Prawdziwa przyjaźń?

425 26 2
                                    


Bardzo ważna notka na końcu rozdziału!

POV.: John

Od wczoraj nie mam wieści co dzieje się z Kate. Jej matka zaraz po tym co miało miejsce w parku, zadzwoniła do mnie. Od razu przyjechałem, by porozmawiać i zastanowić się co dalej zrobić.
Na samym początku pojechaliśmy na komisariat zgłosić zaginięcie. Policja od razu wszczęła poszukiwania, ze względu na to w jakiej sytuacji została zaginiona dziewczyna. Śmierć tamtej kobiety przyczyniła się do śledztwa w sprawie mojej ukochanej. Podejrzewano, że Kate porwał morderca, który chwilę wcześniej zabił tę dziewczynę, którą policja znalazła za krzakami. Bardzo mi przykro i składam szczere kondolencje jej rodzinie.

Dziś natomiast wstałem wcześniej i opuściłem wykłady, by pojechać do domu Kate i wesprzeć jej mamę, która od wczoraj jest w totalnej rozsypce. Idę właśnie ulicą. Wtem słyszę podniesione głosy. Dochodzą najprawdopodobniej od strony lasu. Nie słychać ich dokładnie, ale po tonie można stwierdzić, że osoby się kłócą. Nic specjalnego, więc postanawiam się tym nie przejmować i iść dalej. Najpierw odzywa się męski głos, następnie jakiś żeński. Mam nieodparte wrażenie, że skąś go znam... Po chwili do moich uszu dobiega odgłos uderzenia i cichy jęk. Nie zastanawiając się dłużej, biegnę w tamtą stronę, by zobaczyć co się stało.
Powiem jedno. Spodziewałem się wszystkiego, ale na pewno nie tego...

Główną drogę, od lasu, dzieli mała ścieżka, po której bokach gdzieniegdzie rosną drzewa. Pędzę w kierunku, z którego dało się słyszeć niepokojące dźwięki. W oddali widzę już jakąś postać. Kiedy jestem niedaleko, odgłosy nagle milkną, a ja sam zaczynam czuć się dziwnie. Jakby ktoś śledził moje ruchy... jakby wiedział co za chwilę zrobię...

Potrząsam głową i przecieram oczy, by pozbyć się tego złudzenia. Trochę pomogło. Nie czuję już lęku, a po prostu zwykłe poczucie czyjegoś wzroku na mojej osobie.

Kiedy docieram pod drzewo zauważam dziewczynę i to nie byle jaką tylko swoją! Tak, wiem, że to niedorzeczne, ale pod drzewem leży właśnie Kate. Dacie wiarę?!

W pierwszej chwili dopada mnie strach oraz niepewność. Te wszystkie emocje przebija jednak ogromne zdziwienie. Nawet nie chcę myśleć co by się stało, gdybym tędy nie przechodził...

Dziewczyna ma zamknięte oczy. Z kącika jej ust sączy się krew, a jeden policzek jest opuchnięty.

Zdezorientowany, szybko klękam i unoszę lekko głowę ukochanej. Następnie kilka razy powtarzam jej imię. W końcu Kate reaguje i uchyla powieki spoglądając nieprzytomnym, pełnym bólu, wzrokiem wprost w moje oczy. Leżąc teraz na ziemi wygląda tak bezsilnie, żałośnie i słodko, że robi mi się strasznie żal. Układam jej głowę z powrotem na ziemi, by móc pochwycić dziewczynę w inny sposób. Lecz, gdy wyciągam dłoń z jej włosów na palcach zauważam szkarłatną ciecz. Niewiele myśląc ściągam ze swojej szyji cieńki szalik, którego używam na co dzień ze względu na chłodną porę roku, i tworzę opatrunek obwijając materiał pod tylnią częścią jej głowy, zawiązując prowizoryczny bandaż na czole dziewczyny.
Nie wiele myśląc chwytam ją jedną ręką pod plecy, a drugą pod kolana i unoszę delikatnie, w między czasie wstając.

Kiedy już oddalam się od tego feralnego miejsca, z pół przypomną ukochaną, ponownie czuję na sobie wręcz palące spojrzenie, przeszywające mnie na wskroś. Nie chcę nawet się odwracać, obawiając się tego co mogę tam zobaczyć... Prawie biegnę. Teraz, gdy powoli adrenalina opada przypominam sobie, że właśnie znalazłem poszukiwaną dziewczynę, moją dziewczynę, o którą tak się martwiłem, tak pragnąłem ją przytulić, poczuć jej zapach i znów wpić się w jej usta, by posmakować ich słodyczy.

,, Do zobaczenia w piekle, kochanie... // Jeff The Killer " ✔️ ZAKOŃCZONE  cz. IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz