Mroku przybyłby tutaj i wybił nas wszystkich w pień. Tego właśnie chcesz? Zag...

- Zamknij się już! – wysyczał przez ściśnięte gardło Elgard. – Puszczę was wolno, ale nie myśl sobie, że robię to z własnej woli. Jeśli dojdzie do wojny będę po przeciwnej stronie barykady cienisty.

Ostatnie słowo wyleciało z jego ust jak obelga. Klaudiusz poluźnił uścisk, a chwilę później zabrał dłoń z gardła strażnika. Jeździec wyciągnął drugą rękę w kierunku Eliny. Dziewczyna złapała ją, a Klaudiusz przybliżył ją do siebie. Spojrzał na Elgarda z pogardą.

- Chcę, abyś wiedział, że stoimy po tej samej stronie barykady. W wojnie nic się nie zmieni. Znam swoje miejsce – spojrzał na Elinę – i wiem, że dobrze wybrałem.

Po tych słowach odwrócił się i wyszedł, ciągnąc za sobą dziewczynę. Strażnicy zatrzymali ich, ale Klaudiusz warknął na nich i przepchnął się przez ich zaporę. Nie gonili ich. Słyszał z daleka głos Elgarda, nakazujący pozostawienie ich w spokoju.

----------

Przez godzinę błądzili po lesie, aż znaleźli ruiny wieży. Klaudiusz nadal ciągnął za sobą Elinę, a dziewczyna nie mówiła nic. Wyminęli zwaloną budowlę i skierowali się na północ. Klaudiusz wiedział, że jego koń nadal stoi tam gdzie go zostawił.

- Czemu się tak zachowałeś? Myślałam, że już ci przeszło.

Jeździec zerknął na swoją towarzyszkę. Jej głos był lekko zachrypły.

- A miałem inny wybór? Nie chciałem tego. Nie myślałem nawet, że zrobiłbym mu coś złego.

- Klaudiuszu ty groziłeś temu kalle. Groziłeś mu śmiercią. – W jej oczach zatańczył smutek. – Myślałam, że już nie będziesz krzywdził. Jednak twoje wykształcenie...

- O co ci chodzi?

Zatrzymali się. Jeździec spojrzał na Elinę z góry.

- O to, że nadal jesteś bezduszny. Nadal tkwi w tobie pustka. Cały czas postępujesz tak jak nauczył cię tego twój król. Myślisz, że nie widzę.

- Elino zmieniłem się. Nie jestem już tym mężczyzną, który wszystko robi tak jak nakazuje mi Prawo Cieni. Nie jestem...

- Nawet nie kończ.

Dziewczyna wyminęła go i ruszyła samotnie ku północy. Mężczyzna patrzył jeszcze chwilę za nią, jednak zaraz podbiegł do niej i zrównał z nią krok.

- O co ci chodzi? Jak mam ci udowodnić, że się zmieniłem?

Elina nie powiedziała nic. Przyspieszyła kroku, a Klaudiusz zatrzymał się.

----------

Kilkanaście minut później wyszli z lasu na równinę. Słońce chyliło się ku zachodowi. „Za dwie godziny całkowicie zajdzie" – pomyślał Klaudiusz.

Z dala można było zobaczyć czarny kształt, który biegł w ich stronę. Jeździec wybiegł mu naprzeciw i zasłonił tym samym Elinę. Dziewczyna nie przejęła się tym. Nawet na niego nie spojrzała. Przeszła obok i skręciła ku zachodowi. Klaudiusz podbiegł do ich starego obozowiska, zabrał wszystkie rzeczy i wskoczył na grzbiet Koszmara. Oczy konia lśniły. Jeździec przypiął juki, siedząc na grzbiecie. Elina coraz bardziej się oddalała. Mężczyzna spiął Koszmara i pognał za dziewczyną. Przejeżdżając obok, pochylił się i złapał ją, aby posadzić na siodle przed sobą. Dziewczyna zdrętwiała, ale nie oponowała, kiedy Klaudiusz posadził ją przed sobą, objął w talii i ruszył w kierunku Lila.

Królestwa Mroku 2 : Ostrze loduOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz