Rozdział 52 "Prawda w blasku księżyca"

24 3 0
                                    

Szli korytarzem. Wszędzie było ciemno, tylko światło księżyca wpadało przez wąskie wysokie okna w ścianie. Klaudiusz co chwila oglądał się za siebie w poszukiwaniu czegoś lub kogoś. Elina ledwo mogła za nim nadążyć. Wreszcie stanęli.

- Gdzie mnie zabierasz? – zapytała z lekkim niepokojem.

Klaudiusz odwrócił się do niej. Jego oczy błyszczały. Nie odpowiedział od razu. Stanął koło drzwi i pociągnął za klamkę. Oczom Eliny ukazały się schody prowadzące w górę. Niepewnie popatrzyła na mężczyznę.

- Gdzie mnie zabierasz?! – jej głos stał się mocniejszy.

- Wchodź, powiem ci po drodze.

Elina niepewnie, ale weszła na klatkę schodową. Ruszyła w górę. Klaudiusz szedł za nią. Po kilku chwilach weszli do niewielkiego pokoju. Elina przyzwyczaiła wzrok do półmroku, jaki panował w pomieszczeniu.

- Gdzie jesteśmy?

- W oranżerii – powiedział Klaudiusz i podszedł do przeszklonych drzwi. Zaraz zatrzymał się jednak i powiedział – Nie wychodź dopóki cię nie zawołam.

Elina już miała coś powiedzieć, kiedy mężczyzna uchylił drzwi i wyszedł na dach.

-----------

Nocne powietrze uderzyło w twarz Klaudiusza. Wiał delikatny wietrzyk z północy. W powietrzu dało się wyczuć słodki zapach. Klaudiusz postawił kilka kroków naprzód i wyszedł z kolumnowego zadaszenia nad budynkiem oranżerii. Stanął na kamiennej posadzce balkonu i oparł ręce na zwieńczeniu dachu.

- Przyszliście.

Jeździec odwrócił się w stronę czekających na niego władców. Siedzieli na kamiennej ławce pod jedną z kolumn. Zielony bluszcz zwisał za ich plecami. Suknia królowej wtapiała się w niektórych miejscach z kolorem małych listków.

- Po co nas tutaj przywiodłeś?

- Planujesz nas zamordować?

- Gdybyście wierzyli w to, że planuję morderstwo, nie przyszlibyście tutaj. Zakładam, że wiecie co potrafię i jaki jestem.

- Masz wiele twarzy, jednak mi osobiście kojarzy się tylko ta z twojej mowy – powiedziała Kelsie.

Klaudiusz westchnął głośno i spojrzał prosto w jej oczy.

- Nie jestem taki.

- Czego od nas chcesz? – zapytał zniecierpliwiony Dariusz. Jego głos był nieco zachrypły, ale nadal potrafił wydobyć z siebie nuty rozdrażnienia i złości.

- Mam ofertę...

- Jeśli to jest coś związane z dołączeniem do twego władcy od razu mówię stanowcze nie. Zjednoczone Imperium nie może bratać się z takim problemem.

- Powiem to samo o Zimowej Wyspie, mimo że straciłem ją z rąk właśnie Władcy Mroku.

Kelsie wstała i podeszła do Klaudiusza. Stanęła koło niego i wysyczała mu prosto w twarz.

- Nie wasz się kłamać, bo będę wiedziała. Jeżeli dostałeś rozkazy wypełnij je jak należy i miejmy już to z głowy. Jestem gotowa choćby na śmierć.

- O czym ty mówisz? Jaka śmierć? Nie przyszedłem was zabić. Chcę porozmawiać o ważnej sprawie. Sprawie, która dotyczy nas wszystkich.

- Co niby my mamy wspólnego z tobą? – Dariusz zaczął wymachiwać rękoma na prawo i lewo. – Myślisz, że nie wiem jak działacie? Widziałem to. Jesteście pieruńsko twardzi, jak na ludzi...

- Nie jestem człowiekiem. – Klaudiusz zaczął się irytować.

- Daj mi dokończyć!

- Nie to ty posłuchaj mnie! Planuje odejść od mego Władcy. Chcę stamtąd zniknąć raz na zawsze, dlatego tutaj jestem.

- To po co cała ta uczta? – zapytał Dariusz, wskazując oranżerię.

