Kiedy jednak w końcu się przekonałem do otworzenia mahoniowych drzwi... Zamarłem, dosłownie na moment. Ostatecznie szeroko się uśmiechnąłem, nie mogąc uwierzyć, że widziałem tę twarz.
Na samo wspomnienie wydarzenia, które miało miejsce tego dnia, na moją twarz wstępuje szeroki uśmiech. Za każdym cholernym razem, bo KiBum wziął sobie do serca własne słowa i nieźle kombinował, byle się ze mną spotkać i utrzymywać kontakt. Ten człowiek odnalazł mnie po lokalizacji, którą w pewnym momencie musiałem przypadkowo włączyć i nawet tego nie zauważyłem. Nawet jeśli bym wiedział, że jest włączona, nie pomyślałbym, że ktoś z niej skorzysta?
Chłopak był niezwykle zaskoczony widząc mnie w Domu Dziecka. Nie wspominałem mu za wiele o swoim życiu na pierwszym spotkaniu, bo po co? Miał mnie poznać od tej strony, po której byłem najzwyczajniejszym człowiekiem, który przeszedł tyle co inni. Człowiekiem takim jak on. Bałem się też, że wziąłby mnie na litość i niesamowicie współczuł, traktowałby z przesadną delikatnością, ale bardziej jednak obawiałem się czegoś innego - tego, że chłopak mógłby być zniesmaczony moim pochodzeniem, problemem. Mógł nie chcieć mieć kontaktu z sierotą. On jednak po zawitaniu do budynku przyjął to ostatecznie dość zwyczajnie. Nie głaskał po główce jak ofiarę losu, nie odsuwał się ani nie traktował jak gorszego. Zachowywał się jak wtedy, gdy mnie poznał. Luźno, jakby znał mnie szmat czasu, a nie zaledwie kilka dni. Znał już sekret, którym nie lubiłem się dzielić, a został - a ten czyn upewnił mnie w myśleniu, że KiBum był moim prawdziwym przyjacielem.
Ostatecznie, jakby kogoś to interesowało, naprawdę został moją drugą matką. Nie na papierze, ale matkował mi tyle ile tylko mógł, jakby miał to we krwi. Łatwym okazało się jednak przyzwyczajenie do tej jego cechy. Od samego początku znajomości troszczył się o mnie, pisał wiadomości w stylu "pora spać" czy "jadłeś coś?". Niezwykle wchodził w temat prawidłowego dbania o własne zdrowie, co momentami mnie bawiło, a nieco częściej drażniło. Przecież doskonale wiedziałem, że jedzenie dużej ilości słodyczy mogłoby zaszkodzić moim zębom i że jeśli nie chcę, aby powypadały mi przed faktycznym osiągnięciem starości, powinienem o nie dbać.
Z czasem, jak powiedziałem wcześniej, zacząłem się przyzwyczajać. To było w pewien sposób miłe - ktoś ze świata realnego się o mnie troszczył i martwił. Nowość. Nowość, przez którą robiło mi się cieplej na sercu. Ktoś potrafił o mnie pomyśleć. Znów zaczynałem ufać innym.
Do tej pory opowiedziałam o tym, jaka była, a raczej NIE BYŁA jego reakcja na miejsce mojego pobytu. Opowiedziałem też o tym, dlaczego uważałem go za przyjaciela. Nie opowiedziałem jednak tego, co miało miejsce po jego przybyciu.
Starszy zabrał mnie na długi spacer, podczas którego pokazywał jak wygląda nasze miasto. Dowiedziałem się jak dużo sklepów z ubraniami mieściło się w mojej okolicy, dowiedziałem się o położeniu paru dobrych restauracji. Poznałem także lokalizację cudownego parku, który był zdecydowanie bliżej niż ten, w którym poznałem się z chłopakiem i nie dorównywał mu co prawda wielkością, ale mogłem zaliczyć go do jednego z najpiękniejszych jakie miałem okazję zobaczyć.
Wycieczkę zakończyliśmy w kawiarni, którą postanowił mi polecić ze względu na niebywale smaczne napoje i ciastka. Na miejscu dowiedziałem się, że pracował tam jego dobry kumpel, Lee JinKi, znany również jako ONEW, i tak naprawdę to on był powodem naszego przybycia. Nie zdążyłem zapytać dlaczego chłopak mówił na niego właśnie tym pseudonimem ani dlaczego on był powodem naszych odwiedzin, bo obok nas stanął mężczyzna o niemalże idealnym uśmiechu. Posiadał on ciemne brązowe włosy i tego samego koloru oczy, w których błąkały się radosne iskierki. No, poza tym miał także dość gęste brwi i duże usta. Trzymał w rękach dwa kubki kawy, z których wydzielała się woń przypominająca mi na myśl czekoladę.
CZYTASZ
Po Drugiej Stronie // JongTae
FanfictionLee Taemin dostaje pewnej nocy wiadomość od tajemniczego BlingBling, na którą odpowiada. Nie wie wtedy, jak po odpowiedzi i rozpoczęciu nowej znajomości, zmieni się jego dotychczasowe życie. / FF przeniesione z poprzedniego konta i trochę poprawione...