Napad z bronią cz.1

591 33 4
                                    

POV: Kate

Ignoruję to i idę w stronę przystanku autobusowego. Mijam kolejne domy i dziwię się, że uczucie obserwowania, które zwykle prześladuje mnie, gdzie tylko bym nie była, jest ze mną tylko do przekroczenia furtki. Jakbym zamykając ją zostawiła jednocześnie wszystko co dręczy mnie praktycznie cały czas. ,, Ohh czy tak nie może być zawsze? " - myślę z ulgą i odchylam głowę spoglądając w niebo. Jest niebieskie i rozświetlone przez słońce, które na razie nie ma zamiaru chować się za horyzont. Parę bielutkich obłoczków przesuwa się nad moją głową lekko przysłaniając gorące słońce. W końcu są wakacje i słońce zachodzi dopiero o 21.

Autobus podjeżdża dwie minuty po tym jak dochodzę na przystanek. Zajmuję miejsce za kierowcą przy oknie i standardowo zaczynam toczyć walkę z moimi słuchawkami, które jednak nie mają zamiaru się poddać zbyt szybko. W końcu jednak wojna kończy się moim zwycięstwem, więc włączam ,, Just a dream " i wyglądam za okno. Mijamy pola, łąki i lasy, które pochłaniam całą sobą nie mogąc oprzeć się ich urokowi.

Niedługo powinnam być na miejscu.

***

Po pół godzinie docieram do właściwej ulicy i właśnie mijam dom mojej przyjaciółki. Wtem zauważam osobę wychodzącą z jej klatki schodowej. Jest bardzo podobna do Emily. Chwila... przecież to ona!

- Emily! - wołam i staję, aby mogła mnie dogonić.

- Hej Kate! - podbiega i przytula mnie, odwzajemniam uścisk i zaczynamy iść razem w stronę pubu. Chciałam się odezwać, ale moja przyjaciółka była pierwsza.

- Słuchaj właśnie miałam do ciebie pisać, bo pomyślałam, że mogłybyśmy spotkać się trochę wcześniej, chciałam z tobą porozmawiać.

- Aha, a o co chodzi? - pytam. Widzę, że chwilę waha się nad odpowiedzią, ale jak to ona postanawia walić prosto z mostu.

- Słyszałaś o tych morderstwach w naszym mieście? Dużo o tym czytałam i dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy. - zatrzymuje się, by zaczerpnąć powietrza. Wykorzystuję to, ponieważ Emi jest taką gadułą, że później nie sposób byłoby cokolwiek wtrącić.

- Tak słyszałam. Trochę straszne, bo to w końcu nasza okolica... Ale policja szuka sprawcy i chyba są na dobrym tropie. Mam nadzieję, iż niedługo będzie po wszystkim.

- No... nie do końca, policja może i jest na tropie, ale nie może złapać mordercy, bo ciągle im się wywija. To po pierwsze, a po drugie chyba powinnam powiedzieć mordercÓW, bo nie wiem czy słyszałaś, ale temu wszystkiemu nie jest winna jedna osoba. - Zamieram. No jasne, to dlatego rodzice tej kobiety, którą spotkałam w przychodni byli zabici inaczej. Wszystko zaczęło nabierać sensu. - Kontynuując dużo czytałam także o tym kim może być zabójca i jest ich paru, są to postacie z creepypast, o których wszyscy myśleli, że są tylko legendą, ale dwójka z nich zabija ze szczególną okrutnością. Jest to Eyeless Jack i słynny Jeff The Killer. - kiedy kończy zamyślam się. Idziemy przez chwilę w milczeniu, które decyduję się przerwać.

- Boisz się? - pytam.

- No... tak tylko martwię się o ciebie. Bo wiesz... nie mówię,  że mordercy nie atakują mieście, ale jest to rzadkość, a ja mieszkam w bloku i to na czwartym piętrze i nie obraź się ale mam mniejsze prawdopodobieństwo śmierci niż... ty. Mieszkasz na wsi..., przy lesie...

- Masz rację. Nie gniewam się przecież, ale no cóż jak będę miała przeżyć to przeżyje, a jak nie to nie. Zdam się na los, poza tym należy mi się.

- Nawet tak nie mów. Już Ci mówiłam co sądzę o tym wypadku i ty nie jesteś temu winna, a teraz odłóżmy nasze smutki na później, bo imprezę czas zacząć! - wykrzykuje z zadowoleniem, bo już stoimy pod klubem.

Wchodzimy do środka od razu w nos uderza mi duszny zapach alkoholu. Gra głośna muzyka i migają kolorowe światła. Rozglądam się i od razu rzuca mi się w oczy lada, przy której stoi barman i usilnie próbuje spławić dziewczynę flirtującą z nim. Widać to po tym jak zalotnie kręci pasemko swoich włosów wokół palca.
Obok stoi stół, a przy nim rządzi DJ. Na parkiecie tańczą faceci. Niektórzy są naprawdę przystojni, przy nich tańczą dziewczyny. Wszystkie mają prowokujące stroje, a na ich twarzach jest tak z pół tony tapety. ,, Typowe plastiki " - myślę.

Razem z Emily podchodzimy do barku i zamawiamy drinki. Po chwili dociera do nas John. Gdy podchodzi do naszego stolika spoglądam ukradkiem na przyjaciółkę. Jej twarz zmienia się w wielkiego, czerwonego buraka, a w jej oczach pojawiają się iskierki. Wzdycham sama do siebie.
Zaczynamy rozmawiać, John proponuje, że postawi nam kolejkę. Pilijemy, przekrzykujemy muzykę rozmowami i tańczymy.

***

Po pewnym czasie Emily mówi, że musi iść do łazienki. Chcę iść z nią jednak ona prosi mnie, żebym została i popilnowała jej torebki. Robię jak prosiła, ale kiedy Emi znika za drzwiami toalety, John prosi mnie do tańca. Zgadzam się, ale nie odchodzimy daleko, żeby mieć oko na pozostawione na krzesłach nasze rzeczy.

W pewnym momencie John podchodzi do mnie, podnoszę głowę  (bo jest ode mnie wyższy), a on spogląda mi w oczy i delikatnie się uśmiecha. Odwzajemniam uśmiech.

- Kate... muszę ci coś powiedzieć... - zaczyna niepewnie - ja..., bo wiesz..., bo ty...

- Spokojnie nie stresuj się, nie będę cię oceniać - mówię nie wiedząc o co mu chodzi.
Jednak zamiast coś powiedzieć on pochyla się i... całuje mnie...

,, Do zobaczenia w piekle, kochanie... // Jeff The Killer " ✔️ ZAKOŃCZONE  cz. IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz