Na początek, chciałabym podziękować za komentarze pod ostatnimi rozdziałami. Muszę przyznać, że dodały mi swego rodzaju motywacji do dalszych poprawek i pisania.
Mam nadzieję, że efekt się wam spodoba. Przy okazji, chcę zapowiedzieć wam maleńki maraton. Trzy albo cztery rozdziały jednego dnia. Poczynając od kolejnego rozdziału. Chociaż to zależy tylko i wyłącznie od tego, czy wyrazicie na takie wydarzenie chęci.
Wasza xtransparentviperx.
*
Spoglądałem w jego brązowe oczy, nie do końca rozumiejąc, co się właśnie stało. On był BlingBlingiem. On od może miesiąca zajmował większość mojego czasu, nie pozwalając rozpoznać, kim tak naprawdę był, a przynajmniej nie od razu... Nie opowiadał mi za wiele o sobie. Nie nalegał też na spotkania. Skoro on jednak dowiedział się, kim był ten BananaBoy... Może tak naprawdę wiedział od samego początku i świetnie się bawił, obserwując moje zaangażowanie w kontakt przez internet. Miał ubaw.
Coś w środku mówiło mi jednak, że to nie do końca tak, że... Było trochę inaczej, niż podsuwał mi to mój własny rozsądek. Wziąłem głęboki oddech, zupełnie jakby przez chwilę odcięto mi dopływ tlenu. Źle się czułem, kiedy byłem w jego towarzystwie zbyt długo, zwłaszcza że właśnie dowiedziałem się czegoś... Niezwykłego i dziwnego, strasznego. Nie myślałem, że chciałem to wiedzieć. Chociaż... Przecież chciałem go poznać już od tak dawna. Chciałem wiedzieć, kim był BlingBling. Mam na myśli, kim był tak naprawdę, bez anonimowości danej mu przez aplikację. To po prostu było zbyt nagłe. Szczególnie że nie wyobrażałem sobie, nawet w najśmielszych snach, że to właśnie Jonghyun mógłby być moim internetowym przyjacielem. W końcu to jego znajomi niszczyli mi przez tyle czasu życie. Życie oraz psychikę. Bałem się mu zaufać, by nie zostać jakkolwiek ponownie skrzywdzonym. Znajomość z nim w formie niemal przyjacielskiej mogła okazać się niemożliwa. W końcu on mógł puścić w niepamięć swoje uczynki, ale ja nie. Skrzywdził mnie zbyt mocno. Gdyby docinki ze strony jego oraz jego kumpli trwały ledwie tydzień, mógłbym to przeboleć, ale mowa była tutaj o latach. Latach, podczas których ludzie z ośrodka nauczyli się, że nie warto wchodzić ze mną w głębsze relacje. Latach, podczas których kryłem się w czterech ścianach mojego pokoju, aby nie trafić na bandę prześladowców i nie zyskać kolejnych siniaków.
Postanowiłem jednak pociągnąć jeszcze trochę tę rozmowę, zrozumiawszy, że chłopak wcale nie odszedł do swojego pokoju. Wręcz przeciwnie – czekał pod nimi, jakby na jakiś znak, słowo, że było źle lub dobrze. Tylko ja mogłem zakończyć albo kontynuować dyskusję. Ta chwila leżała w moich rękach i była jak Quick time event. Każda z decyzji niosła ze sobą jakieś konsekwencje oraz ryzyko.
— Taemin? — zawołał mnie cicho, próbując na nowo zyskać moją uwagę. Dobrze, że nie wiedział, że moja głowa jest teraz cała nim zawalona i w rzeczywistości ma aż nazbyt tej uwagi. Westchnąłem.
— Od kiedy...? — zacząłem, ale w pewnym momencie zadrżał mi głos, więc poprzestałem na tych dwóch słowach. Z tego, co wiedziałem, nie był głupi. Mógł zrozumieć i bez dalszej części pytania, co tak naprawdę chciałem wiedzieć.
— Pamiętasz, kiedy rozpętała się burza i zdecydowałem się do Ciebie zadzwonić? Kiedy opowiadałem Ci swój dzień i spytałem Cię o imię?
— Tak — odpowiedziałem powoli i czekałem na ciąg dalszy. Pamiętałem ten moment nazbyt dobrze, a szczególnie w mojej pamięci zapisał się moment mojej pobudki, po tej rozmowie. Pamiętałem niepewność związaną z niewiedzą. Powiedziałem mu swoje imię? Nie powiedziałem? Ostatecznie wytłumaczyłem sobie swoje obawy tym, że nawet jeśli, to przecież na świecie istnieje masa osób o takim samym imieniu.
CZYTASZ
Po Drugiej Stronie // JongTae
FanfictionLee Taemin dostaje pewnej nocy wiadomość od tajemniczego BlingBling, na którą odpowiada. Nie wie wtedy, jak po odpowiedzi i rozpoczęciu nowej znajomości, zmieni się jego dotychczasowe życie. / FF przeniesione z poprzedniego konta i trochę poprawione...