* nadal 10 lat wcześniej *POV.: Kate
Drzwi otworzyła mi mama.
- Umyj ręce i nakryj do stołu.
Zrobiłam to co kazała.
- Tata je z nami? -zapytałam.
- Tak, zaraz przyjdzie. - odpowiedziała.
Wyjęłam więc 3 talerze oraz sztućce i położyłam je na stole. Usiadłam na swoim krześle i patrzyłam co robi mama. Przyjrzałam się jej dokładnie. Wyglądała na smutną i jednocześnie zakłopotaną.
- Coś się stało? - spytałam. Mama ocknęła się z zamyślenia i spojrzała na mnie smutno.
- Jak przyjdzie tata, wszystko ci wytłumaczę.
Poczułam jak mój żołądek podchodzi mi do gardła. Zaczęłam się stresować. Co mogło się stać, że zawsze roześmiana mama nagle posmutniała i nie chce mi nic powiedzieć?
W tym momencie rozległ się dźwięk przekręcającego się w zamku klucza, które oznaczało, że przyszedł tata. Podbiegłam do niego i rzuciłam mu się na szyję. Przywitał się ze mną, ale widać było, że sztucznie się uśmiecha.
Wręczył mi prezent. Zawsze przywoził mi coś z delegacji. Tym razem był w Anglii i przywiózł mi z niej piękną lalkę. Tak mi się spodobała, że na chwilę zapomniałam o tym co za chwile mieli mi powiedzieć. W końcu wszyscy usiedli przy stole, a to okropne uczucie wróciło. Nie byłam głodna, więc tylko bawiłam się ziemniakami, budując z nich na talerzu slalon dla pulpecików, które potem przetaczałam między ziemniaczanymi przeszkodami.- A więc... - zaczął tata. - Kate, razem z mamą chcielibyśmy ci coś powiedzieć. - zamilkł i spojrzał na mamę. Wymienili między sobą porozumiewawcze spojrzenia. Podniosłam na nich swój wzrok.
- Wiemy, że trudno będzie ci to zaakceptować, ale... - odpowiedziała mama.
- Przeprowadzamy się... - dokończył tata.
Poczułam, że robi mi się słabo...,
- Ale dokąd? - zapytałam.
- Do Stanów Zjednoczonych. - odpowiedziała mama.
- Ale to daleko... - powiedziałam, a do oczu zaczęły cisnąć mi się łzy. - Ja nie chce szepnęłam.
- Wiem kochanie, ale tak musimy zrobić. Tata dostał tam prace i nawet kupiliśmy już taki ładny domek z ogródkiem. Spodoba ci się zobaczysz. - powiedziała i wstała, żeby mnie przytulić. Jednak ja byłam szybsza, zerwałam się z krzesła i odbiegłam od stołu na pewną odległość. Z przerażeniem i smutkiem w oczach patrzyłam na rodziców, a łzy kapały na podłogę. Po chwili przypomniałam sobie coś co całkowicie zawaliło mnie z nóg...
- A... a co z Jeffem? - spytałam łykając łzy. Rodzice wyglądali na bardzo smutnych, a mamie również płynęły łzy.
- Skarbie... - mama próbowała załagodzić sytuacje. - On zostanie tutaj..., ale nie martw się tam też na pewno poznasz innych przyjaciół. Może nawet kogoś lepszego dla ciebie... - dalej już nie słuchałam. Wybiegłam z mieszkania. Dlaczego oni mi to robią? Dlaczego mówią, że może znajdę kogoś lepszego od Jeffa?! Nikogo takiego nie ma!
Wybiegłam z budynku i wpadłam wprost w ramiona chłopaka, który jak się okazało czekał na mnie pod blokiem.- Nie płacz słońce... - powiedział. - wszystko słyszałem. - powiedział. W sumie nic dziwnego. Mieszkam na pierwszym piętrze i miałam otwarte okno. Cała zapłakana spojrzałam mu głęboko w oczy i pierwszy raz dostrzegłem w nich łzy. Ponownie do niego przywarłam, a on tylko mnie mocniej do siebie przycisnął. Staliśmy tak pewnien czas. Ja szlochałam, a Jeff głaskał mnie po głowie i włosach.
Jemu też było przykro. Sam mówił mi nie raz, że jestem mu najbliższą osobą i traktował mnie jak swoją siostrę. Był zawsze dla mnie miły i delikatny. Nigdy się na mnie nie obraził, ani nie podniósł na mnie głosu. Kiedy tak staliśmy z okna wychyliła się mama i zawołała do mnie.- Kate chodź się spakować, bo za dwa dni już wyjeżdżamy...
- I dopiero teraz mi to mówicie?! - zdenerwowałam się. Mimo to odsunęłam się od Jeffa i spojrzałam na mamę. Ona nie patrzyła na mnie, ale na chłopaka. Po chwili zorientowałam się, że Jeff i moja mama patrzą sobie w oczy. Potem moja mama spojrzała się na mnie.
- Skarbie chodź już. - powiedziała i zamknęła okno. Popatrzyłam na Jeffa. Wiedziałam, że nasza przyjaźń nie potrwa długo...
Odwróciłam się i bez słowa weszłam do klatki schodowej.***
* dzień wyjazdu *
POV.: Jeff
Ciężarówka z logiem firmy przeprowadzonej stała już przed domem. Wszędzie kręcili się jacyś ludzie w kamizelkach i wynosili meble z domu Kate. Stałem niedaleko i przyglądałem im się. Gdy usłyszałem o tym, że dziewczyna się wyprowadza nogi się pode mną ugięły. Kiedy Kate weszła z powrotem do swojej klatki schodowej i zniknęła mi z oczu poczułem niewyobrażalny żal do niej, mimo, że wiedziałem, iż to nie jej wina. Dlaczego akurat ona?! Nie miałem nikogo innego... Po powrocie do domu płakałem całą noc. Na szczęście nikt tego nie widział, bo moi rodzice mało się mną interesują. Z resztą tak samo jak Liu.
Zobaczyłem jak wyszła wraz z rodzicami i wsiadła do samochodu. Pojazd ruszył. Wyglądała na zamyśloną. Po chwili mnie ujrzała. Coś krzyknęła i pojazd się zatrzymał. Wybiegła i wtuliła się we mnie. Otuliłem ją ramionami po czym oparłem swój podbrudek o jej głowę tak, jak robiłem to zawsze. Popatrzyłem przed siebie. Naprzeciwko nas w samochodzie siedzieli rodzice dziewczyny, patrzyli na nas ze smutkiem, ale na mnie jakoś szczególnie. Na mnie patrzyli z odrazą zmieszaną ze złością... nie rozumiem dlaczego.
Pogłaskałem Kate po włosach. Wtuliła się tak mocno, że czułem bicie jej serca. Przez chwilę patrzyłem głęboko w oczy jej rodzicom, próbując rozszyfrować dlaczego tak na mnie reagują. Odwrócili wzrok. Myślę, iż to wina mojego spojrzenia, które umie przeszyć człowieka na wylot.
Staliśmy tak dopóki tej chwili nie przerwał jej klakson samochodu. Kate odkleiła się ode mnie i spojrzała mi w oczy. Zrobiłem to samo i powiedziałem:- Kate, nie martw się kiedyś się jeszcze na pewno spotkamy. Nigdy o tobie nie zapomnę. Jesteś dla mnie wszystkim... obiecuje...
Ona nie odpowiedziała tylko spojrzała na mnie swoimi wzrokiem pełnym zrozumienia i lekko się uśmiechnęła tłumiąc łzy. Następnie odwróciła się i wsiadła do samochodu, który po sekundzie odjechał. Patrzyłem za nim dopóki nie zniknął za rogiem. Gdy odjechał, a ja zostałem sam na pustej ulicy zacząłem rozmyślać o tym co teraz mam ze sobą zrobić. Czułem, że to co znaczyło dla mnie najwięcej przepadło bezpowrotnie... To co powiedziałem Kate miało tylko dodać jej otuchy. Tak naprawdę wiedziałem, że to nie prawda. Chyba popadam w depresję. W drodze powrotnej do domu myślałem tylko o tym jak bardzo nienawidzę świata i ludzi. Tak bardzo ich nienawidzę...!!!
CZYTASZ
,, Do zobaczenia w piekle, kochanie... // Jeff The Killer " ✔️ ZAKOŃCZONE cz. I
FanficPoznałam go jako zwykłego chłopaka... Przeprowadzka pokrzyżowała nam plany... Już zdążyłam zapomnieć... Potem wróciłeś, ale już nie ten sam... Do zobaczenia w piekle, kochanie! Co się stanie kiedy dwójka najbliższych sobie osób zostanie rozdzielona...