POV.: KateCzuję, że się moje policzki płoną. Jeff patrzy na mnie z ukosa widocznie zadowolony, że udało mu się mnie zawstydzić. Nie no, dlaczego ja zawsze w takich momentach się czerwienię? Ogarniam się szybko. Nie dam mu tej satysfakcji.
Wiem, że zaczyna grać w nieczystą grę.- Nie lubię się chwalić. - odpowiadam pewnie. Ta wypowiedź ewidentnie go nie zadowala, bo jego jakże szeroki uśmiech przeradza się w grymas niezadowolenia.
W tym momencie przerwa nam Jane.- To ja może was zostawię... - mówi i wychodzi. Po drodze jeszcze przelotnie całuje Jeff'a w rozcięty policzek.
Między mną, a chłopakiem zapada głucha cisza. Wpatruję się w swoje dłonie wyczekując tego, co zaraz nastąpi. No dalej Kate. Przed Tobą stoi odpowiedź na twoje pytania, a ty jeszcze nie wiesz co robić. Biorę się w garść i zadaję pierwsze pytanie, które moim zdaniem jest najbardziej adekwatne do sytuacji.
- Nie mówiłeś jej. - to bardziej stwierdzenie, ale Jeff postanawia jednak na nie odpowiedzieć. Tym samym próbując podtrzymać rozmowę. Widocznie jego też męczy ta niezręczna cisza.
- Słuchaj Kate... to był impuls, okej? To nic nie znaczyło, rozumiesz? Zapomnijmy o tym. - mówi, a ja potakuję. Trochę z ulgą, ale jednak czuję coś dziwnego. Jakby... smutek? Nie. Na pewno nie. Nawet nie próbuję dopuścić do siebie tak niedorzecznej myśli. Karcę się sama w duchu za to, że wogóle mogłam tak pomyśleć. Dopiero po pewnym czasie orientuję się, że znów panuje cisza, ale tym razem mniej niezręczna niż wcześniej, pomimo tego co przed chwilą mi wyznał. Jeff za to przypatruje mi się z końca pokoju jakby nie pewnie, ale za wszelką cenę próbuje zamaskować to typowym poker face' em*.
- Usiądź - mówię i lekko klepię kołdrę obok siebie. Jednak on dalej stoi i się na mnie gapi. - Usiądź - powtarzam nieco głośniej na wypadek gdyby nie usłyszał, ale dalej nic. Teraz mam pewność, że robi to specjalnie. Dobra to zaczyna się robić denerwujące. - Głuchy jesteś?! - tym razem żałuję, iż to powiedziałam. Chyba trochę za bardzo się rozpędziłam.
- Nie zapominaj z kim rozmawiasz. - mówi chłopak wyraźnie poddenerwowanym głosem. I jakby na potwierdzenie swoich słów z kieszeni wyciąga nóż. Postanawiam milczeć. - To ja tu ustalam zasady. - kontynuuje, widząc, że nie reaguję.
Kiedy zauważam błyszczące ostrze noża w jego ręce czuję się niepewnie. Dopiero wtedy zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji w jakiej się znajduję. Przypominam sobie, że jest bezuczuciowym, seryjnym mordercą i nie mogę mu się sprzeciwiać. Lecz, gdy chowa broń automatycznie czuję się pewniej jak przy każdym, innym człowieku.
Chłopak jeszcze chwilę stoi w tym samym miejscu co wcześniej. Po chwili jednak powolnym krokiem zmierza w kierunku łóżka i siada obok. Postanawia jednak na razie nie chować narzędzia do kieszeni i trzyma je nadal w ręce.
- J-Jeff czy możesz schować ten nóż? - pytam, starając się by mój głos brzmiał jak najbardziej ,, na luzie ", niestety przez to, że się zająknęłam zabrzmiało to jak bym się go bała. W sumie tak jest, ale nie chcę mu dawać tej satysfakcji i wrażenia wyższości nade mną, dlatego przeklinam siebie w duchu za to, że powiedziałam to takim tonem.
Morderca w odpowiedzi zaśmiał się tylko i odparł:
- Nie. - No właśnie sumie czego się mogłam spodziewać?! Znów się ośmieszyłam... - Dzięki niemu przypominasz sobie z kim masz do czynienia.
Nie odpowiadam mu. Ma rację, ale nie przyznam się więc zmieniam temat.
- Jeff mogę zadać ci kilka pytań? - pytam jak najmilej, by zachęcić go do pozytywnej odpowiedzi.
CZYTASZ
,, Do zobaczenia w piekle, kochanie... // Jeff The Killer " ✔️ ZAKOŃCZONE cz. I
FanficPoznałam go jako zwykłego chłopaka... Przeprowadzka pokrzyżowała nam plany... Już zdążyłam zapomnieć... Potem wróciłeś, ale już nie ten sam... Do zobaczenia w piekle, kochanie! Co się stanie kiedy dwójka najbliższych sobie osób zostanie rozdzielona...