- Żeby was ostrzec. Wiedziałem, że tutaj będziecie. Wiedziałem, że będę mógł z wami porozmawiać tak, żeby Serafin tego nie widział. Władca Mroku przybędzie do Nightgrass. – Kelsie odwróciła się w stronę Dariusza. Król patrzył prosto na nią z nieukrywanym zdziwieniem. – To nie wszystko. Wiktor zawiąże sojusz. Chce nakłonić Serafina i was do podjęcia takiej samej decyzji. Ciebie wyeliminował Dariuszu, ale przyjedź, przyda nam się para dodatkowych uszu i rąk. Władca będzie tam przed nami. Chcę, aby nic nie wypłynęło z tej rozmowy. Nie zgadzajcie się na nic, co zaproponuje Wiktor. Mam wrażenie, że pod tym wszystkim kryje się jeszcze coś. Bądźcie gotowi na wszystko. Jeżeli trzeba, wyślij posłańca o dodatkową straż. Może się przydać. – Te słowa były bezpośrednio skierowane do królowej.

- Skąd mamy mieć pewność, że mówisz prawdę? – zapytał Dariusz i założył ręce na klatkę piersiową.

- Jeżeli ufacie mi, musicie zaufać jemu. – Dariusz odwrócił głowę w lewo. Przy jednej z kolumn stała dziewczyna w błękitnej sukni i warkoczem przewieszonym przez ramię.

- Kim jesteś? – spytał król.

Elina wyszła z cienia i stanęła w blasku księżyca. Klaudiusz popatrzył na nią. Biało-niebieskie światło biło od niej nienaturalnym blaskiem. Jej suknia mieniła się tysiącem małych kryształków. Kelsie poruszyła się i podeszła do dziewczyny. Wyciągnęła rękę, którą Elina złapała bez większego namysłu. Dariusz przyglądał się całej scenie z zniecierpliwieniem wymalowanym na twarzy. Klaudiusz natomiast doskonale wiedział, co się zaraz stanie. Królowa odwróciła się w jego stronę, jak rażona piorunem.

- Skąd?

Nikt nic nie mówił. Królowa badała twarz młodego jeźdźca. Nadal trzymała rękę Eliny. Jej zielone oczy także migotały. Księżyc zaszedł za chmury, a światło otulające Elinę zniknęło. Królowa puściła ją jak oparzona i podeszła żwawym krokiem do Klaudiusza. W jej oczach tańczyły łzy.

- Gdzie? Powiedz mi gdzie i jak ją znalazłeś? To nie jest możliwe.

- O co ci chodzi kobieto? – spytał Dariusz, nie wiedząc o co chodzi.

- Popatrz na nią! – Dariusz spojrzał na Elinę. – Kogo widzisz?

- Dziewczynę o niestandardowej urodzie, ale tylko w świetle księżyca w pełni.

- Właśnie, księżyca. – Dariusz przeniósł wzrok na królową potem z powrotem na dziewczynę.

- Jak się nazywasz?

- Elina Canesste – powiedziała dziewczyna, patrząc prosto w oczy młodego króla.

- To nie jest możliwe. Jesteś pewna, że takie nazwisko nosił twój ojciec?

- Jestem pewna. Nigdy nie zapomnę tego nazwiska. Mimo że nie pamiętam dokładnie jak wyglądali moi rodzice, nazwisko noszę w sercu od zawsze, aby kiedyś móc ich znaleźć.

- To nie jest nazwisko tylko twego ojca. Ktoś jeszcze je nosił wieki temu, Wasza Wysokość. – Słowa królowej uderzyły w Elinę jak grom z jasnego nieba.

- Możesz mówić mi po imieniu. Poza tym królową nie jestem.

Zapadała chwila milczenia. Elina patrzyła po twarzach ludzi stojących naprzeciwko niej. Jej wzrok spotkał się ze spojrzeniem Klaudiusza. Jeździec miał łzy w oczach, które mieniły się od lampy. Nie rozumiała jego reakcji.

- O co chodzi? Czemu nic nie mówicie? Klaudiuszu powiedz coś.

- Nie jesteś zwykłą dziewczyną Elino – przełknął ślinę. – Jesteś kimś wielkim, kimś, kto jest wybawcą całego kontynentu, może świata. Dlatego tak bardzo się troszczę, dlatego cię nie zostawiłem.

- To kim jestem twoim zdaniem? – Elina założyła ramiona na klatkę piersiową.

- Królową. Ty jesteś dziedziczką Gondura.

Królestwa Mroku 2 : Ostrze loduOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz