,, Musiałaś umrzeć... "

275 24 4
                                    


,, Drzwi uchylają się, a w nich staje wysoka i mimo swojego wieku atrakcyjna, kobieta.

Na jej widok z moich ust wydobywają się tylko słowa wypowiadane z lodowatym tonem głosu, na którego brzmienie nawet mnie przechodzą ciarki, a twarz wykrzywia się w demonicznym, nieludzkim uśmiechu.

- Witaj mamo... "

- Kim jesteś? - duka po chwili zdezorientowana i lekko wystraszona moją wizytą koboeta. Wygląd mojej twarzy diametralnie się zmienia najpierw na smutny, a następnie przechodzi w złość. Oczywiście cały czas udaję.

- Oh, jak to? Nie poznajesz mnie? - moje usta wykrzywiają się w podkówkę. Aż jestem zachwycona moimi znakomitymi zdolnościami aktorskimi.

- Nie wiem kim jesteś.

- Pamiętasz swoją córkę Kate?

- Nie znam nikogo takiego.

- W sumie... nic dziwnego. - mówię sama do siebie, dostatecznie głośno, by kobieta usłyszała moje słowa. Następnie zwracam się bezpośrednio do niej. - No to mamy kilka spraw do omówienia.

Wchodzę przez otwarte wciąż drzwi i zamykam je za sobą przed zdezorientowaną kobietą. Jeszcze zanim całkiem się domkną, zerkam ukradkiem na podwórze, by zobaczyć czy za mną stoi Jeff. Jednakże za moimi plecami jest pusto, ani żywej duszy. - ,, Gdzie on się podziewa?! " - myślę - ,, Z resztą nie ważne, teraz muszę zająć się nią. " - Odwracam się w kierunku kobiety, która stoi teraz sparaliżowana strachem po tym jak przez ułamek sekundy spostrzegła coś, co zabłysło przy pasie  moich spodni. Udaje opanowaną lecz ja wiem, iż tak naprawdę wewnątrz umiera ze strachu.

- Proszę stąd wyjść,  bo zadzwonię na policję! - wykrzykuje w pewnym momencie spanikowana. Jednocześnie zauważam,  że mało brakowało, by wybuchneła płaczem. Jej złość spowodowana jest bezsilnością i strachem, które stara się ukryć za ścianą poczucia władzy i pewności siebie, jednak niezbyt skutecznie. Aż nie mogę powstrzymać się od głośnego śmiechu.

- Hahaha, naprawdę myślisz, że policja na cokolwiek się zda? Uważasz, iż psy zapanują nad całą sytuacją, że dadzą radę mnie powstrzymać?!! Oni nawet nie zdążą tu przyjechać jak już po nie zadzwonisz! Hahahaha!!! - ataki śmiechu są coraz częstsze i przerażające. Nie mogę ich powstrzymać. Kobieta jest wystraszona do granic możliwości, widzę, iż jej oczy zaczynają się szklić.

- Czego chcesz..? - pyta, a łzy swobodnie spływają po jej twarzy. Nie jest mi jej ani trochę żal, wręcz przeciwnie, napawam się jej strachem. Już nie czuję do niej tego co kiedyś. Już jej nie kocham...

- Zemsty... - odpowiadam tajemniczo.

- Ale co ja Ci zrobiłam?! Nawet cię nie znam! - duka kobieta przez łzy. Wydaje mi się, że w jej głosie słyszę gniew. - Proszę nie rób mi nic złego. - dodaje po chwili ze skruchą i wodospadem łez, wpływającym spod jej powiek.

- To się okaże... - ponownie odpowiadam tajemniczym równoważnikiem zdania.

Chcę jeszcze coś dodać, ale wtem, wraz z kobietą słyszymy głośny trzask na pietrze, a następnie przenikliwy krzyk mężczyzny. Obie patrzymy na siebie i pędzimy na górę. Kiedy dobiegamy do pomieszczenia, z którego prawdopodobnie dał się słyszeć ów hałas, moja matka zatrzymuję się w progu tak prędko i niespodziewanie, że wpadam na nią z impetem, omal nas nie przewracając.

Widok jaki zastaje po wejściu do pokoju jest zaskakujący. Przede mną odgrywa się mrożąca krew w żyłach, scena. Otóż na podłodze pod oknem, Jeff siedzi okrakiem na moim ,, ojcu " z nożem przyłożonym mu do szyji.

,, Do zobaczenia w piekle, kochanie... // Jeff The Killer " ✔️ ZAKOŃCZONE  cz. IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz