Rozdział 19 - Dziwny sen Taemina

57 7 9
                                    

Maratoniku ciąg dalszy! 

Jeszcze jeden rozdział i kończymy, kochani :(

*


Amfiteatr.

Siedziałem na trybunach ze wzrokiem wbitym w popołudniowe niebo. Wiatr nie uprzykrzał dzisiaj życia nikomu, przypominał raczej delikatne nawiewy, które pozostawiały po sobie przyjemne i chłodne wrażenie. Słońce skryło się za jedną z większych chmur. Pozwoliłem sobie na doglądanie kształtów każdej puszystej masy, jaką tylko napotkałem spojrzeniem. Pomagał mi w tym Jonghyun. Chłopak zdążył odkryć żabę, ze stwierdzeniem, że ma pomysł na nową ksywkę dla Minho, wielbłąda z trzema garbami, chłopca z albo dwoma głowami, albo sercem zamiast jednej zwyczajnej.

Kiedy nagle krzyknął, że dostrzegł owcę, parsknąłem śmiechem. Większość z obłoków przypominała te stworzenia.

Po dłuższej chwili obserwacji nieba skierowałem spojrzenie na chłopaka o jasnych włosach. Zmarszczyłem brwi, zauważając pewną rzecz. Ich kolor, jak i momentami ułożenie, przypominał... Cóż, taką zwyczajną, puchatą chmurę. Myśl ta sprawiła, że na moje usta wypłynął delikatny, rozbawiony uśmieszek. Ciekawiło mnie czy te włosy wyglądają tylko na delikatne i mięciutkie, czy to złudzenie, ale był tylko jeden sposób, by się tego dowiedzieć i nie wiedziałem jaką reakcją się on skończy. W końcu po białowłosym, gdy spodziewało się najgorszego, można było też spodziewać się czegoś wręcz odwrotnego do przewidywalnej reakcji. Raz wyglądało na to, jakby miał komuś dosłownie przywalić, ale robił coś przeciwnego, niemal gniotąc drugą osobę w kumpelskim uścisku. Ewentualnie kładł rękę na ramieniu innej osoby lub pozwalał sobie na krótki uśmiech. Natomiast, kiedy wyglądał na zadowolonego, potrafił nagle do kogoś podejść i... Cóż, „łokieć, pięta, nie ma klienta". Wiadomo, o co chodzi, prawda?

Przemieściłem się nieco za chłopaka, próbując zachować się możliwie jak najciszej, by nie skierować na siebie jego uwagi. Chciałem, by mój ruch wyglądał na naturalny, jakbym chciał zmienić swoją pozycję i szukał jak najwygodniejszej możliwości. Kiedy Jonghyun przymknął oczy, odczułem pewną ulgę. Miałem trochę czasu, zanim na nowo by je otworzył. Skorzystałem więc z momentu. Skorzystałem z okazji.

Sięgnąłem dłonią w jego stronę powolnym, płynnym ruchem. Była coraz bliżej włosów, których strukturę chciałem poznać. Moje palce dzieliło tylko parę centymetrów, potem milimetrów od białych kosmyków, gdy... Ten kretyn postanowił otworzyć oczy i spojrzeć prosto w te, które należały do mnie. Przełknąłem ślinę. Moja ręka wisiała w powietrzu, jakby informując o tym, co chciałem zrobić, ale też nie do końca. Wyglądałem jak czający się na robaka przed sobą kot, o ile pasowało tutaj to stwierdzenie, bo białowłosy nie był żadnym obrzydliwym owadem.

Cholera. Co teraz? Ktokolwiek, dopomóż. Cokolwiek, jakkolwiek.

Jonghyun uśmiechnął się delikatnie. Chwilę później zauważyłem ruch jego ramienia. Zamrugałem, kierując wzrok w stronę podnoszonej ręki, której dłoń wylądowała na moim policzku. Początkowo byłem pewien, że właśnie chciał mnie uderzyć, ale teraz... Moje serce zabiło szybciej, a twarz pokryła czerwienią, co spowodowało, że chłopak zaśmiał się dźwięcznie. Kiedy jednak ucichł, poczułem jakąś siłę ciągnącą mnie w dół, wprost na niego. Zamknąłem oczy, nie wiedząc co mnie właśnie czekało. Na odpowiedź jednak nie czekałem długo. Nie minęło kilka sekund, a jego usta poruszały się na moich.


~~~~~~~~~~~~<\/>~~~~~~~~~~~


Po Drugiej Stronie // JongTaeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz