Ta zapomniana...

303 24 5
                                    


DOŚĆ WAŻNA NOTKA POD ROZDZIAŁEM!


POV.: Kate

Zapomnieli. Tak po prostu. Wszyscy, których kochałam... Nikt nie pamięta..., tak po prostu puścili moją osobę w niepamięć... Chodź to nie ich wina... i tak ich nienawidzę.

Moje serce jest podzielone na pół. Jakbyście rysowali diagram, co szczerze wam polecam, bo skłoni was to do refleksji, co tak naprawdę kryjecie w swoim wnętrzu. Mój wygląda tak: 50% czarnej, nieprzeniknionej, smolistej nienawiści, 45% miłości oraz te ostatnie 5% to gniew. Można go zaliczyć do cząstki nienawiści, ale dlaczego miłość, pewnie zapytacie? Przecież miłość i nienawiść to całkowicie co innego! To prawda. Jednak, gdyby mocniej się nad tym zastanowić to:

kocham moje nowe życie

kocham moją nową rodzinę

kocham mój nowy dom

oczywiście kocham mojego chłopaka Jeff'a

kocham swój nowy wygląd

kocham to, że jestem mordercą

kocham to, że ludzie się mnie boją

kocham to, że sprawiam ludziom ból

I dużo by jeszcze wymieniać...

Od czasu, gdy zmieniłam swoją tożsamość, minęły dwa tygodnie. Teraz już nikt bliski nie pamięta o moim istnieniu. Jednak moja misja, wiążąca się z poprzednim życiem, jeszcze się nie zakończyła. Została jedna, ostatnia, ważna rzecz. Czuję się w obowiązku ją zrealizować, chociażby tylko po to, by zabić człowieka, gdyby mój plan nie wypalił. Jednak biorąc pod uwagę zbieżne okoliczności, będę zmuszona to zrobić, gdyż jestem pewna, że osoba, do której udaję się z wizytą o mnie nie pamięta.

Teraz, gdy mój wygląd uległ zmianie, nikt z ludzi mnie nie rozpozna jako ,, Kate ". Od teraz wszem i wobec, jestem dla nich ,, Guide Soul ".

*

Dziś postanowiłam wstać wcześnie. Muszę dostać się do jej mieszkania niezauważona przez domowników rezydencji.

Listopad to dość zimny miesiąc, lodowaty wiatr sprawia, że niechętnie wychodzę na dwór. W lesie jest pełno błota, wilgoci i pożółkłych już liści.

Wyglądam przez okno, zastanawiając się co dzisiaj ubrać ze względu na pogodę. Nie spodziewam się słońca i tropikalnego upału i w istocie tak jest. Wyglądam za okno. Szare chmury zakryły niebo, między drzewami spowita jest gęsta mgła, a ponury krajobraz dopełnienia idealnie szalejący wściekle, zimny wiatr.

Wzdycham i otwieram szafę z ubraniami. Mimo jej prawie nieużywanego stanu, drewniane drzwiczki skrzypią przeciągle, gdy je otwieram. Kilka drobinek kurzu delikatnie wyfruwa z pomiędzy wieszaków, na których wiszą ubrania, gdy przemieszczające się powietrze towarzyszące otwieraniu przeze mnie szafy, podrywa je do lotu.

Mała ilość ubrań nie daje mi wielkiego wyboru outfit' u na dzisiejszy dzień lecz uważam, iż nie potrzebuję ich więcej. Nie jest mi typem dziewczyny, która musi nosić wymyślne kompozycje ubrań, aby przypodobać się rówieśnikom lub wpasować się w tło. Mam własny styl i za to cenię siebie i innych.

Wciągając na nogi czarne postrzępione jeansy, obmyślam dokładne szczegóły dzisiejszego spotkania. Następnie dopasowuję do spodni krótki czarny top, na który zakładam alabastrową, jeansową kurtkę. Uwielbiam nosić czarne ciuchy, ponieważ podkreślają one kolor moich białych, lekko falowanych włosów. Swoje zielone tęczówki podkreślam krótką jaskółką wykonaną dzięki precyzyjnemu eyeliner' owi, a na usta nakładam brzoskwiniowy błyszczyk. Następnie upewniam się, że mam za paskiem swoje dwa sztylety.

,, Do zobaczenia w piekle, kochanie... // Jeff The Killer " ✔️ ZAKOŃCZONE  cz. IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz