Napad z bronią cz.2

564 39 7
                                    

Na początku tej części pragnę pozdrowić moją przyjaciółkę, która pomogła mi z tym rozdziałem. Nieznanasamobojczyni <3

Jestem tak zszokowana i zdezorientowana, że nawet nie zastanawiam się co robię i odwzajemniam pocałunek. Po chwili jednak kiedy dociera do mnie co właśnie zrobił, odpycham go mocno od siebie.
Oboje jesteśmy zdziwieni swoim zachowaniem chociaż on chyba bardziej zawiedziony.

- Kate..., bo ja cię kocham...

POV: Emily

Wychodzę z łazienki i spoglądam na stolik przy którym siedzieliśmy, ale Kate i Johna tam nie ma. Dziwię się, bo przecież mieli pilnować naszych rzeczy. ,, Zostawili je bez nadzoru w barze?! Przecież to nieodpowiedzialne! " - myślę. Rozglądam się i wtedy ich zauważam...
,,Nie wierzę własnym oczom... czy..., czy... Oni się całują?!" - myślę i natychmiast do nich podbiegam.

- Kate ty podła szmato wiedziałaś, że on mi się podoba! Jak możesz mi to robić! Przecież jesteśmy przyjaciółkami, błąd byłyśmy przyjaciółkami! Nienawidzę cie!!! - krzyczę.

- Ale Emi, to nie tak jak myślisz... - próbuje się tłumaczyć.

- Nie tak jak myślę?! Właśnie widziałam! Nie wybaczę ci tego Kate! Dobrze wiedziałaś jak on mi się podoba! Wiedziałaś, że jestem w nim zakochana! - w tym momencie patrzę na Johna, wygląda na bardzo zdezorientowanego. Kiedy wypowiadam te dwa ostatnie zdania, on robi wielkie oczy i chyba jest tak zdziwiony, że nie wie co powiedzieć. Nie przerwanie kontynuuję mój wykład. - Wiesz co? Jesteś podła! Jak ja się mogłam z tobą przyjaźnić?! Wiedziałam, że kiedyś mi go ukradniesz, po prostu byłam tego pewna i jak widać nie myliłam się! - w czasie, gdy to mówię zabieram z krzesła swoją torebkę i kurtkę. Na odchodne jeszcze rzucam. - Pożałujesz, zobaczysz! - Po tych słowach wybiegam z budynku i pędzę w stronę domu, powstrzymując cisnące mi się do oczu łzy.

POV: Kate

Kiedy Emily wybiega z klubu ruszam za nią, by ją zatrzymać i wytłumaczyć całą sytuację. Biorę swoje rzeczy i przeciskami się przez tłum w stronę wyjścia. Niestety, gdy wychodzę przed bar Emi już nie ma. Czuję się strasznie smutna i chcę pobiedz do jej domu, gdzie z pewnością zmierza. W momencie, kiedy mam zamiar to zrobić, ktoś łapie mnie za ramię. Odwracam się, to John. Gdy go widzę, smutek wyparowuje zamieniając się w rosnącą złość.

- Kate, daj spokój. - mówi chłopak.

- Chyba sobie żartujesz John! To moja przyjaciółka!

- Już chyba nie. Poza tym po co ci ona skoro mamy siebie? - podchodzi i staje zbyt blisko mnie. Odpycham go.

- Mamy siebie?! Chyba sobie żartujesz! Puść mnie muszę przeprosić Emi!

- Ale kochanie... - zaczyna, ale nie daję mu dokończyć.

- Nie mów tak do mnie John. Posłuchaj... - dodaję już spokojniej - ... ja cię nie kocham... , nie chcę z tobą być. To Emily cię kocha, nie ja. Przepraszam... - czuję jak uścisk na moim ramieniu słabnie, więc wyswobadzam się z niego i idę w kierunku przystanku.
Niestety najbliższy autobus ma przyjechać dopiero za godzinę. Stwierdzam, że nie będę czekać. Nie mam na to siły. Chcę jak najszybciej znaleźć się w swoim pokoju, przemyśleć i przeanalizować zaistniałą sytuacje. Wzywam taksówkę. Na szczęście podjeżdża prawie od razu.

***

Po 20 minutach podjeżdżamy pod dom. Z portfela wyciągam ostatnie pieniądze jakie mi zostały i wręczam je kierowcy. Wysiadam i spoglądam na dom. Coś jest nie tak... Światła w całym domu są zgaszone co jest dość dziwne, bo mama na pewno jeszcze nie śpi. Zwykle czeka dopóki nie wrócę, poza tym, gdy śpi ma zapalone małe światełko, żeby w razie koszmarów, które ją prześladują, po przebudzeniu czuła się pewniej. A teraz nic. Ciemność.
Przychodzi mi na myśl, że mogła jeszcze nie wrócić, ale to też raczej mało prawdopodobne.

Taksówka już znika za rogiem ulicy, a ja pełna obaw wchodzę przez bramkę, gdy już mam ją zatrzasnąć, słyszę krzyk przerażenia dobiegający właśnie z mojego domu. W tej chwili rzucam się pędem do drzwi wejściowych i szarpię za klamkę. Po krótkiej chwili ustępują, a ja wpadam do środka i zapalam światło. Nie zauważam zakapturzonej postaci wyskakującej w tym samym czasie przez drzwi tarasowe.

Wbiegam do kuchni. O blat opiera się moja mama. Jest blada jak trup. Patrzy się na mnie z przerażeniem, po chwili jednak zaczyna płakać i wtula się we mnie. Z jej ramienia cieńkim strumykiem płynie krew.

- Oh kochanie, tak się bałam, że już Cię więcej nie zobaczę... - mówi mi do ucha.

- Mamo jedziemy na policje to zgłosić. Teraz. Zamawiam taksówkę. - mówię stanowczym tonem i zamawiam pojazd. Kiedy na niego czekamy postanawiam zadać mojej rodzicielce kilka pytań.

- Mamo widziałaś go? Poznałaś? Jak on wyglądał? Zapamiętałaś cokolwiek?!

- Kate, nie pamiętam dużo byłam w szoku. Ale najpierw było tak, że szłam do kuchni i wtedy w salonie usłyszałam skrzypienie okna. Poszłam tam, okno było otwarte na oścież. Zamknęłam je i wtedy coś spadło w kuchni, gdy weszłam do tego pomieszczenia, światło nagle zgasło. Obróciłam się, a za mną stała postać. Miała białą bluzę we krwi. Kaptur naciągnięty był na głowę, tak, że nie zdołałam zobaczyć twarzy. Miała też czarne spodnie, ale butów nie widziałam, a może po prostu nie zwróciłam na nie uwagi... - w tym momencie słyszymy klakson samochodu, który właśnie hamuje pod domem.
Wsiadamy i resztę drogi panuje milczenie. Atmosfera jest napięta.

***

Wysiadamy pod komisariatem. Szybko wbiegamy po schodkach i wpadamy z impetem do środka. Funkcjonariusze patrzą się na nas jakby zobaczyli ducha. Podbiegam do pierwszego lepszego policjanta i prawie krzyczę.

- Witam, my chciałybyśmy zgłosić napad z bronią.

Mężczyzna prowadzi nas do gabinetu i tam mama składa zeznania. Słucham czy nie pomija niczego istotnego, ale na szczęście mówi wszystko ze szczegółami, a funkcjonariusze opatrzają jej ranę.

***

Zmęczone po złożeniu zeznań wchodzimy do domu. Każda idzie w kierunku swojego pokoju. Policja obiecała nam ochronę, przez pewnien czas, więc jesteśmy spokojniejsze. Uczucie obserwowania zniknęło. Dziwne.

Wchodzę do pokoju, biorę piżamę i mam zamiar iść pod prysznic, ale kiedy przechodzę koło okna coś przykuwa moją uwagę...

Okno jest uchylone, a na parapecie leży karteczka. Jest anonimowa, ale jej treść mrozi mi krew w żyłach. :

,, Jeszcze powrócę... "

,, Do zobaczenia w piekle, kochanie... // Jeff The Killer &quot; ✔️ ZAKOŃCZONE  cz. IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz